Dziękuję pięknie za każde dobre słowo na temat mojego Ramblinga, nie będę już na niego marudzić (chociaż coś tam na końcu języka jeszcze mam ;)) Już mi się podoba, zamierzam nawet go nosić :) Dziękuję za rady dotyczące dziurek. Spróbuję je delikatnie podszyć – nie zaszkodzi im to na pewno, bo w ogóle nie są obrobione więc każda nitka obok lata sobie jak chce. Guziki też mi się podobają – jeżeli znajdę coś idealnego do Ramblinga na pewno wykorzystam je gdzie indziej, jeśli nie –pozostaną na nim bo są bardzo sympatyczne. Kolejne Ramblingi zamierzam wykonać w mniej zgaszonych kolorach, chociaż w tej chwili nie mam jeszcze pomysłu, jakie to kolory będą :)
Jeszcze małe sprostowanie odnośnie mojego rzekomego perfekcjonizmu – nic bardziej błednego! W moich robótkach jest wiele niepoukrywanych nitek, są błędy, których nie chce mi się poprawiać (wmawiam sobie, że to nieodłączny element ręcznie robionej robótki – w końcu za taką unikalność się dopłaca prawda? ;)). Wszystko co odbieracie jako samokrytykę, jest próbą rzetelnego opisania za i przeciw. Głownie po to, żeby kolejna dziergająca osoba nie miała podobnych problemów. Jeśli zaś nie potrafię dobrze wyrazić “za” no to muszę posypać głowę popiołem :) Już więcej się nie tłumaczę ;)
Dawno wyszedł ostatni numer Interweave Knits? Ja zarejestrowałam jego istnienie dopiero dzisiaj – świeża dostawa modeli w poniedziałek rano bezcenna. Oto moje typy:
Koniecznie muszę mieć pierwszy, być może drugi. Trzeci i czwarty podobają mi się, ale nie są już tak odkrywcze (gdzieś mam zachomikowany mgiełkowy sweterek w stylu modelu trzeciego, ale z długim rękawem). Co do pierwszego modelu – od razu wiedziałam jaka włóczka do niego pasuje. Niestety jest za gruba. A szkoda bo spójrzcie – niemal idealna:
W świeżym (w moich łapkach numerze) ВВХ 01 2009 przykuło moją uwagę ponczo na okładce:
W środku nic nie chwyciło mnie za gardło. Niewiele serwowanych nam ostatnio modeli chwyta mnie za gardło, wczoraj kolejny raz rozczarowałam się w empiku – pewnie to wina mody na obszerne swetrzyska.
Przy okazji wrzucę jeszcze dwie pozycje z Kartopu 2008 – mam je na oku już jakiś czas, ale “jakoś się nie złożyło”:
Lekka wariacja na temat Rambling Rose, oraz pewnego modelu z Runaway Knits (po prawej dla porównania model z Runaway Knits):
I słodziutka kamizelka, która mi się podoba – a jeżeli jej nie zrobię to tylko dlatego, że powątpiewam, czy to mój styl:
Modele Kartopu mają dosyć skąpe opisy ( i do tego po turecku?), ale z pomocą Rambling Rose na pewno dałoby się coś wykombinować. Jeśli chodzi o kamizelkę, obiło mi się gdzieś o oczy rosyjskie tłumaczenie (kolejny raz dziękuję oświacie za lata języka rosyjskiego :)
Od dwóch postów obiecuję zdradzić rewelacyjną metodę prostowania włóczki Mao – mało pisania, bo jej innowacja jest prosta, ale genialna. Mao nie przewija włóczek w precle tylko wrzuca nad parę kłębek. Pozostawia go tam chwil w spokoju parę aby przesiąkł parą, a następnie przewija włóczkę na drugi kłębek (cały czas pozostawiając pomięty kłębek nad parą. Czyli niemal to samo, ale jednak różnica istotna w nakładzie pracy – włóczka dodatkowo zostaje naciągnięta na nowym kłębku. Na mojej, maszynowo pofalowanej, włóczce sprawdziło sie rewelacyjnie. Nie testowałam na puchatych włóczkach. Zastanawiam się, czy nie stracą one swojej puchatości – Mao twierdzi, że nie miała z tym problemu, jeśli stracą, to odzyskują ją później na robótce (jeśli przekręciłam proszę o sprostowanie). Przewijanie włóczki z garnka na kłębek ma duże znaczenie społeczne – z własnych obserwacji widzę, że sprzyja koncentrowaniu sie życia rodzinnego w kuchni (psy leżakują pod nogami, ciotki przy herbatce nadają wieści “ze świata”, Pszczoła chodzi w te i we wte pod nitką z gara, Marcin trzyma szelki) – bardzo przyjemna sprawa :).
Uparta włóczka po rozprostowaniu wygląda tak (na niższym zdjęciu górna nitka to ta uparta włóczka, dolna to bawełna, którą rozprostowałam przy okazji):
Teraz o pokusach. Wchodzę sobie w sobotę do pasmanterii w poszukiwaniu guzików i od progu wołam, ze absolutnie nie mogę kupić włóczki w tym roku – tylko guziki. Sprzedawczyni na to uśmiechnęła się chytrze i dalej wodzić mnie na pokuszenie. Uderzyła celnie i skutecznie – przytargała mi “Swetry” ze śliwkowym cudeńkiem Zdzid a do tego śliwkową Oliwię, której brakło mi w Inter-Foxie. Opierałam się, ale czyż można się opierać jak dwie osoby namawiają? Zawsze słucham Marcina, kiedy radzi kupić włóczkę.
Po południu przyszła siostra i już w drzwiach zapowiada, że niesie prezent. Byłam pewna, że listonosz znowu do nich zabłądził - a nóż przyniósł mojego Secret Pala? ;)
Jednak nie – siostra przytargała mi śliwkową Liwię, z której rok temu robiła zakładany sweterek (wyszedł o wiele za duży bo sweterek miał być z _O_liwii). Długo chomikowała tę włóczkę, w końcu stwierdziła że i tak z niej nic nie zrobi. Oto obie włóczki:
Po lewej Liwia, po prawej Oliwia. Z Liwii robiłam już kiedyś Ruffled Edge Cardigan, oraz czekoladowe wdzianko. Nie dam głowy za to, czy się nie zmechaci przy intensywniejszym noszeniu, ale czy ja noszę intensywnie swoje swetry? Nie gryzie i jest miła w dotyku, Zdecydowane mniej “akrylowa” od Oliwii. No a Oliwia ma boski kolor – wiadomo :)
Po raz kolejny zostałam zaszczycona wytypowaniem do Uber Amazing Blog oraz zdradzenia 7 nieznanych faktów. Wspominam o tym by wyrazić radość z faktu, że o mnie pamiętacie oraz że moja pisanina nadaje się do czytania. Każda taka nominacja to ogromna przyjemność – nie gniewajcie się jednak proszę, że nie będę się już powtarzać – bardzo, bardzo dziękuje :)
Co jeszcze? A tak- Darcy. Marcin z moją siostrą, Martą uśmiali się ze mnie setnie kiedy dwa dni pod rząd rzucałam nagle w połowie rozmowy na kompletnie inny temat “Już jeden dzień nie dziergałam”, ”Już dwa dni nie dziergałam”. Podobno byłby to niezły tekst na spotkania Anonimowych Dziergoholików “Mam na imię Kasia i nie dziergałam już cały weekend”. Byłby, ale wyłamałam się wieczorem i niemal, niemal skończyłam tył. Brakuje mi dosłownie 4 – 5 rzędów ale muszę się poważnie zastanowić nad tym co wyczytałam i czego nie rozumiem :) Jak tylko przebrnę przez te problematyczne 4 rzędy, dokończę jeden przód i zostanie mi już tylko drugi przód plus oczywiście wykończeniówka, odpowiednia porcja desperacji, szukanie guzików, pomstowanie czyli wszystkie elementy, których nie może zabraknąć przed porządnym finałem :) Jeśli dobrze pójdzie – prezentacja na ciele może odbyć się już za tydzień, albowiem w pobliżu pasmanterii będę w sobotę.
11 komentarzy:
Kasiu więcej optymizmu , perfekcjonistką jesteś na medal.
A z tymi modelami z Kartopu to mnie powaliłas na kolana . To jest chyba to czego od dawna szukałam do swojej włóczki patons w śliwkowym kolorze. Qrcze już mi łapki chca chodzić. Cudeńka.
Hm i bardzo podoba mi się ten szal-otulacz? z 1-szej strony gazetki.
Włóczki w moich ulubionych kolorkach....mniamm.
Pozdrwiam:D
Melduję, że płytki dziś doszły! *^v^* Dziękuję za próbki, ale nie wszystkie miały karteczki, więc pewnie będę dopytywać.
Co do IK, podoba mi się tylko Victoria Yoke Pullover, tylko nie wiem, jak wytrzymałabym w tak obcisłym golfie, golfy mnie duszą. Ta Gedifra bardzo interesująca, taka tweed'owa. ^^
Z Wiazanija też mi się spodobało to poncho i ten fioletowy sweterek na górnym zdjęciu. A zielona kamizelka jest boska! Zrób ją, a potem się będziesz martwić, czy to Twój styl. *^v^*
Nowe wrzosowe włoczki, cudne! Mówisz, że Liwia mało akrylowata? Muszę rozważyć. *^v^*
Lauro - przy Twojej pomysłowości, to ja chcę na odwyk z Toba :)
Kocurku, mnie wię też więcej modeli z tego Kartopu podoba, ale inne nie były już takie odkrywcze :) Otulacze też mają cudne (obawiam się, że ta cud modelka też swoje dodaje do całości uroku;)Jeśli masz kolor dokąłdnie taki jak ten śliwkowy model z Kartopu to ja już wściekle zazdroszczę!
Brahdelt - ha! byłam przygotowana na ten zarzut :) Wysłałam Ci maila :) Liwia nie jest wrzosowa, niestety fotka nie bardzo wyszła. Jest też śliwkowa, ale taka pomiędzy śliwkowatością Oliwii, a pochmurną śliwkowatością Elian Klasika (o! muszę kiedyś zrobić fotkę tym trzem włóczkom)
melduję, ze to pierwsze wdzianko z IK i u mnie ma pozycję :muszę mieć!
niestety musi czekać grzecznie w kolejce...
a czy wiesz, że, Twoja siostra to moja imienniczka? albo ja jej?
a co do kamizelki- to powtórzę za brahdelt - rób, a potem się zastanawiaj...
Moje Ik dotarlo kilka tygodni temu, ale jakos oprocz skarpetek nic mi sie tam nie podoba. Jakas wybredna sie zrobilam. Zreszta kolejke na ravelry mam tak dluga ze zycia mi nie starczy zeby wszystko z niej wydziergac.
zgodze sie z dziewczynami co do kamizelki. Dziergaj. A jak stwierdzisz ze to nie Twoj styl, to ja chetnie zaadoptuje ;o)
Też mi się prawie pokrywają z Tobą te modele z IK ale to do kolejki. Kolory włóczek piękne. Kamizelkę rób koniecznie. Uściski.
Kasieńka ile razy wejdę na Twojego bloga tyle razy jestem chora :)) ale pozytywnie :) Twoje ciuszki są dopracowane w każdym calu i są śliczne :) i tak na marginesie te dwa ciuszki z kartopu też mi wpadły w oko :) Pozdrawiam cieplutko Viola idę dalej cieszyć oczy :))
włóczki piękne.... już nie mogę się doczekać jak zrobisz chociaż próbkę z którejś z nich
pozdrawiam
karina
Sweterki niezwykle urodziwe i na pewno będą do Ciebie pasowały. Nr 1 z listy jest rewelacyjny. Widzę jednak, że poły nieco mu się zawijają, więc w mojej wersji zrobiłabym mu plisę na lewej stronie.
Kamizelka byc może niesie ze sobą skojarzenia z tyrolskim stylem, ale to przez kolor. Czarna będzie bardzo wytworna.
A w perfekcjonizmie kontrolowanym nie ma nic złego :-)
Pozdrawiam, fanaberia
Ten model z Kartopu baaardzo, bardzo kuszący :-) A co do anonimowych dziergoholików, to ja się zapisuję, bo rzucam takimi samymi tekstami, jak ty ;-P niestety ostatnie dni zapełnione po brzegi i nie ma czasu na dzierganie za bardzo ;-/
Kasiu, w Twoim perfekcyjnym podejściu do robótek jest tyle uroku :) Tak własnie powinno byc! W zalewie bylejakości, aż miło popatrzec na Twoje podejscie do sprawy.
Mam nadzieję, ze nie sprawiłam Ci przykrości nazywając perfekcjonistką. Nie bylo to moja intencją. Nie gniewaj się, proszę...
Jestem włóczkoholikiem napadowym tzn. dziergam w ciągach. Między ciągami akcesoria do drutowania leżą w koszyku i codziennie mam je na widoku. Jakiś zapas włóczek w domu jest zawsze. Ciągi trwaja od pół roku do kilku lat. Przerwy między ok. półroczne. Gdyby jakoś zgrupowany odwyk miał miec miejsce, to chętnie wykupię miejscówkę :)))
jo_an44
Prześlij komentarz