sobota, 21 czerwca 2008

Coś na zaostrzenie apetytu

Mam połowę liściastej bordiury, ale nie mogłam się doczekać, jak to będzie razem wyglądało - doszyłam więc to co jest:

P1180161-1

Wygląda na to, że listki układają się ładnie. Z tyłu będę musiała trochę popracować nad wykrojem szyi bo widzę, że jest dosyć szeroka i listki mogą się wywijać. Na szczęście to końcowka bordiury więc będę sobie mogła poprawiać bez większego prucia.

Edi-bk - z tą wisienką trafiłaś, oj trafiłaś. Te listki to dla mnie największa radość w tym bolerku. Włóczka oczywiście też - mięciutka i milutka. Ciągle zastanawiam się, czy nie zrobić z niej letniej wersji Kimono styled sweater :)

Brahdelt, Fiubzdziu - do listy aktualnych klątw należy zdecydowanie dodać  klątwę rękawów. Miałabym gotowy korneliowy sweterek, niestety rękawy okazały się zbyt długie. Poprawiłam i wszyłam jeden. Drugi czeka na poprawkę podczas dzisiejszego meczu. Jutro zamierzam wyekspediować sweterek do cioci (nie wiem czy uda mi się zrobić sensowną fotkę przed wyjazdem - nie mam pod ręką nic co by go sensownie wypełniło). Zdecydowałam, że nie będę doszywać guzików, wydaje mi się, że właścicielka lepiej zdecyduje, w których miejscach powinny być.

Muszę wyznać, że strasznie mnie już ciągnie do rozpoczęcia jakiejś nowej robótki ech...

3 komentarze:

Fiubździu pisze...

co chwilę zaglądam i podziwiam te listeczki Twoje :] Piękne jest to wdzianko.

Anonimowy pisze...

Zgadzam się z Kasią, pięknie jest :-)
jo_an44

Brahdelt pisze...

Listeczki piękne, już je spostrzegłam na Ravelry! *^v^*
Mnie na razie dopadła klątwa szydełkowa - zaczęłam osławione poncho i chyba wybrałam za cienką włóczkę, nie mówiąc już o tym, że zorientowałam się w trzecim rzędzie, że robię... pętlę Moebiusa!... Ech...