czwartek, 24 kwietnia 2008

Z powodu słońca, porządków i powrotu do starego nałogu...

moje robótki zwolniły tempa :(

  1. Bo z aktualymi okolicznościami pogodowymi (najaktualniejsze to słońce) golf-bolerko jakoś nie koreluje. Mam tylko część rękawa.Rękaw robiłam już dwa razy. Raz wydał mi się za wąski, teraz boję się, że będę nim zmiatać wszystko ze stołów. W połowie roboty, kiedy to dziarsko odejmowałam sobie oczka (zwężanie rękawa oczywiście przeliczone na 50 cm), zorientowałam się, że opis jakiś dziwny jest (albo z założenia rękawy mają sięgać czubka palców). Każą robić rękaw długości 50 cm a na koniec doszyć mankiet długości 13 cm - jak dla mnie to ciut za dużo.
  2. Bo do czarnego koloru serca nie mam, sweterek dla cioci dziergam w bólach, nie podoba mi się nic a nic, ale pocieszam się, że może z powodu koloru. Wydziergałam "już" wszystko od dołu do pach. Mam nadzieję, że się spodoba - nikłą :(
  3. Naczytałam się, wstyd przyznać, mobilizujących porad perfekcyjnej pani domu. Na fali programu urosło, jak grzyby po deszczu, wiele blogów, gdzie można sobie przypomnieć "domestic wisdom'y" ;) Od poniedziałku latam z moim osobistym przybornikiem perfekcyjnej (przy dwóch piętrach do sprzątania cudowna sprawa) i wypruwam żyły w celu osiągnięcia błysku - jak na razie w szafach czysto, natomiast poza nimi stan przejściowy zwany "chaosem".
  4. Po przeszło roku odezwała się mroczna przeszłość - wieczorami wcielam się w postać wszechmocnej czarodziejki i wyładowuję frustracje na papierowych chińskich latarniach zionących ogniem i liżących morderczo jęzorem. Osiągnęłam poziom 60-ty, co pozwoliło mi założyć nową czapkę :) Osoby nie orientujące się w tematyce MMORPG proszę o nie zgłaszanie mojego przypadku na pogotowie :)

To tyle w kwestii wyjaśnień.

Zbyt wiele dziergadełek ostatnio mi się spodobało. Bo kiedy podoba mi się zbyt wiele, żadna z nich nie wydaje się na tyle ciekawa, by od niej zacząć.

Na chwilę obecną jednak mam chętkę na to cudo:

4fefeadebb76da272a

Wałkowane na Osince, wałkowane na forum Marantowym. Nie mam pojęcia jak sprytnie łączyć te elementy, czy łańcuszek po łancuszku, odcinać, zaczynać nowy. Nie znam się kompletnie na koronce irlandzkiej. No i najważniejsze - gdzie ja bym w tym wyszła? Do telewizji mnie nie chcą, nie mogę też liczyć, na serię wesel w najbliższym czasie :) Mimo wszystko chętkę mam - bo to niezłe wyzwanie. Oczywiście nie w kolorze czarnym!

Na koniec coś słodkiego - mnie rozczuliło i chciałam się znaleziskiem podzielić:

1376272311_7d028e9447_m 1437243269_7e6bb512ec_m 452401198_778cc22f4b_m

Dziergadełka autorstwa Anny Hrachovec, której galerię można zobaczyć tutaj.

czwartek, 17 kwietnia 2008

Chwilowy powrót do szydełka

Paskudny charakter widać mam, bo łatwiej mi się zabrać do robótki dla siebie niż kogoś. Do tego żakiet pochłaniał mnie całkowicie, gnałam jak szalona nie mogąc doczekać się efektu tego, bądź co bądź, ryzykownego eksperymentu ;) Nadeszła jednak ta wiekopomna chwila, kiedy mogę zająć się zapinanym sweterkiem dla cioci. Wydaje mi się nawet, że w końcu znalazłam motyw, który się w czerni nie zgubi. Oto on:

P1160494 P1160493

Wzór zaczerpnęłam z któregoś z modeli z Żurnala mod - tam sweterek był w wersji białej, niezapinanej, wykończony siateczką od góry i dołu. Jak będzie u mnie - okaże się w praniu. W tej chwili wiadomo już, że elementy wychodzą z Kornelii mniejsze więc będzie ich więcej. Próbowałam ten sam wzór na grubszej włóczce bawełnianej i jakiś taki toporny mi się wydawał.

Sweterek dla cioci okazał się zbawienny w tej trudnej chwili życia, gdy włóczki wysypują się z szuflad, dysk zapchany wzorami, głowa boli od przeglądania stron www, a pomysłu na nowe "coś" brak. A może właśnie zbyt wiele, i to nie po drodze z posiadanymi włóczkami - sama już nie wiem.

Aktualnie mam ochotę zabrać się za, powiedzmy, bliźniak z Knit & Mode, niestety nie jestem w stanie w tej chwili powiedzieć, z którego. Na "bliźniak" składa się kusy (bardzo kusy bo do połowy biustu) golfik z warkoczami, plus pod to prosta, długa koszulko - tunika. Jak nic, pasuje mi, do nabytej "w szalonym widzie" Chainette w kolorze ecru.

Samo pisemko Knit& Mode to dosyc ciekawa pozycja w prasie robótkowej. Sporo w niej kompletnie zwariowanych pozycji, ale zdarzają się i takie, które da się zaakceptować, a do tego są bardzo oryginalne.

Robótki, które planowałam zacząć leżą odłogiem, nie mam weny na robienie próbek, nie leżą mi jakoś posiadane włóczki, poza tym brak mi ostatnio chwil kompletnego spokoju. Jakoś trudno mi się skupić na nowym wzorze, kiedy wokół zbyt wiele się dzieje :)

poniedziałek, 14 kwietnia 2008

Lace cardigan - decydujące starcie

Uffff! Wbrew wszelkim przeciwieństwom losu udało mi się skończyć dziewiczy kardiganek .Na sesję będę musiała poczekać dłuuugo zatem tymczasowo wrzucam fotę na manekinie:

P1160462

Znowu została mi sonata - na żakiecik zużyłam pełne 300 gram Sonaty (powiedzmy że rozmiar małe 36) plus odrobina czwartego motka.

Drutki 2,5 na dół żakietu i 3 na resztę. Jestem zadowolona z efektu, chociaż żal serce ściska, że zdjęcia nie oddają rzeczywistego wyglądu sweterka.

Jeśli chodzi o Sonatę - włóczka moim zdaniem idealnie pasuje do żakietu, chociaż sprawiała mi mi problemy z powodu rozwarstwiania. Matwiłam się ciągle, że nie zdążę skończyć robótki, a już będzie wyglądała jak po przejściach.

Opis sweterka w zasadzie nie nastręczył większych problemów, chociaż są w nim dwa fragmenty, które mi nie do końca pasowały. Chodzi tu między innymi o opis mankietów - opuściłam dwa ostatnie rzędy, jako, że już przed ich wykonaniem miałam z grubsza oczekiwaną liczbę oczek (jeśli się pomyliłam - to konsekwentnie - w obu mankietach wyszło mi tak samo ;))

Tak wyglądało "body" przed zszyciem:

P1160435

Mimo, że szycia nie było dużo, trochę obawiałam się zszywania ażuru - zwłaszcza tak koronkowego. Mam nadzieję wyszło w miarę poprawnie.

Miałam tez dużo szczęścia trafiając na odpowiednie guziki od razu w pierwszej pasmanterii. Jestem z nich bardzo zadowolona :)

Mam nadzieję uda mi się w najbliższym czasie zrobić parę przyzwoitszych fotek - jak zwykle jestem zbyt niecierpliwa by czekać :)

sobota, 12 kwietnia 2008

Słów kilka pod koniec robótki

Od mniej więcej dwóch tygodni chodzi za mną taki żakiecik. Tej samej autorki znalazłam też taką wersję. Nie mam pojęcia czym się różnią.

Wzór niestety można nabyć tylko razem z pakietem włóczki, cena całości przekracza, jak dla mnie, granice zdrowego rozsądku. Ściągam zatem zdjęcia gotowych wyrobów z Ravelry, powiększam ile wlezie i liczę oczka piksel po pikselu. W zasadzie rzecz powinna być prosta. Godety nie są problemem, sam żakiet też jest prosty. Nie wiem jeszcze jak się zabrać za ten ogoniasty tył - trzeba tu będzie chyba zastosować kilka trzędów skróconych.

Niby zatem wielu niewiadomych nie ma, ale jak już mam się zabrać do przeliczania tego na konkrety, to nie wiem, z której strony ugryźć.

Jeśli chodzi o włóczkę - strasznie mi tutaj leży ciemnobrązowa Samanta z Vlnapu, mam tylko obawy, że może być za miękka.

 

Z nabytą w zeszłym tygodniu Loreną mam problem- włóczka ma tak śliczniutki kolor i jest taka milutka, że tym trudniej mi się na cokolwiek zdecydować.

Zakupiłam ją z myślą o sweterku z długim rękawem, jak na razie jednak trafiają mi w łapy same topy - a ja przeżywam dramat rozdartej sosny, czy się rozdrabniać, czy czekać cierpliwie na "grom z jasnego nieba" ;)

Apropos gromu - w trakcie gorączkowej wymiany myśli o tematyce szydełkowej z Joanną z Maranty, podzieliła się ona ze mną zachwytem nad taką nitką Clea.

Tabela kolorów przykuła mnie do monitora, od wczoraj próbuję ograniczyć liczbę motków, które chciałabym mieć natychmiast. Bo na tę chwilę podobają mi się: Azur blue, Heather lilac, Hydrangea Pink, Orange spice, Mocha brown, Dusty raspberry i Beech brown. Tak sobie myślę, że dwa motki tego cuda spokojnie by wystarczyły na sweterek z długim rękawem? Muszę ogarnąć myśli, bo zapłacę majątek i nie będę miała gdzie tego upchnąć :)

Na koniec słów parę o dziewiczym kardiganku. Doszłam do momentu, w którym tradycyjnie odechciewa mi się robótki - mam całe "body", dwa rękawy i jeden mankiet. Pozostaje - zblokować całość, dodłubać jeden mankiet, zszyć i dorobić znienawidzone stokrotki (na szczęście już w rozsądnej ilości) przy dekolcie.

Czyli niewiele, ale jak zwykle niemoc bierze mnie dokładnie w takiej chwili. Poza tym miałam dzisiaj wybrać się do pasmanterii po guziki do tego cuda - a za oknem leje. O ile ja z cukru nie jestem, to nie mam specjalnej ochoty targania Pszczółki w taki deszcz na miasto. Nic to - wezmę "body", naciągnę je i w czasie, kiedy będzie wysychało, być może wrócą mi siły wykończeniowe? ;)

wtorek, 8 kwietnia 2008

Coś tam jednak robię

Przez ostatnich parę dni motywem przewodnim były stokrotki. Na szczęście koniec z nimi na czas dłuższy bo trochę już miałam ich dosyć.

Dziewiczy kardiganek postępuje. Sonata nadal wydaje mi się najlepszym wyborem, jednak przysparza nieco problemów - wiskozowa nitka rozdziela się ile wlezie, zwłaszcza przy stokrotkach muszę się nabiedzić żeby wyodrębnić pojedyncze oczka z kłebowiska nitek.

Jedno jest pewne - przy dzierganiu tego żakiecika nie można się nudzić. Peplum (chyba tak się to nazywa?) robi się zabawnie, niemal każdy rząd opisany jest osobno. Osobiście zamykałam się w pokoju na czas dłubania połowy rzędów ;)

Efekt na dziś prezentuję poniżej w wersji 2D:

P1160191 P1160192

oraz 3D:

P1160184P1160188

Całość dziergana szydełkiem 2,5, włóczką Sonata (skład bawełna 70%, wiskoza 30%, sierść psia drugie tyle).

Prócz tego mam gotowe dwa rękawy i jeden mankiet - wpływam zatem na spokojne wody "waterfall pattern" czyli motywu, którym są robione rękawy. W końcu będę mogła oglądać telewizję podczas dłubania:)

Z kategorii "zakupy" taki nabytek mam:

P1160194

Włóczka Lorena nabyta na allegro, u mojego ulubionego dostawcy, w kolorze bardzo wiosennym. Skręt nitki bardzo kojarzy mi się z włóczką Merino. Planuję z niej zrobić jakiś wiosenny zapinany sweterek.

Oftopikowo napomknę tylko, iż nadal mam trzy psy (dlaczego wszystkie książki wychowawcze traktują o wychowaniu jednego psa??) i może ktoś przygarnąłby tego najmniejszego?

P1160140

piątek, 4 kwietnia 2008

Lace cadrigan

Będzie emocjonująco - z wieloma nieoczekiwanymi zwrotami akcji - jak w dobrym filmie sensacjynym ;)

Przez te parę dni przeżywałam dramat rozdartej sosny - mam stos włóczek, które wypadałoby zużyć i tradycyjnie wszystkie fajne wzory akurat do nich nie pasują.

Przymierzałam się do Lace cadrigan z włóczką Sonata - bo akurat taką mam w kolorze białym. Ale jakoś mi strasznie nie leżała - próbka na drutach 3,5 wydawała mi się rozlazła, poza tym jeśli chodzi o ubrania dla mnie w kolorze białym to nasuwa mi się nieodmiennie jedno zdanie wygłoszone właśnie na temat białego przez Jennefer w opowiadaniu "Coś sie kończy, cos się zaczyna" (Andrzeja Sapkowskiego). Nie przytoczę, bo mało przystojne. Kto zna - bedzie wiedział.

Zatem testowałam Camille - wychodziło lepiej, ale sama bawełna jest mało komfortowa w noszeniu. Więc szperałam za inną włóczką - nic nie znalazłam.

Odłożyłam zatem Lace cardigan i zabrałam się za próbki kimonowego sweterka. Znalazłam nawet odpowiedni wzór, ale jednocześnie zasięgałam języka w sprawie zdobycia orginalnego wzoru. Otrzymałam przemiłą odpowiedź od autorki - wzór prawdopodobnie zostanie udostępniony (kwestia ceny pozostaje na razie nierozstrzygnięta), kiedy wprowadzi ona odpowiednie poprawki do wzoru, co może nastąpić za miesiąc lub dwa.

Odłożyłam zatem Kimonowy sweterek, zrobiłam parę innych próbek i nic mnie nie chwytało za serce aż...

Elementarne Watsonie! Podeszłam jeszcze raz do Sonaty z drutkami 3 mm i oto efekt:

P1160118

Dzisiaj powinnam skończyć rękaw i zabrać się za drugi.

środa, 2 kwietnia 2008

Bolerko-golf

Bolerko (tak przynajmniej nazwano je w gazecie) pochodzi z magazynu Knit&mode nr 01-2008 i wygląda tak:

37289150 

Zakładam, że moje będzie zakrywało zdecydowanie więcej niż tylko wierchnią częśc biustu, myślę też o węższych rękawach. Po skończeniu bolerka pomyślę, co zrobić z tuniką. 

Ponieważ wczoraj na tapecie był film z napisami, postęp prac bolerkowych nie jest imponujący:

P1160521

Ten fragment, to część golfu (lub mankietu - bo robione są tak samo). Dłubany drutkami 3,5 (na zalecanych czwórkach robótka wychodziła za szeroka i zbyt rozlazła). Generalnie Włóczka Chainette nie do końca jest taka, jak oczekiwałam.

Nitka na kłębku sprawia wrażenie właśnie takiej "łancuszkowej" - w robocie jednak nitki rozłażą się, i co rusz muszę którąś łowić. Zdecydowanie wolę nitki typu Liwia - jakaś mniej akrylowa a bardziej wełniana.

Przy mniejszych drutkach traci też sporo na miękkości, ale to na razie pierwsze wrażenie.

To, co do tej pory wydziergałam podoba mi się, a i wzór nie jest jakiś specjalnie wymagający - miły odpoczynek po żakietowej gimnastyce :)