Nabawiłam się kontuzji. Wool winder wciągnął mnie wczoraj tak mocno, że pozwijałam chyba całą włóczkę, jaka była pod ręką. Doszło do tego, że przewinęłam też ze dwa fabryczne motki, bo już nic innego nie umiałam znaleźć.
Skończyło się na tym, że rozbolała mnie głowa (od wlepiania wzroku w wirujący motek), plecy (od jednej pozycji, bo nie przyszło mi do głowy jej zmieniać) oraz ręka :) Nie zbierałam motków w jednym miejscu, żeby nie wyszło na jaw, ile tego przewinęłam :)
Wczoraj nie miałam już co przewijać więc zabrałam się za testowanie drutków. Oto próbka Motylka:
Strasznie duże te dziury przy ząbkach wychodzą, ale chyba tak ma być. Upały za oknem pozostaną niezagrożone - opis jest dosyć skomplikowany. Po trzech powtórzeniach motywu nie nauczyłam się go na pamięć, gapię się w opis jak sroka w kość. Pewnie nim się go nauczę, dojdę do końca bordiury. Muszę mieć przy nim spokój, dziergam zatem podczas majodrzemki dziennej.
Podchodziłam już wcześniej do tego wzoru z Kasmirem, który okazał się za gruby. Zephyr jest jak mgiełka, aż mnie kusi, żeby zrobić sobie z tego, co zostanie, jakiś mgiełkowaty sweterek. Trudno mi się wypowiedzieć natomiast na temat drutów. Wydaje mi się, że z teflonowych włóczka mogłaby spadać (przy Elwirze parę razy drutek wypadł mi z pokaźnej grupy oczek ) a na bambusowych ładnie się trzyma.
Do Motylka kupiłam takie oto paciorki:
Waham się jeszcze, czy ich użyć. Za - bo fajnie pasują, Przeciw - bo będzie glamurowato i problem, gdzie w tym wyjść.
Z ostatniej chwili- wróciłam właśnie z szybkiego wypadu do pasmanterii. Musiałam dokupić motek Chainette do golfa z Knit&Mode. Udało mi się nie kupić nic poza planowanym motkiem, ale jeszcze większym osiągnięciem jest to, że brakujący motek udało mi się kupić :)
A wymagało to ogromnej determinacji i uporu albowiem nie było na stanowisku mojej ulubionej sprzedawczyni, której wiele nie trzeba tłumaczyć. Zastępowało ją młode dziewczę, które nie miało pojęcia jak owa włóczka wygląda. Wtarabaniłam się jej zatem za ladę i zaczęłam szukać. Znalazłam wszystkie inne kolory prócz właściwego. Dziewczę stwierdziło, że zapisze numer i szefowa sprowadzi. Zgodziłam się, ale natchnęło mnie i poprosiłam ją, żeby sprawdziła na zapleczu. Nie ufałam jej do końca więc wpakowałam się tam za nią i widzę, że trzyma w ręce to, czego mi było trzeba :)
Fiubzdziu - nie jestem pewna czy mężczyznę trzeba wyslać na kurs, czy my sobie musimy takowy zafundować. Po części to chyba kwestia wychowania, chociaż przyznaję, że mój egzemplarz wyjątkowo udany (zacytowałam mu Twoje słowa teraz chodzi i się puszy;)). Obawiam się, że sweter zostanie skończony wcześniej, ale możliwe, że Motylek też zadziała (w końcu włóczka zawiera wełnę, więc chyba się liczy?).
Makneto - dzisiaj znowu byłam w Tiffi, na szczęście dla mojego portfela zapasy powoli im się kurczą, zwłaszcza w moim rozmiarze. Odetchnęłam w sumie z ulgą.
Brahdelt - a jaki ja mam zapas :( Podczas przewijania na wool winderze dopiero wszystko wylazło na światło dzienne :/
Vampiro - no bo ja u Ciebie zobaczyłam pierwszy raz tego windera i wszystkie motki, które od razu pozwijałaś :) Zobaczyłam też rótkie drutki bambusowe, które kupiłaś do drutowania rękawów i bedę Cię męczyć o informacje, jak się sprawują :)
4 komentarze:
W sumie to mi się też niczego sobie domyślny egzemplarz trafił :] dwa lata temu przejechał 600km, żeby być ze mną w urodziny.
Pierwszy raz tego Butterfly'a zobaczyłam u Ciebie i do tej pory nie mogę spać. Jest taki piękny, mgiełkowy, elfi. Może zimą się za niego wezmę :P
Przyznam z bólem, że na początku bardziej mi się podobały.. Chodzi głownie o to, że robię nimi o wiele wolniej niż normalnie. I trochę palce bolą, bo w końcu same drutki są dosyc krotkie.
Ale mimo wszystko używam ;p choc klnę przy tym nieziemsko ;)))
Próbka wyszła Ci zabójczo!!! I dodawaj koraliki - w końcu to teraz modne, więc wszędzie będziesz mogła w tym iśc :)
Ja też jestem za koralikami - nie ma problemu, gdzie w tym iść, bo można wszędzie! Nawet po kapustę! *^v^*
Byłam dziś w Galerii Handlowej - trochę ciuchów przytachałam do domu z wyprzedaży! ^^
Przyznam się, że nie na urodziny, a tak sobie nabyłam zza English Channel trochę drutów Addi, ale stalowych. A do lace'ów, których jeszcze nigdy w życiu nie robiłam doczytałam się że są specjalne z czerwoną żyłką. Może takie byłyby wygodniejsze.:))
Prześlij komentarz