sobota, 23 lutego 2008

Klęska urodzaju

Doznałam dzisiaj niejednego objawienia.
Już, już zabierałam się do dziergania ładnego wprawdzie, ale nudnego kardiganka, w końcu zostało mi jeszcze 5 motków Liwii (w tym jedenciemniejszy od reszty)... ale coś mnie tknęło, żeby zapuścić żurawia do bloga Włóczkomanii.

No i grom z jasnego nieba - golf z fioletowej Ultra Casmir (mam tego cuda 6 motków od świąt), cudny jak marzenie, zapragnęłamgo mieć niezwłocznie.

Już, już zabierałam się do zakopania Liwii głęboko w szufladę... ale coś mnie tknęło, żeby przeczesać Raverly.

No i grom z jasnego nieba - cudny plaszczyk w wykonaniu Gotiks

i przepiękny żakiecik drutka Veronique - oba z Voque Knitting Fall 2007.

Z niedowierzaniem przeczesałam wszystkie modele z tego numeru i nie znalazłam pierwowzorów. Przeczesałam jeszcze raz - jednak są. Wogóle nie rzuciły mi się w oczy, oka nawet na chwilę na nich wcześniej nie zawiesiłam, a teraz po prostu muszę je mieć!
Niezwłocznie oczywiscie.

Tylko w jakiej kolejności ech...


Ps.
Na razie wygrywa płaszczyk.

Brak komentarzy: