Od razu uprzedzam że kolor jest kompletnie od czapy. Cierpię z tego powodu okrutnie bo ciemnoczerwona/bordowa Sonata ma kolor obłędny. Kocurek będzie wiedział o czym mówię bo próbkę ma :) Wiecie ile dzisiaj stopni na zewnątrz? Perfekcjonizm perfekcjonizmem ale nic mnie nie zmusi do ponownego wyjścia na zewnątrz:
Jednak z kwiatkiem, aczkolwiek kwiatek pójdzie do przeróbki Za duży jest, a właściwie za sterczący. Kojarzy mi się z z takim sterczącym stanikiem Madonnny w którymś z jej teledysków;) Poza tym jest uroczy i bez niego ani rusz.
Guzików nie przeszywałam jeszcze więc nadal się rozchodzą (nie jest najgorzej i tak będę coś pod Rosie wkładać). Jak się dzisiaj w lusterku obejrzałam w tym zestawieniu stwierdziłam że na pewno będę go nosić do pracy i koniecznie potrzeba mi kilku takich egzemplarzy. Muszę tylko zdecydować w jakich kolorach. Niestety morski odpada – zrobiłam próbkę i wygląda bardzo mdło. Poza tym musiałabym przeliczać (włóczka jest grubsza) a mi się bardzo nie chce :)
Podpowiedź dla tych, którzy chcą Rosie dziergać w jednym kawałku – dziurki przypadają równomiernie co drugi pasem ryżowy. Dokładniej rzecz biorąc rząd nad paskiem ryżowym ale to niewielka różnica. Jeśli chcemy mieć gęściej guzików (i większą pewność że sweterek się nie będzie rozchodzić) wystarczy dać dziurki mniej więcej tam gdzie przypadają paski ryżowe.
Nie pamięta, czy pisałam już ile zeszło mi włóczki – niewiele ponad dwa motki (przerabiałam na drutach 2,5 mm). Robiłam rozmiar s – nie musiałam robić żadnych przeróbek – wszystko pasuje idealnie.
Ginny leży chwilowo odłogiem. Skończyłam plecy, zaczęłam jeden z przodów i kręcę teraz nosem. Część ryżowa wydaje mi się kusa (jak wszystkie modele Kim). Myślę teraz czy pruć i robić dłuższą czy zostawić jak jest. Mierzenie do ciała nie daje mi jakoś poglądu na sprawę. Poza tym w tym upale nie mam ochoty łapać się za akryle.
Robię kolejne podejście do zmiany wystroju dużego pokoju. Pamiętacie akcję przemalowywania z żółci na kość słoniową. Obowiązywała wtedy koncepcja maksymalnego rozjaśnienia pokoju (wpływ blogów wyszperanych przez Qlkową). Kupiliśmy białe poszewki na poduszki, białe ramy do zdjęć – rozłożyłam to wszystko i niestety – wyglądało nijako. Koncepcja upadła, a ja nie miałam żadnego planu awaryjnego. Męczyłam się z tym dosyć długo aż przypadkowo trafiłam na taką fotkę (znalazłam ją na blogu Desire To Inspire):
Chodzi konkretnie o obraz. Wydawało mi się, że to jedyny kolor który zgra się z moim pomarańczowo-rdzawym wypoczynkiem (Nie wiem gdzie ja miałam głowę, kiedy zachorowałam na ten akurat kolor. Trudny jak diabli i do tego kompletnie nie w moim stylu).
Pojechaliśmy do Leroy Merlin, nakupiłam pigmentów (zawsze bohomażę sobie pigmentami mieszanymi z białym akrylem do ścian). Pierwszy raz w życiu rozstawiłam sztalugi (turystyczne, darowane, chwiejne – nigdy wcześniej nie udało mi się ich rozstawić), wpakowałam na nie wieki temu zagruntowane płótno i zaczęłam mieszać kolory. Najpierw próbowałam pędzlem. Na wielkiej przestrzeni (nie biorę się za płótna mniejsze niż 140 x 80 ;)) nie bardzo to szło. Przerzuciłam się na gąbkę do mycia naczyń (prawda jak profesjonalnie? :)). Na podstawkę doniczkową wycisnęłam po trochu pistacji, żółcienia i malachitu ( ten ostatni pigment z Magnata – przepiękny). Namoczoną i wyżętą gąbkę maczałam tak żeby łapała wszystkie pigmenty i nakładałam smugami na płótno. Później wilgotną gąbką rozcierałam. Następnie miejscami nakładałam ciemniejszy kolor i znowu rozcierałam, albo częściowo zmywałam. Czasem drapałam szorstką częścią gąbki.
Wyszło całkiem nieźle, postanowiłam zatem zabrać się za drugie płótno – pamiętacie te trzy kwiaty na beżowym tle (sporo zdjęć robiłam sobie zimową porą z komódką i tym obrazem w tle). Nie chciało mi się zamalowywać płótna ani naciągać drugiego – zaczęłam więc malować na obrazie, zmywając przy okazji stare warstwy, zdrapując później gips (kwiaty były częściowo wypukłe, mazałam je pędzlem maczanym w gipsie). Wyszedł dosyć ciekawy efekt, chociaż za mocno się przyłożyłam do zmywania starej farby i w efekcie obraz wyszedł bardziej “zmyty”. Z bliska widać jednak na nim zarys starych kwiatów, co bardzo mi się podoba – taki efekt starej, podrapanej i wielokrotnie zamalowywanej ściany.
Powiesiliśmy oba płótna na ścianach i zaczęłam się z nimi oswajać. Osobiście męczy mnie bardzo taka sytuacja. Stresuję się ile razy na nie patrzę, albo ile razy ktoś wejdzie do pokoju zastanawiam się co myśli, czy zauważył i tak dalej. Generalnie wolałabym żeby mi je namalował ktoś inny – wtedy byłabym spokojna :)
Hmm miałam w skrócie opisać jak wygląda u mnie proces twórczy jeśli chodzi o dekorowanie a wychodzi tutaj elaborat.
Stanęło na tym, że dodatki będą oliwkowe i pistacjowe (chodzi mi o tę bardziej żółtawą pistację, jeśli to nie jest pistacja to ja bardzo przepraszam :)) Ale wybraliśmy się z dziewczynami (Mama, siostra, Majka i ja) na nową dostawę do znajomego ciucholandu.
W tam rzucili cały worek chust! Właściwie nie wiem nawet czy to chusty bo są ogromne – spokojnie mogłyby robić za bieżnik albo i obrus. Skusiłam się na dwie – w tym jedną z obrzeżem w kolorze fuksji (chyba fuksji). Po powrocie byłam tak zmęczona, że rzuciłam nabytek na kanapę i zległam nieopodal…
…i zdaje mi się, że ta fuksja pasuje do całości! Aż się podekscytowałam cała :) Poleciałam do siostry, ukradłam jej amarantową poduchę i zaczęłam rzucać się po pokoju i żonglować tym co mam. Wyciągnęłam Marcina do Auchana i kompletnie przypadkowo udało nam się kupić szklany wazon o fantastycznym kolorze (szkoda że tylko jeden mieli, ale to i tak cud bo ktoś go chyba odstawił kiedy robiłam koleją rundę wokół regału).
Ktoś pamięta jeszcze, że wszystko co się da miało być białe? No to aktualnie kawałek pokoju (tylko dla takiego kawałka starczyło mi elementów we właściwych kolorach) wygląda tak (bliższa poduszka jest amarantowa, dalsza żółto/zielona):
A z białych kwiatków zostało tyle:
Koncepcja jest mocno mglista, nie mam jeszcze pomysłu jak zapełnić pozostałe ściany. Myślę o dwóch egzemplarzach płócien (jeden na pustą ścianę nad kanapą drugi na przeciwnej ścianie) – o wymiarach mniej więcej 180 cm szerokości i 40 – 50 cm wysokości. Chodzi mi o pasek zieleni, wąski, żeby nie przeładować. Albo pasek z dwóch płócien – jedno szersze (w zieleni ) i jedno węższe ale stanowiące jakby jego kontynuację – w fuksji.
Krytyki “dzieł swoich" nie przyjmuję do wiadomości ;) Żadna to sztuka żeby tu coś oceniać :) Jeśli o coś proszę to wsparcie i porady dotyczące samej koncepcji kolorystycznej. Jeśli o kolory idzie to ja zawsze proszę o burzę mózgów bo wyobraźnia czasem mi szwankuje a co wiele głów to nie jedna :)
Co do fuksji i oliwki – od kilku dni przeczesuję okoliczne sklepy i sieć w poszukiwaniu odpowiedniego odcienia. Makabra po prostu. Nie trafiłam na _nic_ co nawet w przybliżeniu odpowiadałoby tym kolorom. Nawet głupiej świecy w fuksji nie znalazłam. Tylko podstawowe kolory – normalnie sytuacja jak w krajowych włóczkach.
40 komentarzy:
Moja droga, po pierwsze, pięknie Ci w sweterku a z tą spódnicą rzeczywiście stanowi idealne połączenie, do biura jak znalazł!
Po drugie - zuch, dziewczyna! Moja krew! Uwielbiam czytać o tym, jak ktoś staje się kreatywnym malarzem i łapie za różnorodne media i narzędzia do tworzenia obrazów! Zaintrygowało mnie to maczanie pędzla w gipsie. ^^
Zdjęcie rzeczywiście inspirujące, ja niedawno wypakowałam jeden z moich obrazów i przystawiłam do ściany, mimo, że jest niebieski i kompletnie nie pasuje do czerwieni dookoła, a jednak jakoś się zgrywa z całością, może nawet go powieszę na stałe. *^v^*
A Twój żółty obraz rozświetla pokój, a w ogóle to widzę na nim zarys postaci i przypominają mi się obrazy Wyspiańskiego i jego dzieci z fryzurką na "pazia". ~^^~
Twoja Daisy-Rosie jest piękna . Fakt kolor wyszedł odrobinę rozjaśniony , ale na tle tej zieleni wygląda świetnie.
Bardzo , bardzo ślicznie w nim wyglądasz , kolor stworzony dla Ciebie.
Zdjęcie jakie wynalazłaś ( wystrojowe) tryska takim magnetyzmem ,ze sama chciałabym coś takiego mieć:))
Twój zestaw ( wypoczynek) super prezętuje się na tle tego zielonkawego obrazu...
Podoba mi się to jak diabli.
U Was upały a u mnie pogoda duszno-skwarowo-deszczowa.
Tęsknię za wiatrem , bo wtedy przynajmniej jest odrobinę chłodniej.
A tak swoją drogą...to chyba nie przepadasz za koronkami:))))
No właśnie machnęłam się tradycyjnie i nawey w tytule posta nazwałam moją Daisy - Rosie. Kocurku zaniepokoiłaś mnie tymi koronkami - zalegam Ci z komentarzami pewnie?
Mówiąc wprost - nie widzę dla nich praktycznego zastosowania u siebie. Pewnie dlatego jakoś tak nam nie po drodze.
Brahdelt - trzeba koniecznie wynaleźć nazwę dla takiej chaotycznej działalności artystycznej. Nie wiadomo co Ci w ręce wpadnie, nie wiadomo co wyjdzie ;) Trzeba też znaleźć jakiś termin określający efekt końcowy. Obrazy wg mnie to trochę przesada jednak. Z gipsem niestety jest tak że może odpaść, popękać jeśli coś z płótnem zaczniesz robić. Im cieńsza warstwa tym mniejsze ryzyko. Nie miałam innego pomysłu na to jak zrobić strukturę :)
Sweterek ze spódniczką do pracy jak znalazł:) Obraz ze zdjęcia cudowny, sama bym taki chciała.
Skandynawskie aranżacje wnętrz są piękne(szczególnie na zdjęciach do mnie przemawiają), ale ja lubię mieć wokół siebie kolory.
Bardzo podobą mi się zmiany, jakie poczyniłaś w swoim pokoju. Jakbyś podrzuciła mi w jakiś sposób konkretne odcienie, które Cię interesują, to nie wykluczone, że w sprawie świec mogłabym Cię uszczęśliwić^_^. Pozdrawiam!
Daisy - Rossi wygląda wspaniale. To kolejny wielofunkcyjny, szykowny sweterek. Na kolejną Daisy obstawiam zestawienie kolorystyczne Effci. Jest najładniejsze z tych, które widziałam. Z dodatkami do wnętrz jest tak, ze jak szukasz to nie ma, ale czasem można na coś "wpaść". Ja tak ostatnio kupiłam piękną lampę w kolorze czekolady...
Ależ Kasiu , to nic osobistego:)))Ot poprostu chciałam znać Twoje zdanie na ten temat.
Hm...im dłużej patrzę na ten Twój obraz , tym wiecej jestem nim zachwycona.
Pozdrawiam i ściskam
sprawdziłam, "Stokroty" do pracy są idealne, no może nie przy tej temperaturze. właśnie kończę czerwoną (z grubszej włoczki i nadal po swojemu, chociaż paski mają właściwą szerokość, zostałam też przy 10 guzikach na wysokości paseczków). zaraz biegnę na pocztę po kolejne motki na kolejną stokrotkę:)
effcia
ps. i się powtórzę, że pięknie ci w czerwieni.
Rosie-Daisy super! Bardzo wdzieczna, taka dziewczeca, wygladasz w niej jak nastolatka. A co obrazu to tez bardzo, bardzo mi sie podoba. Ty to masz oko do kolorystycznych zestawien!!
no ładnie ładnie :)
Pięknie Ci w niej bez dwóch zdań. Jeżeli chodzi o za krótki dół (w Ginny) to ja od razu robiłam dłuższy bo jak przeliczyłam rzędy to już mi nie pasowało. Co do wystroju, to fuksja i oliwka są super. Jako że mam wypoczynek w niemal identycznym kolorze ja wybrałam ciepły brąz i kiwi. A te obrazy są boskie i ogromnie inspirujace, chyba sama sobie cos takiego spróbuję stworzyć. Serdecznosci.
Noooo, a u mnie, nie dość,że jestem zakręcona jak ruski termos, to nie działają mi statystyki na blogu, ilość odwiedzających nie dziala już trzeci miesiąc, a teraz nie ma aktualizacji :(
Nie ze mną te numery Bruner:)
Wyglądasz czarująco. Spódnica doskonała i rozumiem potrzebę posiadania wielu takich bluzeczek :)
Obraz - niezła wyobraźnia! Kocham takie eksperymenty. Jeśli mogę coś podpowiedzieć, myślę,że niezłym do niego dodatkiem byłoby szpachlowanie. Olejami szpachluje sie cudnie, tu może wykorzystać zabarwiony gips :). Dodatkowa struktura nada głębi, stworzy dodatkową historię.Ale to tylko takie moje ple, ple ;)
Zauważyłam,że masz meble o nieco azjatyckim charakterze. Wydaje mi się,że właśnie dlatego biel w Twoim pokoju pogłębiła efekt minimalizmu i zmroziła atmosferę :)
Zdecydowanie poszłabym w egoztykę lub nieco kolonialny styl.
Uściski :)
jak zwykle robotka dopracowana i perfekcyjna..slicznie ci wyszla no naiwazniejsze...bardzo ci w niej ladnie...pozdrawiam ania
Rene - zbieram materiał inspirujący i jak tylko będzie gotowy podrzucę kolory, które mnie interesują. Dzisiaj odwiedziłam kolejne dwa punkty i bida z nędzą - 5 podstawowych kolorów świec. Oczywiście fuksji nie ma.
Mam chyba tak jak Ty. Generalnie czuję się dobrze w jasnych kolorach (do tej pory jasnych i ciepłych - czyli biel i żółć.
Ostatnio brak mi żywej kolorystyki.
Magii66 - masz rację, jak coś potrzebne to tego nie ma.
Kocurku - ja wiem :) Swoją drogą sama zawsze czekam na komentarze od stałych czytaczy :)
Effciu - no nie, jakie kolory pójdą tym razem w ruch? Zwrócę się do Ciebie o dokładne wytyczne kolorystyczne odnośnie Twojej Daisy. Widzę fiolet w Zamotanych
tylko nie wiem czy to ten (jasny wrzos posiadam od niepamiętnych czasów więc nie muszę kupować).
Pimposhko - No nie, z Tą nastolatką to mnie kupiłaś na całego :)
Edi - bardzo Ci dziękuję za opinię, ogromnie mi miło. Twoje zestawienie też jest bardzo fajne - takie pasujące to wisji Basi.
Basiu - Ja Twoje komentarze mogę czytać nałogowo. Ze strukturą chętnie bym poszalała ale moje płotna nie bardzoi
to wytrzymują. Gips mi się kruszy, nie wiem jak z olejem by było. Pewnie za słabo je naciągam i źle gruntuję - ot takie chałupnicze malarstwo pokojowe.
Ogromnie się cieszę, że Ci się Daisy podoba (i inna moja radosna twórczość również). Moje meble chyba nie są
azjatyckie. Raczej minimalistyczne - proste i bez udziwnień. Może kolor nasunął Ci to skojarzenmie? Rzeczywiście rozjaśnienie ścian sprawiło, że wszystko stało
się chłodne. Nie do końca byłam zadowolona z efektu. Jednakże to posunięcie zwiększyło mi pole manerwu, Z żółcią nie mogłabym aż tak poszaleć
kolorystycznie. Zarówno egzotyka jak i styl kolonialny bardzo mi odpowiadają. Chcę z nich zaczerpnąć ale w sposób kontrolowany. Raczej zasugerować
niż kopiować. Swoją drogą zawsze marzył mi się taki niski stolik na krzywych nóżkach który kiedyś podpatrzyłam w lmi Decor. Myślę że by do tego pokoju pasował.
Bardzo Ci dziękuję za wszelką inspirację i pomysły. Są dla mnie bardzo cenne :)
Na koniec dla wszystkich miło komentujących Daisy - ogromnie dziękuję za każde pozytywne słowo. Wiecie same jak to jest, kiedy włącza się
wewnętrzny krytyk. No więc W tej chwili krytyk leży obezwładniony :)
Basiu - jeszcze odnosnie Twojego google Analyticsa - czy nie zmieniałaś czegoś ostatnio na blogu? (w sensie kod, czy też szablon). Wówczas trzeba ponownie umieścić fragment kodu odpowiadający za analizę owwiedzających ). Wiem bo sama kiedyś mocno się zmartwiłam, kiedy przez kilka tygodni nikt mnie nie odwiedzał :)
A ja spojrzawszy na zdjecie, przed przeczytaniem całej historii, myślałam że wydaliście pewnie majatek na ten obraz. Ha! I kto tu neci kolorami! Taki obraz to ja chetnie widziałabym u siebie w salonie. Ale mój domowy artysta malarz, woli ziemiste kolory. Piękny! Ach, oh, ech... bedę wzdychać (choć pojęcia nie mam przez jakie "h/ch" powinno się te słowa pisać...) Piękny! Piękny!
A sweterek w moim ulubionym kolorze. Czerwienie sa piekielnie trudne do sfotografowania, wiem coś o tym. Kwiatek troche się na zdjęciach zgubił. Ale wierzę na słowo, że nie jest idealny. Ja zrobiłabym go z kontrastowego koloru. A co! Jak szaleć, to szaleć!
powiem tak, przyjechała do mnie piękna miętowa gloria, czy z niej będzie kolejna daisy czy coś pozmieniam (co mnie korci) to jeszcze nie wiem, ale ma być jak stokrotka małe i dopasowane. pytasz Kasiu o ten borówkowy fiolet? w zamotanych to jest ostatni motek na stronie z sonatą.
wszystko piękne - brak słów... Ty w sweterku - rewelacja, śliczności. Sweterek jest po prostu słodki. Delikatny, subtelny - nic ująć , nic dodać. Zdjęcia "we wnętrzu" - nie dziwią mnie - wszystko co robisz jest właśnie takie ładne:-)
ten powyższy komentarz jest MÓJ
Jagienko, no wiesz, aleś mi napisała (tu spiekam raczka) - dziękuję! Kwiatek taki zlewający się bardzo mi odpowiada. To taki stan przejściowy z bezkwiatkowego etapu mojego życia do tego gdzie będę nosić kontrastowe kwiaty na pół piersi ;)
Effciu - aaaa czyli to ten kolor który tam nazywają śliwkowym :)
tak tak tak, ten śliwkowy.
a kwiatek trzeba luźniej zwinąć,by nie był jak biustonosz Madonny :)
Daisy wyszedł doskonały jak wszyskie twoje sweterki. Drugi proponowałabym z ecri może z tego australa na chłodniejsze dni i rękawek jak w Joju 3/4
TessW.
Kath, wydawało mi się, że nigdzie na blogu nie grzebałam, ale mogę się mylić :)
Dziękuję za informacje - zacznę majstrować - jak zniknę, to znaczy,że próba nie była uda. Ale wrócę na pewno :))))
Effciu - to normalnie chyba się skuszę :) Zaraz będę skrobać do Ciebie na Ravelry.
TessW - czytasz mi w myślach, też kombinowałam czy tego Australa na wersję 3/4 nie zużyć :)
Basiu - niech moc będzie z Tobą :)
Taka refleksja mnie naszła - ciekawa jestem czy nie rzucimy się na fali tych grzecznych sweterków na Rambling Rose (Dagny kiedyś robiła)
A propos Rambling Rose, zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia i od tamtej pory bezskutecznie poszukuję IK z tym modelem:( Nigdzie nie ma tego numeru, brrr.
Twój Rambling też jest cudny. Cóż poradzić, że grzeczne sweterki tak chwytają za serce i chce sie je mieć i mieć i...?^_^
rabbling rose niezmiernie mi się podoba, ale opisu niet. a z samego obrazka to tego nie uplotę :(
a fazę na ultra kobiece grzeczne sweterki mam :)
Spróbuj rozrobić gips nie z wodą, ale z klejem Wikol, powinien być lepszy efekt. ^^
A nazwa na taką twórczość jest - po angielsku to mixed media painting, a ja to spolszczyłam na malarstwo w technice mediów mieszanych, bo jednak nadal jest to malarstwo, mimo, że szalone! *^v^*
Kasiu sweterek super, no ale z taką figurą to mozna pozwlic sobie na takie małe cacka;-)
Rembling jest sliczny ale ja jak zwykle nie wiem z czego go zrobic.;-(....
Laura po tym wszystkim to ja tam zaczynam widzieć Matkę Boską z Dzieciątkiem hmmmm :) Wysyłam za chwilę Marcina do marketu po materiał na kolejne ramy. Kolejnych parę dni straconych na oblatywanie sklepów i fuksjowych poszewek/materiałów/świeczek brak!Akna 74 - przy tej figurze to mi mama całe lata kazała nosić obszerne swetry i spódnice żeby nie było widać jaka chuda jestem. Pewnie stad moje skrzywienie w kierunku podkreślania talii.
Brahdelt - klej Wikol? dopisuję Marcinowi do listy zakupów!
Ależ ty grzecznie wyglądasz w tej Daisy ;-PPP Bardzo fajny sweterek, wygląda na taki, który sprawdzi się w szarym dniu codziennym - jest bardzo konserwatywny w kroju, ale zwraca uwagę kolorem i podkreśla sylwetkę - idealny :-) A twoje mieszkanie jest piękne, ja chyba nigdy nie doprowadzę swojego do stanu, w którym będzie można je komuś pokazać ;-)
fantastyczny sweterek, i bardzo Ci do twarzy! i kolor i fason, ekstra!!! co do wystroju to znam ten bol, ja mam od dwohc lat gole sciany bo nie znalazlam jeszcze obrazu ktory by mi sie spodobal a chcialabym jakies hortensje... we Francji czesto babki oprawiaja kawalki ciekawego materialu w ramy i na sciane :) pozdrawiam*** Kasia z Francji!
Kasiu z Francji - chciałam i materiał ciekawy i tapetę z fajnym wzorem obciągnać na ramie ale nie trafiłam nic ciekawego:( Zawsze mogę zedrzeć to co jest i rozpiać inne jak się w końcu trafi :)
Herbi - pokazuję tylko to co się w miąre do pokazania nadaje ale nie o tym miałam pisać. Właśnie wychodzi mi na to, że jeśli chcę mieć ładny, pasujący do konceksji wazon powinnam sama sobie go udmuchać i pomalować, albo utoczyć (tak się na to mówi?) z gliny , wypalić i pomalować. Podobnie misy etc. Dywan mam, na szczęście bo musiałabym chyba go sobie utkać :/ Aaa no i jeszcze te świece nieszczęsne wytopić.
sweterek jest super a spodniczka jest po prostu sliczna cos w moim stylu
Daisy urocza, niby taki prosty sweterek, a wygląda dobrze chyba w każdym wykonaniu. Czekam na kolejną wersję. :) No i podziwiam wyczyny dekoratorskie - zielony z fuksją wygląda super!
chyba nie napiszę nic oryginalnego:
* po pierwsze, w Daisy wyglądasz ślicznie! niby taka prosta bluzeczka a jakże kobieca;
Już dawno zwróciłam na nią uwagę i nawet zaczęłam dziergać (też z Sonaty), ale przy moim nieustannym braku czasu udało mi się ją skończyć dopiero kilka dni temu. I w tym miejscu pewnie zaskoczę wszystkich jako, że używałam do niej drutów nr2!!! :)
*po drugie, z taką figurą niemal we wszystkim jest Ci super, ale jak mawiała moja prababcia "ładnemu to we wszystkim ładnie" :)
* po trzecie, czekam na Daisy w innych zestawach kolorystycznych; Przyznam się, że i mnie się wersja do pracy marzy;
*po czwarte, obrazem też się zachwyciłam i niesamowicie zapragnęłam powiesić/postawić coś takiego w moim saloniku. Tyle że u mnie talentów malarskich brak :(
Zapomniałam dodać, że nieustannie podziwiam z jaką perfekcją i starannością robisz swoje sweterki, że o dobrym guście nie wspomnę. Papuguję Twoje pomysły nagminnie :)
Myślę sobie czasem, że nie muszę przeglądać gazetek/książek/netu w poszukiwaniu inspiracji. Wystarczy, że spojrzę na i kilka blogów - między innymi na Twój.
Dziewczyny, bardzo dziękuję :)
Hada131 - jakie talenty malarskie?? Bierzesz gąbkę do mycia naczyń, trzy pigmenty i maziasz krechy i plamy tak długo aż Ci się spodoba. Później płuczesz gąbkę i wycierasz tak długo aż da się na to patrzeć/ będzie wystarczająco jasne (zawsze za ciemne mi wychodzi). To cała filozofia. Numery kolorów mogę podać, zepsuć się tutaj nic nie da ;) Z komplementowaniem talentów malarskich to proszę do Brahdelt się udać :)
Za obchwalenie figury dziękuję każdej z Was podwójnie. Nie macie pojęcia jak to dodaje odwagi po latach wysłuchiwania że się je za mało i tak też wygląda.
Gąbką mazać krechy też trzeba umieć!
Ja się już na to niestety nie piszę i raczej pozostanę przy podziwianiu.
Prześlij komentarz