niedziela, 30 marca 2008

Skończyłam definitywnie z płaszczykiem

Sesja w pośpiechu, kolory przeżółcone, ale jest:

P1150867 P1150868 P1150909

Jedyne "ale" jakie mam - to mało zaznaczona talia z przodu. Poza płaszczyk mi się podoba :) Robiony dokładnie wg opisu, bez żadnych modyfikacji. Myślałam, że najbardziej męczące będą poły, jednak najdłużej ciągnęło mi się robienie kołnierza - poszły na niego 3 motki Merino.

Następne w kolejce: żakiet Filati i ażurowy sweterek z Susanny - taki był stan na wczoraj albowiem dzisiaj:

  1. zaczynam pałać niechęcią do czarnego koloru, kolejna próbka ażuru z Kornelii (którą bardzo lubię - robiłam już z niej ananasowy topik i wyszedł bardzo ładnie) wyszła do niczego - kompletnie nie widać wzoru. Muszę poszukać czegoś bardziej wyrazistego.
  2. odkryłam cud żakiecik z Vogue Knitting Spring/Summer 2008  i fantastyczny kimonowy sweterek z Knit Picks (tak naprawdę dopiero ta wersja sweterka tak na mnie podziałała) , które sprawiły, że zapomniałam o czymkolwiek innym :)

sobota, 29 marca 2008

Paczka z Vlnap'u :)

W końcu odebrałam włóczki. Trochę to trwało - znajomy (któryt był tak miły i zamówił dla mnie włóczki w Czechach) bywa w Polsce tylko w weekendy, do tego doszły święta i urlop - ale jest!

Do tego to, co tygryski lubią najbardziej - karta kolorów - tak sądzę, bo pierwszy raz mam coś takiego w łapkach:

P1150842

A szczegółowo w paczce znalazły się:

  • po 9 motków Merino w kolorach Wina o Oliwki (nie robiłam analizy laboratoryjnej ale analiza naoczna i palpacyjna dowodzi, że jest to to samo Merino, co w Interfoxie. Ma kompletnie inne nazwy kolorów - Interfoxowe to bordo i groszek, ale numery są identyczne);
  • po 2 motki włóczki Samanta, którą od pierwszego wejrzenia jestem zachwycona, wygląda jak rasowa wełniana włóczka tweedowa (chociaż min z bawełny :)). Kolory - agatowy i orzechowy. Ta włóczka w Interfoxie też była, ale z tego co widzę aktualnie zniknęła z wykazu;
  • karta kolorów 16 włóczek- Lada plus, Vakaska Horalka, Yetti, Diana, Lada color, Sportgarn, Lada luxus, Tweed, Perleta Luxus, Quattro, Zimba top, Zimba Fix, Zimba medium, Klaudie, Viola, Violetta.

Vinova, czyli na nasze podobno bordowa włóczka zasili w pierwszej kolejności mój płaszczyk Vogue. Jeśli chodzi o Samantę, najchętniej spróbowałabym podejść do Tangled Yoke Cardigan, jeśli próbką będzie odpowiednia - ale musiałabym domówić szybciutko resztę włóczki, bo znajomy niedługo wraca do Polski. Resztą będę paść oczy tak długo, aż znajdę coś odpowiedniego :)

Jeśli chodzi o niemoc wybiórczą - coś tam pusciło wczoraj, kiedy zapuściłam żurawia do bloga Herbatkowego i bezwstydnie odpatrzyłam pomysł żakiecika. Zaczęłam go nawet dłubać z bordowej Chainette (wzorek może prosty ale wychodzi bardzo fajnie), ale po dzisiejszych przeszpiegach w Herbatkowym blogu tak mi świta, że może Samanta dałaby tu ładny efekt?

Poza tym zabrałam się za zapinany ażurowy sweterek z kwietniowej Susanny (model z okładki) - robię go z czarnej Kornelii. Na razie eksperymentalnie bo trudno mi znaleźć ładny wzór, który się przy czarnym kolorze nie zgubi.

czwartek, 27 marca 2008

"Niemoc wybiórcza"

Tylko taki tytuł przychodzi mi do głowy od dni wielu. Przejrzałam w te i we wte wszystkie swoje zbiory _wielokrotnie_.

Przewertowałam i wertuję nadal fora internetowe i nic. Nic nie łapie mnie za gardło, nie powala na kolana. Stworzyłam i zapełniłam zdjęciami kolejny katalog  "do wybrania" i nie wiem na co się zdecydować. Snuję się zatem po domu, trącam kłębki, drutki, niedokończone robótki i ogólnie jestem nieszczęśliwa.

Wraz ze mną snują się trzy nieszczęśliwe psy. Jeden przybłąkany, któremu aktualnie poszukujemy domu. Dwa moje - zazdrosne i nieufne, bo nie wiedzą czy im aby na stałe konkurencja nie przybyła. Atmosfera, jednym słowem, jest napięta.

Ech...

...ale kupiłam włóczkę:

P1150821     

i dwa komplety drutków "skarpetkowych". Mniejsze dedykowane dla butków pszczółki, większe przeznaczone do produkcji czapki-uszatki według tego wzoru, którą to podejrzałam u Brooklyntweed'a.

Co do włóczki planów nie mam. Ech...

środa, 19 marca 2008

Już był w ogródku, już witał się z gąską II

Kiedy wyliczałam ilość włóczki potrzebnej do Cabled Coat wyszło mi 15 motków "z hakiem". Wypadało zamówić zatem 16. Asekurantka ze mnie, więc postanowiłam zamówić 17. Przy składaniu zamówienia okazało się, że na składzie jest tylko 16. Zamówiłam więc tyle ile było "bo mnie skręcało", poza tym pewnie tyle wystarczy.

Niestety zabrakło właśnie tego jednego motka. Tak że płaszczyk będzie musiał poczekać na wykończenie.

Jeżeli sprawdzi się moje (i Przemkowe) podejrzenie, że vlnapowe Merino to to samo, to dostawy włóczki spodziewam się za tydzien (co ciekawe zamówiony kolor ma identyczny numer z moim bordowym, Interfoxowym Merino ;)).

Tymczasem parę fotek płaszczyka - nie powiem że skończonego, ale akurat zabrakło na tę część kołnierza która normalnie będzie zakryta:

P1150554 P1150557 P1150568 P1150575

Całość wykonana drutkami 4 mm, 17 motków Merino na najmniejszy rozmiar.

sobota, 15 marca 2008

Vyřízená zakázka !

Tak wyczytałam na zamówieniu w Vlnapie :) A zamówienie jest na takie cuda:

Włóczka Merino w kolorze vínová 14714, oliva 14783 

Włóczka Samanta achátová 43773, ořechová 43775

To Merino rzeczywiście może być identyczne z Merino Inter-Foxowym. Jak zauważył (-a?) Przemek Merino Print i Merino kolor mają te same kolory, więc kto wie. Zastanawiam się czy kolor wina nie okaże się zatem kolorem bordo ;)

Co do Samanty, nigdy jej jeszcze nie miałam. Też jest dostępna, w ograniczonej gamie kolorów, w Inter-Foxie, ale tutaj na zdjęciach wygląda dużo apetyczniej. Tak mi się skojarzyła z tweedem, z wełnianymi włóczkami, którymi pasłam oczy w zachodnich sklepach internetowych, że nie mogłam się oprzeć.

Oczywiście nie mam jeszcze konkretnego pomysłu na to, co z nich zrobić (ani tym bardziej wolnej szuflady) ale czy to w tej chwili jest powód do zmartwienia ?

czwartek, 13 marca 2008

Za oknem grad, wichura...

... a ja przy tym sprzyjającym oświetleniu motywuję się jak mogę do kolejnej poły. Pozszywałam wszystko co jest, poskładałam, żeby zaczęło jakoś wyglądać i proszę:

P1150437 P1150439 P1150441

Wygląda dużo lepiej niż w kawałkach - popatrzę sobie na manekin jeszcze chwil parę i poczekam na chęci do roboty ;)

środa, 12 marca 2008

Cabled coat - ciag dalszy nastąpił

Całkiem możliwe, że liczba relacji z produkcji tego płaszczyka dorówna ilością odcinkom Mody na Sukces ;)

Skończyłam wczoraj jedną połę - robiło się ją strasznie zabawnie, niby strzałkami oznaczono gdzie się robótka zacznie a gdzie będzie kończyć, ale dopiero w połowie robótki zrozumiałam co i jak. Robotka kończona jest w połowie najdłuższej krawędzi poły - dokładnie tam, gdzie zbiegają się trzy trójkatne elementy. Początek zaś to pozostałe 3 krawędzie. Połę przerabia się jako jedną całość bez zszywania -

P1150434 P1150431

Do drugiej chwilowo nie mogę się zmusić - tak mi się to ciągneło, że rozważałam chwilę rozpoczęcie robótki alternatywnej. Na szczęście wystarczyło przerzucić się na rękaw.

wtorek, 11 marca 2008

Obiecany opis zmian

Obiecywałam w wolnej chwili opis zmian, jakie wprowadziłam podczas dłubania Ruffled Jacket. Wolna chwila zatem nastała :)

Bardzo pomocne były wskazówki Veronique, bez których zapewne podczas zszywania żakietu dostałabym lekkiej nerwicy ;)

 

Pierwsza ważna wskazówka - w Vogue Knitting był błąd w schemacie wzoru uimeszczonego na plecach. Prawidłowy schemat umieszczono tutaj.

Druga istotna sprawa- główka rękawów - w orginale bardzo płytka. Za radą Veronique zaimprowizowałam - po odjęciu początkowych oczek na pachy, wykonałam tylko trzy razy zmniejszenie oczek o 2 z każdej strony, następnie aż do uzyskania właściwej wysokości odejmowałam po jednym oczku z każdej strony (wszystko co drugi rząd), na końcu znowu jedno zmniejszenie oczek o 2 z każdej strony i zamknięcie robótki.

Zszywanie bordiury - dzięki bardzo cennej wskazówce Veronique zaczęłam przyszywanie bordiury z dzwonkami od środka bordiury z warkoczem - dzięki temu dzwonki przylegają ładnie do dekoltu i nie wylewają się na zewnątrz.

 

Na koniec moja własna modyfikacja - wydłużenie rękawów i dorobienie bordiury na końcu.

Dla rozmiaru 36 (S) wykonałam rękawy następująco:

Nabrałam 36 oczek, od 5 rzędu rozpoczęłam dodawanie oczek: 7 razy po jedny oczku z każdej strony co 11 rzędów - aż do uzyskania 50 oczek. Po przerobieniu 80 rzędów rękawa rozpoczęłam odejmowanie oczek na pachy (dalej przerabiałam główkę wg opisu umieszczonego wyżej).

Bordiurę warkoczową robiłam "na oko" czyli dokładnie tak jak tę dookoła żakietu - wykonałam mniej więcej tyle ile potrzeba, nie zakańczałam robótki, zaczęłam przyszywanie jej do rękawa i dorabiałam tyle ile brakło. Natomiast bordiura z dzwonkami wyszła mi dokładnie taka jak na tył dekoltu - 99 oczek początkowych.

 

Mam ogromną nadzieję, że ktoś ten opis zrozumie :)

 

Tymczasem korzystając z wolnej chwilki wracam pracy nad do połą płaszcza, która wlecze się niemożliwie, albowiem trzy elementy robione są jednocześnie, co jest sprytne i ciekawe (a to tygryski lubią najbardziej) ale jednocześnie frustrujące bo końca nie widać ;)

niedziela, 9 marca 2008

Ruffled Jacket

Udało mi się wczoraj dokupić brakujące motki czekoladowej Liwii z tej samej serii - radości miałam z tego co niemiara. Siadłam też od razu do wykańczania żakietu. Skończyłam dzisiaj.

Fotki nie budzą mojego entuzjazmu, ale przez tydzień nie mam co liczyć na sesję zdjęciową w sprzyjających warunkach oswietleniowych więc udostępniam tyle ile mam:

P1150333 P1150332 P1150304

Wyszło mi około 500 g Liwii, na drutkach 5 (rozmiar S). Udało mi się zrobić dłuższe rękawy niz w orginale i bardzo mi się ta wersja podoba.

Żakiet wymaga jeszcze naciągnięcia warkoczowej bordiury (jak widać na zdjęciu powoduje to wybrzuszenie z przodu, poniżej zapięcia - z tego co zaobserwowałam tak samo działo się u Veronique.

To tyle na gorąco. W wolnej chwili opiszę wszystkie zmiany, jakie wprowadziłam w stosunku do orginału (model 44 z Voque Knitting Fall 2007).

czwartek, 6 marca 2008

Trochę wczoraj ubarwiłam...

...jakby powiedział Jaskier. Bo do ukończenia tyłu został mi taki jeden "maluteńki" element, który dłubałam cały wieczór i kończyłam dziś jeszcze.

Niby mały, ale wymagający uwagi, więc nie jest to ten typ robótki, do której można siąść w dowolnej chwili:

P1150122

A tak wygląda ten "drobiazg" wszyty w tył płaszcza:

P1150249 P1150245

Wygląda to bardziej na spódniczkę niż płaszcz, ale staram się myśleć pozytywnie;)

Takich elemencików zostało mi jeszcze do wydłubania 6, więc trochę to potrwa.

środa, 5 marca 2008

Nam strzelać nie kazano

Ustrzeliła mnie Jezabell, a gdzie nie spojrzę trafiony zatopiony. Może to i lepiej bo z natury jestem pacyfistką, za to w ramach kompromisu chętnie podam 6  śmiesznostek na swój temat:

  1. Sieję chusteczkami higienicznymi. Wszędzie. Wysypuja mi się stadami z torebki, z rękawów. Noszę je za paskiem spodni niczym ogonek króliczka Playboy'a. Gromadzą mi się gniazdami całymi pod poduszką. Bez chusteczki w zasięgu ręki momentalnie mam katar.
  2. Podczas istotnych rozmów (głównie służbowych) bezwiednie układam dłonie w "figę z makiem".
  3. Zaplatam duże palce u stóp (ja nie wiem czy to się da obrazowo opisać - duży palec u jednej stopy wsuwam między duży i ten zaraz za nim u drugiej stopy) - Uwaga - wykonalne tylko na bosaka, lub w skarpetach pięciopalczastych.
  4. Uśmiecham się z kącikami ust w dół.
  5. Słucham czeskich coverów znanych hitów, czeskie country poprawia mi humor, pod prysznicem śpiewam Maria z West Side story w wersji Karela Gotta:

    "Jenom jediné jedno jméno znám
    Maria Maria Maria Maria .....",

  6. Mój mąż uważa, że przemycenie szydełka na lotnisko, i szydełkowanie na basenie też jest śmieszne ale to chyba akurat w naszych kręgach normalne??

Ps. Wczoraj Pszczółka bardzo uprzejmie przespała 4,5 godziny w ciągu dnia, w związku z czym mam już plecki płaszcza!!!

wtorek, 4 marca 2008

Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie :)

Jak się spodziewałam paczka dotarła wczoraj :) Dobrałam się do niej bardzo nieelegancko, taka ciekawa byłam zawartości:

16 motków bordowego Merino (wszystkie, jakie mieli na stanie - mam nadzieję, że nie zabraknie - tutaj starannie wyselekcjonowana reprezentacja plus zaczątek płaszczyka:

P1150097

To Merino tak naprawdę jest z rodzaju bardziej "ponurych", żadna tam radosna wiśnia ani nic wpadającego w róż. Ale właściwie i moje oko może się mylić, bo światło ostatnio takie, że samemu trudno jakoś określić kolor. Wydziergałam dopiero mały kawałek tyłu płaszcza, ale jestem włóczką zachwycona. Do tej pory nie przyszło mi do głowy, że włóczka z wełną może nie gryźć. Przyjemnie się nią przerabia, jest milutka i sprężysta ale nie za mocno skręcona.

Tutaj próbki - mniej ich jest niz ostatnio (buu) ale za to inne:

P1150105

Od lewej: Supreme, Forban, Lustre i Azteca - wszystkie przypadły mi do gustu bo są milutkie.

niedziela, 2 marca 2008

Już był w ogródku, już witał się z gąską...

Z obaw, że włóczki zabraknie otarłam się o zaskoczenie, że mi włóczka jednak zostanie.

Nie na długo jednak - wczorajszy, pierwszy etap dłubania bordiurki zaskoczył mnie zupełnie - nie przyszło mi do głowy bowiem, że zejdą mi na nią aż dwa motki :) ciemniejszy na bordiurkę warkoczową - zostało tyle, że nie warto było robić zewnętrznych "dzwonków". Naruszyłam więc żelazny zapas w postaci jednego motka przeznaczonego na rękaw.

Rzecz jasna nie należało tego robić, ale ciekawość mnie paliła, czy wdzianko zacznie wogóle jakoś wyglądać. Wygląda póki co tak (zdjęcie rozjaśnione wyostrzone i co tam jeszcze - z powodu dwudniowego załamania pogody):


P1150087

Posted by Picasa

Brakuje: rękawa, dzwonków z tyłu (i na dole i u góry), jednej dziurki na guzik (poniżej tych dwóch), no i co najważniesze - brakuje włóczki na to czego brakuje.

Nadmiarowo natomiast posiadam milion nitek pochowanych dyskretnie w czeluściach żakietu, których nauczona doświadczeniemchować na razie nie będę (a nuż odcienia nie dostanę trzeba będzie wrócić do wersji rękawa 3/4 i szukaj później nitek które sprytnie pochowałaś).

Mimo wyżej wymienionych problemów jestem z robótki zadowolona :) Zaczęła wyglądać na tyle nieźle, że chyba ją dokończę i kto wie - może nawet założę :)

Co w planach - jutro spodziewam się milutkiej paczuszki z Interfox-u z bordową Merino (na płaszczyk) - to pozwoli mi przetrwać do najbliższego rekonesansu w poszukiwaniu brakujących motków Liwii.