czwartek, 22 maja 2008

Naprawdę dziergam!

Widzę, jak mi po blogu hula wiatr i turlają się chaszcze, a żywego ducha nie widać. Nie pisałam od dłuższego czasu, aby przegnać demony niestałości - ile razy bowiem pisałam, że coś dziergam, czy też zaczynam dziergać - po napisaniu posta przestawało być to aktualne. Aż mi się głupio robiło, jakbym w jakieś gawędziarstwo bez pokrycia popadała

Wbrew pozorom naprawdę dziergam-  chociaż efektów wymiernych i pokazanych w blogu brak.

Wszystkiemu winne INNE BLOGI! (no i trochę pogoda)

Ale po kolei:

Męczyłam się z Kimono styled sweater straszliwie - doszłam z nim do krytycznego momentu - kiedy należało przymierzyć "ciało", zdecydować się na długość, gotowych w zasadzie rękawów, i dorobić warkoczową plecionkę dookoła dekoltu. Słońce za oknem grzało jak zwariowane, robótka była jak najbardziej nie na czasie.

Wtedy zajrzałam do bloga Brahdelt'owego. Widzę te same symptomy (Kimono styled sweater kontra letnia błekitna bluzeczka) myślę - ech, dlaczego by nie rzucić robótki i też się za coś letniego zabrać? Inni też tak mają, Twoja niekonsekwencja zagubi się w tłumie >:)

Zatem wezmę się za "latającą mysz" (niech już ten mój egzemplarz z taką nazwą zostanie :))

W międzyczasie jednak "tylko sprawdzę pocztę"... no i czy coś nowego na blogach... masz Ci los! W 5 minut nauczyłam się japońskiego w kąciku Włóczkomanii. Przecież tę nieoczekiwanie nabytą umiejętność należy jakoś zweryfikować, zZabrałam się piorunem za dłubanie takiego oto topika z czerwonej Sonaty (następny topik i bolerko czekają w kolejce a ja zastanawiam się czy mi życia starczy).

Zrobiłam tył i przód. Miałam właśnie przejść do zszywania i dorabiania części szydełkowej wokół dekoltu kiedy zrobiło się zimno.

To dobra okazja, żeby skończyć Kimono styled sweater. Akurat dobry film "leciał" w tv - plecionkę robiło się całkiem przyjemnie - do końca filmu gotowe 3/4. Kolejnego wieczoru miał być kolejny film i finisz z plecionką...

...tyle, że zobaczyłam to śliczne dziewczątko w wiosennym kapelutku i pomyślałam, że akurat takiego brakuje mojej pszczółce. I to był koniec "dorosłego" dziergania" na czas jakiś. Gwoździem zaś do trumny był ten komplecik, nad którym aktualnie pracuję:

5-25b-2

I jestem przeszczęśliwa, bo wychodzi ładnie (mam już kapelutek) z włóczki Tweed (kolor nr 1003 - w rzeczywistości jest dużo jaśniejsza), którą zakupiłam w ilości 400 gram ( 8 motków) w Inter-fox'ie i nie miałam bladego pojęcia, co z niej zrobić. Włóczka jest mięciutka, ale kolor ma zbyt blady jak dla mnie - natomiast dla Majki będzie w sam raz. Jeśli uporam się z sukienką do jutra, wstawię zdjęcia. W planie mam zrobienie kompletu z Tweed, oraz zrobienie tego samego kompletu z bawełny (mam zachomikowaną Virginię, może się nada?). Wracając do Tweed'u - na kapelusik i przód sukienki poszło mi 50 gr (jeden motek). Zatem Maja będzie miała jeszcze wiele rożowych ubranek. Nie tylko różowych zresztą, jako, że na tej samej przecenie (1,70 za motek) kupiłam też kolor nr 05 (nie pamiętam już dobrze, ale to jeden z tych jasnobeżowych).

Na koniec zdjęcie chlebka, który też upiekłam przezblogowo:

P1170082

Mój jest ze zwykłej mąki (na mojej głębokiej prowincji, nawet w sklepie Stokrotka Premium, w który święcie wierzyłam, są tylko zwyczajne mąki).

Ubytek w skórce widoczny na zdjęciu w lewym górnym rogu chlebka jest efektem niecierpliwości domowników stałych (mąż) oraz przybyłych i nie dających się wygnać na zapach chlebka (siostra).

Chlebek upiekłam dwukrotnie i na pewno mogę powiedzieć o nim jedno - jest niesamowicie mało wydajny. Znika właściwie od razu w momencie osiągnięcia temperatury "nieparzącej".

5 komentarzy:

Fiubździu pisze...

No nareszcie, coś piszesz :p zaglądam codziennie i ani widu ani słychu od tygodnia (!) nowych wieści z frontu robótkowego.
Gdy tak patrzę na te cudeńka dla maluchów, to mi się zachciało mieć swojego własnego malucha (i bynajmniej nie tego mechanicznego), któremu bym dziergała różne śliczności. Z przyczyn racjonalnych poczekam jeszcze trochę na takową przyjemność, ale nie mogę się doczekać Mai jako modelki :]

Brahdelt pisze...

No właśnie... (że tak ładnie zacznę ^^) Jestem w podobnym momencie, coś to Kimono nie ma szczęścia! *^v^* Prawie skończyłam korpus, jeszcze tylko kilka rządków. Ale dziś wyjeżdżamy na weekend do teścia na Suwalszczyznę i chcę ze sobą zabrać jakieś "bezmyślne dzierganie", wiec chyba zaraz zacznę nowy sweter z Phildara z włóczki od Rawenny, która przyszła dziś rano z panem listonoszem. =^v^= Nie mówiąc o tym, że Seaside Memories leżą, ale pogoda na razie nie zapowada się upalnie, wiec mogę sobie zrobić interludium z ciepłego swetra.
A co do kompletów dla dzieci, to ja Ci się w ogóle dziwię, że co rano nie masz dylematów, co by to dziś dziergać - dla siebie czy dla dziecięcia, jest tyle cudownych modeli! *^v^*
Chciałabym Cie pocieszyć, że w Stolicy ;-) też nie ma w sklepach mąki chlebowej, ja kupuję wysyłkowo na www.bogutynmlyn.pl, od razu po 5 kilo pszennej i żytniej plus przesyłka kurierem, bo tak się najbardziej opłaca. Brawo za pierwszy chlebek! Też zauważyłam, że one jakoś szybko znikają, skubane... *^v^*

Kath pisze...

Z tymi dziecięcymi ubrankami jest tak - ja się kiedyś nawet za nie zabierałam.
Wydziergałam nawet jeden sweterek - ale moja mama ma takie tempo w przywlekaniu
do domu całych toreb używanych śliczności kupowanych za bezcen, że ja po prostu tej
konkurencji nie wytrzymuję. Wyobraź sobie że dłubiesz coś dzień, dwa, a później przynoszą
Ci dziergane cudo w cenie złotówka za sztukę - ręce mi opadły.
Ale tego kompletu sobie nie podaruję - planuję zrobienie nawet dwóch sztuk! Jedna z tweedu akrylowa,
druga pewnie będzie bawełniana z Virginii (musiałam podświadomie wyczuwać ten komplecik rok temu,
kiedy kupowałam dosyć mocny róż :))
Jak ja Ci zazdroszczę paczki z włóczką! Sama na razie omijam pasmanterię jak i moje szuflady, gdzie włóczki
i zaczęte robótki zaczynają mi się zwijać w jakąś plątaninę przypominającą kłębowisko ośmiornic:(

Na tę stronę z mąką trafiłam nawet - ale wydała mi się taka zbyt "profi" jak na początkującego
chlebowyoknawcę. Może jednak spróbuję :)

Fiubzdziu - on sama widzisz, chciałam Ci oszczędzić naglych zwrótów akcji w tel telenoweli robótkowej.
Nie mam pojęcią o co chodzi z tymi mechanicznymi maluchami, ale dodam "kusząco" - wiesz,
że te dziecięce cudeńka dzierga się o wiele szybciej? ;) Na fotkę małej w kapelutku chyba jednak trzeba będzie
poczekać "ciut" bo światło dzisiaj tragiczne, a przód sukienki wyszedł mi o 4 cm szerszy od tyłu więc
robię rzecz od nowa "na okrętkę".

Fiubździu pisze...

o mechanicznym to myślałam o takim z kierownicą i silnikiem.
Może dlatego dzierga się szybciej, bo są mniejsze???
Poczekam :]

Kath pisze...

Fiubzdziu - myślisz, że dlatego że są mniejsze? No to możliwe :)
Lauro - a mam! W języku krzakowym, ale mam - to model z Keito Dama 2007 nr 134, model 11 - jeśli będziesz miała problem ze zdobyciem podaj maila.