… do mojego miejsca pracy. Jeszcze nie wdarła się do środka ale brakuje jej zaledwie metra. W związku z powyższym jestem w domu (sprzęt wyniesiony na piętro, prądu od dawna nie ma). Do Gliwic jadę kwadrans, przez Gliwice przedzieram się 45 minut. Nie wiadomo jak będzie jutro bo opady nie ustają. Czekamy na sms-y dyżurujących w budynku.
Żałuję, że posadziłam leśne rośliny – mogłam ryż.
Anais skończona od niedzieli. Nie chcę wystawiać jej fotki na manekinie bo traci na niej urok. Nie znalazłam do tej pory bluzki, która by do niej pasowała. Fasony królujące w sieciówkach tego sezonu doprowadzają mnie do rozpaczy – jakieś wory ogumowane na dole, żadnej podkreślonej talii, jakieś bawełniane tuniki z przejrzystej bawełny, która rozleci się od pierwszego mocniejszego dmuchnięcia, kosztujące ponad 70 złotych. Oblatałam całe centrum handlowe i nic nie znalazłam.
Rozpaczam nad włóczkami od tygodnia, kolejny raz robię mocne postanowienie zamówienia włóczek na kolejne modele Kim. Guzik z tego wychodzi bo na pastele ciężko mi się przestawić. Zaczęłam dłubać fuksjowego Blossom, ale tak naprawdę widzę go w fiolecie. Już miałam szalony pomysł udziergania go ze śliwkowego Australa ale co będzie jeśli nadejdą UPAŁY? (buhahaha).
Nadal nie mam pomysłu ani na kolor ani na włóczkę na Lucy. Co do Arielle – miotam się podobnie, chociaż kusi mnie Sirdar Luxury Soft Cotton. Znalazłam sklepy, gdzie kosztuje 2,5 funta (mniej więcej) a ma 200 metrów w motku. Rozważam kolor Cream, Calico lub Raspberry (dokładnie w tej kolejności).
W trakcie tych rozterek przybyła włóczka z Fyberstpates. Odkryłam ten sklep niedawno – ceny wydały mi się wyjątkowo przystępne. Zamówiłam mieszankę merino i akrylu w kolorze jasnego mchu:

1200 metrów w motku – zamierzam (po raz kolejny) wydłubać z niego Featherweight cardigan. Kolor dokładnie taki jak na zdjęciu. Czeka mnie mozolne (ale i rozkoszne) przewijanie na motek :) Jak się sprawia w dzierganiu i noszeniu – doniosę później :)
Przesyłka szła około 2 tygodni. Myślę, że skuszę się jeszcze na jakąś mieszankę jedwabiu, może coś z kaszmirem. Ten ich kaszmir chyba trochę gorszego rodzaju (po cenie wnoszę) – jakiś mongolski, ale chętnie zapoznam się i z takim :)
Na koniec jeszcze moje odkrycie Ameryki – rzadko mam ostatnio okazję szperać po blogach ale kilka razy mi się zdarzyło i co zauważam – coraz więcej “zachodnich” włóczek w naszych łapkach, coraz więcej Knit Picksów i Addików, coraz więcej ciekawych informacji o nowych motkach. Cieszy mnie to ogromnie, bo chociaż nasze kieszenie nie do końca przystosowane są to zamorskich cen to jednak odchodzę powoli od częstszego nabywania akryli do kupowania co prawda rzadziej, ale czegoś lepszego gatunkowo. A skoro wydaję więcej, chcę zakupu dokonać rozważniej, wywiedzieć się zawczasu i na Ravelry i na znajomych blogach. Dziękuję Ci Magii66 za podesłane ostatnio próbki fantastycznych włóczek z wyższej półki. Dziękuję Edi za propozycję (nie mogę znaleźć Twojego maila). Dziewczyny – mam u Was dług wdzięczności:)