środa, 1 kwietnia 2009

Trochę oszukuję

W tym swoim oszczędzaniu lewej ręki. Rację miała Basia powątpiewając w to, że podczas malowania jej nie nadwyrężę. Nie pomyślałam, że niektóre miejsca trzeba malować lewą ręką,  nie pomyślałam też, że szorowanie po malowaniu też wymaga obu rąk ;) Przyznaję rację ale upieram się, że nie to jest główną przyczyną problemu :)

Niestety smarowanie maścią nic nie daje, coś tam w środku wyraźnie haczy przy skręcie  nadgarstkiem i to powoduje ból i niefajne chrupnięcie. Na razie smaruję dzielnie i jedyny efekt jaki zaobserwowałam to wysypka ;) Albo na maść albo na któryś ze specyfików które ostatnio stosowałam (może to wczorajszy płyn do prania tapicerki?).

Jak to pokątnie chwaliłam się tu i ówdzie – w ten weekend pomalowaliśmy jadalnię i kuchnię. Kość słoniowa jest w wydaniu Duluxowym cudownym kolorem. Chociaż obawiałam się jej bardzo, zdecydowanie bardziej podoba mi się od chłodnego ecru. Chodzę sobie teraz, wzdycham z zadowoleniem i cieszę się nagłym napływem światła do obu pomieszczeń. Przy okazji szorowania po malowaniu udało mi się wygarnąć resztki kurzu i oczyścić pomieszczenia z przypadkowych “dekoracji”. Wygląda teraz trochę, jak po świeżym wprowadzeniu się, ale ileż to nowych możliwości aranżacyjnych się pojawia :)

Wracając do oszukiwania – ruszyłam druty. Staram się z umiarem i powoli (chrupanie mi w tym pomaga, jak tylko się zagalopuję słyszę ostrzegawcze “chrup” i zaczynam uważać). Ruszyłam druty nawiązując do akcji porządkowania – zabrałam się za leżakującą od dawna Sheherazade:

P1250634-1

Połowa szala rozrysowana jest na 6 kartach A4 (poziomo). W tej chwili przerobiłam 4. Jeszcze dwie i będzie półmetek (nie licząc wykończenia krótszych boków). Pewnie gnałabym sobie dziarsko (ale i ostrożnie) do przodu gdyby nie to, że znienacka nam się wiosna pełną gębą zrobiła. Wyszłyśmy sobie dzisiaj z Pszczołą tradycyjnie w kurteczkach i poligonowych kombinezonkach a tutaj gorąc :) Cudownie zrzucić z siebie ciężkie ubrania i wygrzać się porządnie na słońcu:) A jak pięknie widać widać ile do zrobienia w ogródku ;)(wszyscy sąsiedzi wylegli na posesje i grzebią w ziemi ile wlezie). Nie mam pojęcia skąd wezmę dodatkowy czas na działalność podwórkową. Będę musiała poczytać co na ten temat mówią moi dwaj Niemcy :)

15 komentarzy:

lucille pisze...

Chrupanie nie brzmi zbyt przyjemnie - może faktycznie jakieś bardziej fachowe środki - typu lekarz - by się przydały?

Ściany koniecznie- nie popuścimy ;)))

Fajnie, że ruszyłaś szal - wpisałam go w kolejkę i strasznie jestem ciekawa jak Tobie wyjdzie, bo zapowiada się niesamowicie.

I jak ja się cieszę w takich momentach, że nie mam domu z ogrodem... choć w sumie chyba byłabym w stanie się poświęcić plewieniu dla wolności i przestrzeni.

Kath pisze...

U lekarza byłam, kazał smarować a jak nie ustąpi przyjśc to będzie prześwietlenie. Zapomniałam spytać po jakim czasie "nieustępowania" się zgłosić ;) Dam sobie jeszcze tydzien (boli tylko jak skręcam nadgarstek wiec da sie uniknać).
Kochane ja nie wiem czy mi się uda tę kość słoniową uchwycic to taka biel żółtawa.W byle sklepie s farbami lepsze odwzorowanie zobaczycie niż na moich fotach.
Lucille - można do ogrodu podejsc minimalistycznie a profity z tego nieograniczone - dziecko lata sobie luzem, tu niuchnie kwiatka tam się potoczy po trawce, tu sobie patyczkow nazbiera. No i można wyjsc sobie rano, wieczor na trawe bezposrednio z domu, czasem w pizamie, boso i jest cudnie :)
Co do szala - boję się ze na ludziu straci na atrakcyjnosci bo się wzór zgubi - ale jest miekki i przyjemny, na pewno bedzie w uzyciu.

fanaberiapraga pisze...

Kasiu, nie żebym była jakiś prorok. Po prostu znam naturę pracowitej Kobiety. Z tym nadgarstkiem... współczuję Ci ogromnie i nie chciałabym krakać...ale dbaj o siebie!
Kolor mogę sobie wyobrazic, bo to pewnie takie trochę mleko z wanilią :-) Chętniej bym zobaczyła czy zostawiłas gipsowe motywy. A może zrobiłaś ich więcej?
Szal na pewno będzie piękny. Zobaczysz,że wzór będzie widoczny tyle ile trzeba.

Fiubździu pisze...

a kiedy byłaś u lekarza? jeśli tydzień temu to może jednak warto się udać i zrobić zdjęcia?
Nawet u mnie na mroźnej północy nastała wiosna :D

magii66 pisze...

Co do ręki to zgadzam się z dziewczynami, warto zrobic prześwietlenie.Nad morzem wiosna w pełni. Jutro będę sadzic bratki! Co do koloru wydawało mi się, ze ściany miały byc w kolorze pastelowej orchidei. Ciekawa jestem, bo mnie również czeka malowanie.Szukam takich odcieni, które nie będą pochłaniały dużo światła... Pozdrawiam

Kath pisze...

Fanaberio - nie okresliłabym tego koloru lepiej, dokładnie taka rozbielona wanilia. Ecru jest w porównaniu z nią bardzo chłodny, dlatego ta kośc słoniowa tak bardzo mi się podoba - jednocześnie jasna i ciepła (zółcie mi się przejadły ostatnio głównie na taki kolor malowałam ściany). Co do szablonow - one są w dużym pokoju i na razie ich nie ruszałam. Muszę zrobić testy jakby wyglądały szablony zrobione na ścianie ale ułożone tak, żeby tworzyć jakby obraz (w sensie prostokąt). Eksperymenty nie przychodzą mi zbyt łatwo dlatego tak się do tego ciężko zabieram ;)
Możecie krakac w kwestiii mojej ręki, może nmie to wygna do lekarza w końcu. Chociaż czego się boję najbardziej- ręki w gipsie, ciekawey czy mogłabym wtedy szydełkować :)
Magii66 - owszem pastelowa orchidea ma być w salonie. Do jadalni chcieliśmy kupic Dulux once (pastelowa orchidea jest w seriii kolory swiata), żeby szybko wszystko pomalować - niestety jedna warstwa nie wystarczyła na zamalowanie żółci więc mogliśmy sobie Once darować (chociaż czy wtedy poznałabym kość słoniową:)). Pastelowa orchidea w katalogach Duluxa wygląda na nieco bardziej zółtą/ciemniejszą od kości słoniowej, na moich szablonach wygląda bardzo przyjemnie - też właśnie taka rozbielona wanilia. Jeśli chodzi o moje doświadczenia - poprzednio miałam w jadalni żółć, wkuchni zółć i zółć wpadającą w lekki pomarańcz - pochłaniały zdecydowanie więcej światła niż ecru/kość słoniowa. Różnica jest bardzo duża (a meble mam w zasadzie białe). Początkowo chciałam wszystko przemalować na biel - teraz stwierdzam, że właśnie takie rozbielone wanilie bardziej mi odpowiadają - jestem zmarzluch i potrzebuję ciepła ;)

Rene pisze...

W pełni zgadzam się z poprzedniczkami, że o siebie trzeba dbać i nadgarstek prześwietlić. Szal zapowiada się przepiękny i rozumiem Twoje obawy, że w trakcie noszenia wzór się trochę "zgubi". Sama wczoraj skończyłam szal i mam podobne odczucia. Ale...co ma być widoczne, pewnie będzie widoczne;)

Kath pisze...

Własciwie należałoby zapytać Jagienki jak się ten szal "nosi". W końcu to ona zrobiła wersję, która mnie zachwyciła i skusiła :) Tylko że teraz taka zajęta, że chyba nie ma czasu po blogach biegać :(

Brahdelt pisze...

Do lekarza - marsz! A ściany pokaż koniecznie, najlepiej w dużych aranżacjach, lubię oglądać cudze mieszkania, często gapię się ludziom w okna przechodząc ulicą... *^v^*

Kath pisze...

Pójdę w poniedziałek. Nie ma żadnej aranżacji w tej chwili nawet firany zdjęłam są tylko rolety, stoł krzesła i puste ściany :)

Kocurek pisze...

Ogromnie jestem ciekawa tej kości słoniowej , u mnie malowanie dopiero będzie więc chociaż podejrzeć coś bym chciała.
A z rękę nie folguj , to nie jest coś błahego skoro chrupie i boli.
A Sheherazada jest urocza , moja jeszcze trochę poleży:))).

art-glass-ak pisze...

Wszystko fajnie, ALE: chrupanie to jest odgłos, który jest wydawany przy jedzeniu kruchych ciasteczek, a nie odgłos wydawany przy poruszaniu ręką ;-) Kobieto idź do lekarza! Może nie będzie tak źle jak myślisz i nie założą Ci gipsu. tylko inaczej unieruchomią rękę (chociaż gips podobno lepszy niż zwykły temblak czy szyna). Trzymam kciuki za ozdrowienie i Sheherezade :-)

Kath pisze...

Chrupanie to jest odgłos który słyszę poruszając większością części ciała. Lekarka mówi że mój typ tak ma (znaczy się chudy). To co mi się dzieje w ręce miałam kiedyś po wypadku przy gwałtownejszych skrętach głową (też takie przyhaczenie strzelenie i ból) - tylko wtedy niemal widziałam ptaszki latające wokół głowy ;) Wtedy lekarze się jakoś wogóle tym nie przejęli chociaż wydawało mi się to poważniejsze. Lekarka widziała więc nie ma sensu lecieć do niej po dwóch dniach. Pójdę w poniedziałek, myślę, że do tego czasu rękai mi nie odpadnie.

lucille pisze...

No nie no - teraz dziewczyno to ja się załamałam, że nie mam tego ogródka do plewienia. Łażenie w piżamce i na bosaka stanowczo mnie przekonują.

Ja mam tak samo jak Bradhelt (zupełnie nie wiem po co ludziom zasłony- strasznie utrudniają podglądactwo)- więc chyba od zdjęć się nie wykpisz ;)))

Dajda pisze...

To ja nic nie napiszę o nadgarstku, choc aż się prosi przytoczyc historię mojej siostry, która też sobie nadwyrężała i nie skończyło się to dla niej zbyt miło... Korzystaj z wiosny i grzej kości na słońcu :)