piątek, 29 sierpnia 2008

Jakby tego było mało

Zabrałam się za robienie szala.  Miałam sprawdzić tylko jak się robi "provisional cast on" (ciekawe czy to przetłumaczyli na nasze?). Później chciałam sprawdzić jak to w ogóle będzie wychodzić. No i jest tyle:

P1200074

Pogoda dzisiaj marna więc na kolor nie patrzcie. Wzór też kiepsko widać, więc posiłkowałam się obiciem krzesła:

P1200081

Docelowo szal ma wyglądać tak jak na stronie Pink Lemon Twist, gdzie można nabyć wzór. Miałam go na liście ulubionych od dawna, ale wzięło mnie mocno dopiero po zobaczeniu wersji Jagienki. Kolor mojego "szala" jest bardziej zbliżony (jeśli nie ten sam) do wersji Jagienki, niż do tego, który widać na moich fotkach.

Szal ma mieć ze dwa metry - tam gdzie jest jasna nitka będzie jego środek (chwilę trwało nim się zorientowałam - ta moja niechęć do czytania całego opisu :)). Zakładam zatem, ze relacja z jego produkcji będzie wieloodcinkowa ;) Mam też nadzieję, że nim go skończę, wymyślę do czego go nosić ;)

Teraz garść informacji technicznych - druty 3, włóczka JaggerSpun Zephyr Wool-Silk 2/18 (dla motki luksusu ;)). Każde oczko rozrysowane na diagramie, ale nie jest najgorzej. Myślałam, ze bedę się zamykać w pokoju i w ciszy i skupieniu wgapiać w schemat. Okazuje się, że pomaga zaznaczanie markerem rzędów, które się już przerobiło. Dodatkowo dla kilku rzędów w przód wpisuję sobie ilość oczek prawych (tam gdzie jest ich więcej). Wzór na robótce jest na tyle czytelny, że daje się wyłapywać pomyłki - pomyłki są bardzo potrzebne, bo wtedy mam chwilowo robótki dosyć i odkładam ją na później ;) Generalnie jednak po dłuższej chwili dziergania tego szala czuję się jak po "połknięciu" książki - lekko otumaniona.

Plan mam taki, że dziergam szal w czasie majodrzemki - wtedy śpią też psy, w domu jest kompletnie cicho. Oczywiście nie trzymam się planu, przedziergałam wczorajszy wieczór, może podziergam dziś - bo chcę dojść do końca zawijasków. Później jednak biorę się za Manon bo nie chcę znienawidzić tego szala ;)

Pokus coraz więcej wokół. Archiwum X leży odłogiem, Manon doprasza się ukończenia, katalog "Do zrobienia" pęka w szwach, a na Ravelry znowu pojawił się ładny sweterek :( Właściwie pojawił się wcześniej, tylko teraz można zakupić wzór. Muszę chyba założyć kolejny katalog z rzeczami "Najbardziej do zrobienia", żeby się w tym wszystkim nie pogubić.

Zapomniałam, przy okazji Manon, napisać o bardzo ważnej rzeczy - na stronie Berroco jest dostępna korekta do tego wzoru.

Fiubzdziu - robić coś drugi raz - mordęga, ale robić dla siebie to trochę mniejsza mordęga :) Ponadto zaczynam doceniać komfort dziergania Merino - toż to sama przyjemność :)

Brahdelt - oj żal, żal pruć sweterek, tym bardziej żal, że masakrycznie się go pruje - jest tak dokładnie zrobiony, że każdej nitki trzeba szukać strasznie długo. Kolor bardziej wchodzi w róż niż w łosoś - tak wygląda na "świeżym powietrzu":

P1200064 P1200065

Edi-bk - na razie muszę zdobyć drutki. Z opisu wynika, że rękawy też robi się na okrągło - co przy takiej włóczce ma sens. Nie wiem jak wyglądałby szew takiej grubości. Robimy z Laurą rekonesans (ja wirtualny ona lokalnie pasmanteryjny) w poszukiwaniu odpowiedniego zestawu :)

wtorek, 26 sierpnia 2008

Wykończona, ale szczęśliwa

Byłam wczoraj z mamą i siostrą (no i Pszczółką) "w mieście". Siostra dzisiaj wybywa na wczasy, chciała poczynić ostatnie zakupy - ja potrzebowałam odmiany od codziennego siedzenia w domu:)

Teraz bolą mnie stopy i plecy.  Jestem wykończona, ale szczęśliwa albowiem odwiedziłyśmy ciucholand - z sukcesem zresztą. Wyszperałam wielgachne swetrzysko z grubaśnej wełny (przynajmniej tak mi się zdaje) . Od tygodnia wzdycham do strony Inter-Fox'u, a konkretnie do włóczki Freedom Wool. Zachciało mi się takowej w związku z płaszczykiem Solaris, wg wzory z Runaway Knits:

 runway_148

Włóczka, której użyła Solaris ma cenę mocno przekraczającą moją granicę zdrowego rozsądku, myślałam zatem o zamienniku w postaci Freedom, który jednakże też nieźle szarpnąłby mnie po kieszeni. Dodatkowo w sklepie nie ma akurat tego odcienia żylnej czerwieni, który by mi się najbardziej spodobał, więc wzdychałam sobie platonicznie.

A tutaj takie znalezisko - sweter ogromny, ręcznie robiony (i do tego bezszwowo). Niewykończony, więc nitki niepochowane - pruło się go z przyjemnością. A oto efekt:

P1200004-2 

Fotka ciut za jasna - kolory to: naturalny, trochę grafitowej wełny i najmniej ciemnobrązowej. Mam nadzieję, że tej jasnej wystarczy na kusy płaszczyk dla mnie. Włóczka na oko (w łapach nie miałam)ma podobny skręt do Freedom, nie wiem jeszcze na jakie druty będzie, jeśli na grubsze niż 6mm będę musiała zamówić drutki na sieci (lokalne pasmanterie nie dysponują):

P1200011-2

Gdybym umiała, miała doświadczenie - ufarbowałabym tę włóczkę na jakiś fajny kolor.

Kupiłam jeszcze jeden sweterek do prucia. Szczerze mowiąc, szkoda mi go pruć bo jest bardzo równo wykonany i starannie wykończony. Fason jednak zdecydowanie nie mój (zwyczajny prosty, z prostymi rękawami),  rękawki odrobinę przykrótkie, ale kolor cudowny:

P1200026-2 

Pogoda i tym razem nie sprzyjała odwzorowaniu - to taki delikatny melanż zgaszonego różu z mleczną bielą i brązowymi niteczkami. Są nawet guziczki:

P1200029-2

Na fotce wygląda to jak mięso mielone, ale w rzeczywistości włóczka na śliczny kolor.

Już zbliżałam się do etapu, kiedy będę mogła zamówić sobie nowe włóczki na sieci, a u znowu sobie zapełniam szuflady;)

Robótkowo na tapecie mam jesienną wersję Manon - z rozpędu już ją robię, bo wzór znam na pamięć. Niemal skończyłam drugi rękaw, "pozostaje" zdecydować o ile rzędów zmniejszyć trójkąt i zabrać się za korpus.

Bardzo dziękuję za pochwały Lorenowej Manon - teraz z czystym sumieniem i nowymi siłami mogę zmajstrować drugi egzemplarz :)

Antosiu - niestety nie znalazłam na sieci miejsca, gdzie można by kupić pojedynczy egzemplarz - a przydałoby się bardzo, bo na jeden booklet z reguły przypada model lub dwa, które się podobają :(

Lauro - będę musiała chyba dokładniej przejrzeć Perfekcyjną, ale nie trafiłam na opis łabędzia :) Są tylko opisy robienia układania serwetek.

niedziela, 24 sierpnia 2008

Zwroty akcji

Niewiele brakowało, a trzy robótki pożegnałyby się z życiem.

Zniechęcona kolejnym podejściem do Lotosa (między innymi) miałam ochotę wyrżnąć wszystkie realne i potencjalne trupy i "zacząć robótkowe życie od nowa" (tym przyjemniej pożegnałabym się z dręczącymi mnie robótkowymi widmami bo z użyciem wool windera).

Siadłam jednak na chwilkę przy komputerze i dowędrowałam do wpisu Aglay'i.

Jakoś tak pozytywnie mnie natchnął (bo ja taka emocjonalna jestem). Siadłam, włączyłam Kino Polska i przy akompaniamencie kronik filmowych (akurat o czynach społecznych było) podciągnęłam letnią wersję Manon:

P1190876 P1190882 P1190885 P1190888

Trochę ubarwiłam ;) Przy kronice filmowej podciągnęłam większą część. Wczoraj poprawiałam głowki rękawów, zszywałam całość, chowałam nitki i doszywałam zygzaki na szwach - trochę czasu na to wszystko zeszło.

Garść szczegółów: peplum (trójkąciki plus ściągacz) dłubane na drutach 3,5. Góra - pierwszych 5 rzędów na 3,5 reszta (łącznie z rękawami) na 4mm. Nie wiem ile mi zeszło włóczki bo prułam warkoczowe bolerko i uszczknęłam trochę nieudanego wdzianka z listkami (listki zachowałam do szczuplejszej wersji wdzianka).

Modyfikacji nie było zbyt wiele - mniejsze druty a dolnej części robótki, wszystko zgodnie z opisem - tylko z tyłem i przodami podjechałam trochę wyżej - na oko tyle, żeby ściągacz trafiał lekko pod biust. Odejmowania na skos dekoltu kończą się dużo wcześniej więc nie ma kombinowania  przeliczaniem oczek. Jeśli chodzi o rękawy - wydłużyłam minimalnie główkę - w miejscu gdzie odejmuje się oczko co 3 razy co 4 rząd, ja wykonałam dwa odjęcia co 6 rzędów, trzecie juz wg przepisu - co 4-ty.

Dodatkowo ściągacz w talii obszydełkowałam rządkiem półsłupków i rządkiem oczek ścisłych - na zdjęciu sweter spięty jest jeszcze agrafką, ale krawędzie są na tyle sztywne, że da się zamocować zapięcie na haczyki (jakkolwiek to się nazywa).

Kręciłam trochę nosem na początku na te zygzaczki na szwach ale teraz ogromnie mi się podobają - zdecydowanie robią tutaj za wisienkę ;)

Lorena jest mięciutka i bardzo przyjemna w dotyku i do tego ma boski kolor - w końcu też doczekała się swojego projektu, bo czekała na niego już zbyt długo. Czy jestem zadowolona z efektu? - ba! byłam już dzisiaj w Manon "na mieście" ;)

Brahdelt, Fiubzdziu - dlaczego nie sprułam Merino i nie zaczęłam od nowa? Bo mnie Merino na drutach 3,5 troszkę zbroją trąci, a nie miałam pomysłu jak inaczej zmniejszyć dół. Swoją drogą wpadłam w międzyczasie na pomysł, jak to zrobić - nie wykluczam trzeciego podejścia do Manon - tym razem w wersji jesienniej, bo sweter diablo mi się podoba :)

Izuss - dziękuję za promyczek  słońca w  Twoim komentarzu - Lorenie bardzo się przydał, mnie zresztą też :) Jeśli zaś o Perfekcyjna chodzi - chwilowo "życie" to dla mnie właśnie cztery ściany z całym dobrodziejstwem inwentarza. Przyznaję, że aktualnie błyszczący kran potrafi dać mi satysfakcję równą ładnie wykonanej robótce :)

czwartek, 21 sierpnia 2008

Manon, Manon Bis

Chyba długo nie pisałam. Miałam nie pisać, póki nie będzie nic sensownego do pokazania, ale to by trwało dosyć długo. Nie dlatego, że nie dziergam (czy jest w ogóle taki stan "niedziergania" ?), wręcz przeciwnie - dziergam w kółko, tyle że nieefektywnie.

Jak wspominałam wcześniej Manon praktycznie sama schodzi z drutów (podobnie jak wcześniej Lotos), w dwa dni doszłam do takiego etapu:

P1190834

Ładnie wygląda - prawda? Tyle, że za szerokie i to sporo:

P1190841

Byłam nawet skłonna założyć, że to w końcu wdzianko na chłodniejsze dni, jak się coś pod spód włoży to będzie wypełniacz ;) Były to jednak założenia desperackie, wiedziałam, że nie ma sensu ciągnąć dziergania dalej. W takim pesymistycznym stanie ducha wybrałam się w akompaniamencie grzmotów, świszczącego wiatru i wściekłego bębnienia kropli deszczu w dach samochodu, na wesele do kuzynki Marcina.

Wyjazd dał mi pewien dystans do nieudanego projektu, postanowiłam podejść do niego jeszcze raz (znowu podobnie jak wcześniej Lotos), z cieńszymi drutkami i inną włóczką - Loreną. Nad Loreną wisi klątwa jakaś, więc nie wróżę projektowi sukcesu.

W jeden dzień zrobiłam sobie powtórkę z rozrywki - tj. peplum - różnica w gabarytach zadowalająca:

P1190836

Teraz lecę nudniejszą część, czyli górę i marudzę sobie w międzyczasie. A bo Merino to była jakaś konkretna włóczka, a Lorena to taka mięciutka "szmatka". Bo Lorena z odzysku, więc oczka nie takie równe etc etc.

Na chwilę obecną mam zakończone plecy - pozostaje dorobić przody i rękawy:

P1190833 

Jak widać z przodu ściągacz "paska" i przodów nie trzyma się tak ładnie jak przy wersji z Merino - włóczka jest zbyt miękka :(

P1190827

Przyznam się teraz ze wstydem (chyba już bardziej publicznie nie można) - w zeszły piątek zobaczyłam książkowe wydanie Perfekcyjnej.... w różowej okładce. Źle napisałam - przyznaję ze wstydem, że ją kupiłam :) Połknęłam książkę w jeden wieczór, powtórzyłam lekturę dnia następnego, co bardzo podniosło moje morale(wiem, że kiwacie teraz z politowaniem głową). Uzbrojona w spryskiwacz z roztworem octu i soku z cytryny szturmuję chwilowo kuchnię (Marcin dostał zadanie zdobycia boraksu). Nie wiem, czy książkę można polecać, wiem że mnie się podoba. Bardzo przyjemnie się ją czyta, nie ma tego, co mnie w tego typu książkach męczy - wielkie rysunki, monstrualna czcionka, ogromne marginesy.

Marcin twierdził, że nawet jeśli nabycie tej książki zakończy się na jednych gruntownych porządkach to i tak się opłaca ;)

Chciałabym w tym miejscu zaznaczyć, że nie jest to jedyna książka jaką ostatnio nabyłam/przeczytałam - żeby nie było, że kompletnie zdziczałam na tym wychowawczym ;)

Brahdelt - dobry pomysł na wcięcie w talii, dokładnie w tym kierunku kombinowałam. Chcę uzyskać coś przejściowego pomiędzy wersją oryginalną, a wersją Maymay. Ona kombinowała z rzędami skróconymi na etapie "paska".Ja wykonałam dół standardowo, zakłądając, że pasek ze ściągacza jest najwęższym miejscem, a po przejściu do części gładkiej zmieniłam druty na 4mm.

Dagny - ano często korzysta z tych trójkącików, a dokładnie ten sam motyw miała w jednym białym golfie.

Fiubzdziu - zaczęłaś dłubać te koszyczki? ;)

Ps. Strasznie mnie już skręca, żeby sobie kupić nową włóczkę :(

czwartek, 14 sierpnia 2008

Anty-UFOlympics

Są tacy, którzy czas Olimpiady wykorzystują do porządkowania szuflad z trupami. Ja mnożę nowe, potencjalne trupy.

Pokrętnie stwierdzę, że w moim szaleństwie jest metoda - zachwyty nad modelami to jedno, zapasy włóczkowe to drugie.  Udało mi się wykończyć jasną Chainette, udało mi się znaleźć zastosowanie dla bordowej (produkcje Sweterka z archiwum X odłożę na później, bo nudno się go dłubie- ale jeden rękaw "już" jest), znalazłam (to była największa euforia) zastosowanie zmechaconej bawełny (na produkcję koszyczków zeszły mi dwie wielkie kule, a zejdzie zdecydowanie więcej).

Ostatnie zachwyty nad nowymi modelami sprowadzały mnie na niebezpieczne tereny zakupów pasmanteryjnych. Wrociłam zatem na bezpieczne wody - 9 motków zielonej Merino. Miała to być pistacjowa merino (monitor i wyobraźnia podpowiedziały mi, że będzie pistacjowa).W rzeczywistości zaś to taki puszkowy groszek. W dwa wieczory wyprodukowałam z niego coś takiego:

P1190778-1

To kawałek Manon ze strony Berroco. Miałam ogromną ochotę zrobić go z radośniejszej Loreny, ale boję się, że wyjdzie za miękka (nie mam ja charakteru do eksperymentów, oj nie). Poza tym idzią chłody (ponoć mają już być w sobotę;), poza tym jak zejdzie mi groszkowa Merino, znowu będę bliżej potencjalnych zakupów pasmanteryjnych. Jeśli zaś okaże się, że groszkowej Merino mi braknie, to przecież nie opłaca się zamawiać tylko jednej włóczki ;)

To szczyt, nie wiem czego, narzucać sobie samemu ograniczenia a później kombinować jak je obejść ;)

Wracając do Manon - cudnie się ją drutuje. Zasada jest taka, jak przy płaszczu z Vogue - zaczyna się od zewnętrznej krawędzi trzech trójkątów i stopniowo zbliża do miejsca, gdzie stykają się ich szczyty. Do tego wzór jest o wiele prostszy, niż w przypadku płaszcza. Lubię takie projekty, gdzie czytanie opisu jest jak śledzenie kryminalnej intrygi (nawet jeśli z moją niechęcią do przeanalizowania całego opisu człowiek musi spruć część roboty "bo niedoczytał").

Czego się boję - z wielu realizacji na Ravelry, podoobały mi się raptem dwie. Żakiet nie jest wcięty w talii - tego nie lubię. Liczę na to, że robiąc odpowiednio mniejszy dół, uzyskam cos w rodzaju wcięcia.

Dagny - a pewnie, że się nie obrażę, chyba, że spotkamy się w tych sweterkach na jakimś party;) Póki co rozglądam się za jakąś miłą włóczką dla niego.

Antosiu - Osinki to po mojemu dziewczyny z rosyjskiego forum Osinka - to niewyczerpalne źródło wszelakiej inspiracji i pomocy :)

Co sweterka we wspaniałym wykonaniu Vita Ariny - zrobiłam próbę Sonatą na trójkach i wyszła za szeroka. Straszliwa dłubanina z nosem w schemacie na czas samotnych wieczorów. Wrócę do niej jak mi się trafi odpowiednia włóczka.

Cieszę się, że golf przypadł Wam do gustu - jakby z 10 osób go skrytykowało pewnie bym się w nim nie pokazała ;) Co ciekawe na Raverly niedługo będzie miał więcej "serduszek" od dużo trudniejszego płaszcza z Vogue - zadziwiające.

Z koszyczkami nie skończyłam - lecę zapamiętale aż do odcisków na kciuku:

P1190760

Te są już odpowiednio kwadratowe - kto woli okrąglejsze - wystarczy nie zaginać ich przed zdjęciem na rogach :)

Dzięki Porannej można tez produkować wersję okrągła :)

niedziela, 10 sierpnia 2008

Koszyczki i garść pokus

Jakieś trzy lata temu wybrałam się do pobliskiego ciucholandu po swetry do prucia. Załadowałam do koszyka kilka wielgachnych, bawełnianych swetrzysk  podekscytowana ogromem włóczki, jaką z nich uzyskam.  To był mój pierwszy zakup oraz pierwsze prucie swetrów, więc efekt nie mógł być powalający - do dzisiaj wala mi się po szafie wielka reklamówka z fragmentami swetrów, z wielkimi kłębkami zmechaconej bawełny, albo w najlepszym razie wielkimi kłębkami pięknej bawełny zniszczonej przeze mnie podczas prucia (pomagałam sobie możyczkami :/ ) Nie mogłam się zdobyc na wyrzucenie tego, ale też próby wydziergania czegokolwiek z tej  włóczki budziły ogromną frustrację. Przechowywałam ją "bo noż, widelec się do czegoś przyda'.

Jakiś czas temu wyszperałam w japońskich czasopisemkach wzór na okrągłe koszyczki, ale jakoś zabrakło czasu, czy też chęci do wdrożenia pomysłu w życie.

Tymczasem dzisiaj, podczas szpiegowania po Raverly wpadłam na prosty opis wykonania koszyczków a'la Ikea . Przepis jest autorstwa Petry Kotrysowej i jest udostępniony do ściągnięcia na jej stronie www.e-pleteni.cz (opis jest po angielsku).

Ucieszyłam się ogromnie, bo koszyki takie to bardzo fajna sprawa, jeśli chodzi o przechowywanie drobiazgów (zapytajcie Perfekcyjnej... ;)) Ucieszyłam się podwójnie, bo spadłby mi z serca kamień w postaci zmechaconej, grubej bawełny, która zalega mi worki (i nie wygląda zbyt pięknie przerobiona na drutach).

Wzięłam zatem duży kłebek wyżej wymienionej:

P1190751

W łapę złapałam szydełko nr 4, i podczas jednej Majodrzemki wykonałam takie dwa cudeńka (mnie się w każdym razie podobają):

P1190756-1

Pierwszy nie jest idealnie kwadratowy, bo jeszcze nie rozumiałam sposoby wykonania rogów koszyka. Drugi nie ma idealnie płaskiego dna, bo załapałam sposób wykonania rogów koszyka mniej więcej w połowie dłubania ;) Trzeci będzie miał dno idealne (jak i kolejne, bo koszyków nigdy dosyć, a włóczki jeszcze trochę mam.

Przy okazji focenia koszyków uwieczniłam część motków przewiniętych wczoraj Yarn Winderem (z dużej, bo z miłością) - pochodzą z reklamówki darowanej mi przez babcię:

P1190748-1

Każdy kolor w niewielkiej ilości, dodatkowo włóczka resztkowa - dużo wiązań po drodze. jedyny sposób na wykorzystanie, to jakieś szydełkowe wdzianko. Może coś w ten deseń?:

120189815055965849

Brak mi tutaj na miejscu Brahdelt, która by pewnie ze swoim zmysłem artystycznym pozestawiała kolory z zamkniętymi oczami :(

Dziękuję z opóźnieniem wszystkim za ostrzeżenia dotyczące Kotków i Kocurków. Co prawda mam już parę kłębków tego cuda w domu, ale co tam - najwyżej przerobię je na koszyczki :)

Z ostatniej chwili - Sabriny mnożą się jak króliki - wpadła mi w łapki niemiecka (numer 9/2008) - podobają mi się te modele:

00 (1) 00 (12) 00 (16)

Nie na tyle jednak by rzucać wszystko i się za nie brać. Albowiem dobrnę do końca z Archiwum X (chociaż nie będzie to łatwe - to robótka z rodzaju tych, które się wloką).

Również dlatego, że jeśli zacznę kolejną rzecz, to "przystojniejszych" kandydatów jest kolejka. Chociażby ten (model z Merino 3):

02

...tylko te lewe oczka:(

wtorek, 5 sierpnia 2008

Oszukany raglan

Pogoda dopisała, wiatr wiał wystarczająco (by nie spiec raka w golfie), słońce było piękne, niestety korzystanie z wyświetlacza zamiast wizjera kończy się tak, ze fotki robione w pełnym słońcu wychodzą jak robione w nocy. Na powtórkę sesji nie mam w tej temperaturze ochoty, zwłaszcza, że "w gospodarstwie" zaczęło się kręcić więcej osób (nie lubię być fotografowana, a tym bardziej nie lubię być fotografowana przy widowni). Rozjaśniłam jak się dało i oto efekt sesji:

 P1190567

P1190495

P1190526-1 

Raglan jest oszukany, ponieważ poprawiłam tylko przód i tył, nie ruszając rękawów. Dlatego szwy zbiegają się na szczycie główki rękawów, a nie dobiegają do wycięcia szyi. Wzory rękawów zbiegły się ładnie z przodem i tyłem, ale fachowcy pewnie mogliby się do tego rozwiązania przyczepić (Lauro nie bij;))

Podsumowując - to rozwiązanie podoba mi się bardziej.  Tunika z tego nie wyszła, ale sweterek będę nosić jak najbardziej :)

Wypadałoby teraz zabrać się za Motyla i X-Files ale świat jest okrutny i kusi ogromnie:

 b201e5d2e7b5f097c6

Ten sweterek chodził za mną od jakiegoś czasu (jak stado innych) za sprawą Vita Ariny. Długo nie mogłam wyniuchać, skąd pochodzi ten wzór i oto kolejna gwiazdka, tym razem w sierpniu! -  Osinki zamieściły u siebie na forum rosyjski opis sweterka i schematy. Muszę tylko zdecydować w jakim kolorze go zrobić. Mam czerwoną Sonatę, która by spasowała, nie bardzo jednak widzę go w tym kolorze.  A nowej włóczki jeszcze kupować nie mogę :)

poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Z archiwum X

Tak mi się skojarzył ten wzór:

P1190480

To kawałek sweterka z Sabriny, którą ostatnio zachwałałam:

18

Tym z was, które uważają, że warkocze poprzedniego swetra były pracochłonne , muszę uświadomić, że te wymagają zdecydowanie większej uwagi. W poprzednim wzorze krzyżował sobie człowiek te parę oczek co 8 rzędów, tutaj robi się to co drugi rząd. Bardziej pracochłonne były tylko warkocze w płaszczyku z Vogue'a i może z wrzosowego sweterka z Florii (chociaż te ostatnie z innego powodu - tam po prostu krzyżowało się co drugi rząd chyba co piąte oczko - aż mi się wsuwka zagrzewała;)).

Do tej pory wydłubałam taki kawałek rękawa:

 P1190483

Znalazłam w szufladach kilka motków bordowej Chainette (w rzeczywistości ma ona kolor niemal identyczny z sabrinowym sweterkiem). Rękaw robię w całości drutami 3,5. i tutaj niespodzianka - włóczka nie jest gruba, a odpowiednia szerokość rękawa wychodzi mi po nabraniu 82 oczek. Wyszło mi tak przypadkiem - nabrałam tyle ile trzeba, uznałam że rękaw jest za szeroki, odjęłam na oko tyle ile trzeba i akurat wyszło zgodnie z wymiarami z gazety. Mam wrażenie, że bordowa Chainette jest odrobinę mniej miękka od tej w kolorze ecru, ale może to wynikać ze wzoru.

Korpus zamierzam robić w całości, zdecydowanie węższy, chociażby ze względu na wycięcie dekoltu - mam wrażenie, że gdyby modelka się ruszyła, to sweter mógłby jej się zsunąć z ramion.

Chciałam też wydłubać sweterek pod spodem (mam w szufladzie niedokończonego trupa z bordowego Kocurka w tym samym kolorze), powoli skłaniam się jednak do zakupienia bawełnianego golfu pod spód. Po pierwsze będzie pewnie przyjemniejszy w noszeniu, po drugie jakoś nie nęci mnie dłubanie swetra cieniutkimi drutami samym gładkim prawym.

Tak przy okazji - można ryzykować robienie swetra Kocurkiem? Robiłam kiedyś z niego tunikę z Phildara (rękawy wyszły przykrótkie i za nic nie chce mi się go poprawiać), nigdy nie prałam (jak większość moich nienoszonych robótek ) a obiło mi się o uszy że Kotki i Kocurki zachowują się skandalicznie po kąpieli.

Brahdelt, Fiubzdziu - pomysł z tuniką jest niezły, ale mi nie wyszedł. Sweter sięga ciut poniżej bioder - to za mało, żeby go nazwać szumnie tuniką. Nie będę już go wydłużać, bo chcę zrobić reglan (raglan? jak się to w końcu pisze) najmniejszym nakładem sił, wyprułam tylko rękawy do pach, resztę zostawiłam zszytą.

Edi, Fiuzdziu - podesłałam Wam namiar na gazetkę, w razie problemów proszę o reklamację.

Lauro - eee, czuję się zbesztana, poprawy nie obiecuję :)

Na koniec coś nierobótkowego - wobec  kociej dominacji blogowej (w okolicznych, odwiedzanych przeze mnie blogach, żeby nie było, że w ogóle) czuję się zobowiązana do podjęcia wątku psiego. Zacznę z grubej rury:

eeac86652f

Wyjaśniam - to śpiący pies mojej kuzynki. Moje bezwstydnice sypiają przeważnie na plecach :)

sobota, 2 sierpnia 2008

Golf z Knit&Mode

Tyle razy dziwiłam się dziewczynom na Raverly, które kupowały fantastyczny wzór, wyrzucały z niego wszystkie elementy, które stanowiły o jego uroku i wychodziło im normalne swetrzysko -mam wrażenie że dołączyłam do ich grona ;)

Moja wersja ma weższe rękawy, jednak jest dłuższa niż w oryginale, chociaż okazała się krótsza niż planowałam (miała być ciut dłuższa tunika z rozcięciami po bokach):

P1190437

P1190436

P1190442

P1190443

Przymierzyłam golf dzisiaj rano (kiedy temperatura była jeszcze znośna) - sweter jest w porządku. Nie powala na kolana, ale jest ok. Rękawy są dobrej szerokości (w szerszych pewnie hulałby mi wiatr ;)), długość pod biust pewnie by nie była za dobra (mimo cienkiej włóczki dzianina jest puchata, biust spływałby potem a w nerki byłoby zimno ;). Jest jedna rzecz, która chyba poprawię. Wycięcie na pachy robiłam spore, jednak po przymiarce wydaje mi się, że lepiej będzie wyglądać mocniej wcięty rękaw (to mocno niefachowy opis, idzie mi o to że ramiona są za szerokie). Kusi mnie, żeby zrobić reglan - niby drobna rzecz, ale może sporo zmienić.

Taki golf to fajna sprawa dla osób, które za golfami nie przepadają. Nie przylega do szyi, nie dusi i nie gryzie.

Generalnie trochę szkoda mi tej kusej wersji, może kiedyś zrobię taką z cieńszej włóczki ;)

Na sweter wyszło mi ciut powyżej 500 g włóczki Chainette, druty nr 3,5. Ponieważ miałam cienszą włóczkę, skorzystałam tylko ze wzorów, improwizowałam zaś, jeśli chodzi chodzi o ilość oczek, wykroje pach i dekoltu.

Sweter jest miękki i puchaty. Nie gryzie (mierzyłam niemal na gołe ciało). Włóczka jest leciutka i bardzo przyjemnie się ją przerabia. Mam nadzieję, że zachowa się przyzwoicie w praniu :)

Fotki z wkładką obiecuję po wprowadzeniu poprawek :)

Brahdelt - ja wiem, że po przysłowiową. Mam ten sam problem - nie mam gdzie nosić tych nagromadzonych ciuchów (Ten odwieczny komentarz mamy - po co tyle robisz na drutach i tak nie masz gdzie tego nosić). Większość czas spędzam w domu z Pszczołą i dwoma psami, które uwielbiają wskakiwać na człowieka zaraz po wykopaniu wielkiego dołu w grządkach, no jak ja się mogę ubierać :)

Fiubzdziu - no ale gdzie my się mamy wystroić jak na galę - tylko do marketu albo do pracy ;) Chwilowo (mam nadzieję) nigdzie indziej nie bywam. Jeśli sięgnąć pamiecią wstecz, to zdaje się, jak przez mgłę pamiętam jeszcze wypady do kina albo pizzerii. Wiem, trzeba czekać na wakacje - tam wszystko uchodzi;)

Vampiro - Zmartwiłaś mnie, to byłaby jedna z niewielu Sabrin, które kupiłabym z czystym sumieniem, tak wiele modeli mi się w niej podoba. Na szczęście należę do pokolenia, które tłukło język rosyjski przez 12 lat w szkole. Nie wiem czy moje rusycystki byłyby zadowolone wiedząc, do czego mi się teraz rosyjski przydaje, ale ja jestem ogromnie zadowolona :) Jeśli Cię szczególnie jakiś model przypili daj znać, spróbujemy potłumaczyć (w ramach rewanżu za tłumaczenie z Phildara - wiem, nie znasz francuskiego, ale go rozumiesz:))

Lauro, Persjanko - noooo, piękne, a ja niby miałam robić teraz Motylka :)

piątek, 1 sierpnia 2008

Nowa Sabrina! Mniam!

Główną donosicielką w sprawach wydawniczych na zachodzie jest Brahdelt. Ja  lubię niuchać na wschodzie i trafiłam wczoraj na wschodni zwiastun sierpniowej Sabriny (nie mam pojęcia czy jest już u nas dostępna, "do miasta" wybiorę się pewnie dopiero za parę dni).

Nie spodziewałam się tego, ale jestem tym numerem zachwycona. Wiele ciekawych modeli - poniżej zamieściłam te, które szczególnie wpadły mi w oko:

2

4

6

7

18

Przy okazji wyrażam irytację - spotykałam się wcześniej z tak fantazyjnie upozowanymi modelkami, że trudno było dostrzec formę dzianiny, ale tutaj osiągnięto szczyt - jak pod zapiętym swetrem mam dopatrzyć się drugiej części bliźniaka?

_Bardzo_ podoba mi się trójka - zrobiłabym ją w nieco krótszej wersji, za to z dłuższymi rękawami. W drugiej kolejności zabrałabym się za piatkę, Przy jedynce musiałabym się zastanowić nad krojem ( litera A trochę za mało podkreśla sylwetkę). Czwóreczka będzie bardzo praktyczna ( o ile nie okaże się workowata jak moje listkowe bolerko z Phildara) - zakładanych sweterków nigdy zbyt wiele. Jeśli chodzi o dwójkę - wpadł mi w oko zakładany topik po prawej :)

I jeszcze coś z Knit&Mode (tradycyjnie bardzo zwariowane modele):

13-1

Fiubzdziu - to zabieraj się za te wszystkie robótki, które spędzają Ci sen z powiek, bo chyba nie ma nic groźniejszego niż niewyspana służba zdrowia ;)

Antosiu - no proszę, faktycznie są takie z czerwonią żyłką. Myślę, że dam radę bez specjalistycznego sprzętu, ale dzięki Tobie znowu poszerzyłam sobie robótkowe horyzonty :)

Vampiro - szkoda, że drutki nie są wygodne, miałam nadzieję, że ominie mnie zszywanie rękawów. Przy moich rękawach musiałabym mieć chyba bardzo krótkie drutki, nie wiem czy te 40-tki dałyby radę :/

Brahdelt - po kapustę? Pracuję nad sobą usilnie ogladając codziennie po dwa odcinki Seksu w wielkim mieście, nie osiągnęłam jednak jeszcze tego etapu. Jestem z tych którym nigdy nie chce się zrobić na bóstwo z okazji wypadu do centrum handlowego. Wszak latanie po sklepach to ciężki sport i należy się ubrać wygodnie ;))