piątek, 31 października 2008

Pokażę co zrobiłam, nim spruję

Na początek wstawiam fotki robótki w świetle dziennym - jeśli ktoś wątpi, że da się w to wbić proszę zajrzeć niżej ;):

 P1220085 P1220082

Taki jest stan na dziś. Zrobiłam nawet zdjęcia na sobie:

  P1220073-1 P1220074-1

Niestety przy dokładniejszych oględzinach zdjęcia zauważyłam to, co w prostokącie - monstrualne przerwy przed warkoczem - strasznie mnie wkurzają. Im dłużej patrzę na to zdjęcie tym bardziej mnie irytują. Pewnie będę pruć - w końcu w jeden dzień zdążę chyba odrobić straty.

Czy Ultra Kasmir się mechaci? Mam z niego dwa sweterki. Praktycznie wcale nie noszone, więc trudno mi się wypowiadać. Twiggy Tunic za to była już pruta fragmentami ze trzy razy i mam wrażenie że zostawiło to swój ślad na włóczce. Okaże się w noszeniu, tym bardziej, że tunika będzie zachodziła na mocno eksploatowany fragment ciała - siedzenie :) Jeśli się zmechaci to będę się pocieszać tym, ze zbyt dużo czasu na niego nie poświęciłam :)

Jeśli chodzi o wychowawczy- dziękuję za utwierdzanie w słuszności decyzji - dla mnie to akurat zawsze było ważne.

Brahdelt - podałam Ci numery włóczki oraz linki do palety kolorów w komentarzach pod poprzednim wpisem.

Lauro - Sasanka jest dużo cieńsza od Ultra Kasmiru więc nie jestem pewna czy nie trzeba by złożyć trzech nitek. Mocno prawdopodobne, że się zmechaci (wiem to po trzech pruciach pewnego sweterka na szydełku) chociaż wiele dziewczyn ciągle robi z sasanki i nie marudzą hmm... Klasik też może by się nadał - musisz spróbować jak wychodzi na grubych drutach w dwie, trzy nitki (orginał jest robiony na 10-tkach bodajże).

czwartek, 30 października 2008

Aj!

Działo się działo.Wpis będzie dosyć chaośniczy - postaram się jednak opisywać zgodnie z chronologią wydarzeń :)

Narozrabiałam wczoraj. Nic takiego, z czego nie rozgrzeszyłaby mnie typowa drutomaniaczka, ale jednak. Zmarnowałam całą majodrzemkę na szperanie po sieci. Szukałam inspiracji do kolejnych robótek (bo znowu nic mnie za gardło nie chwyta) . Na Osince dziewczyny mają taki wątek z modelami wyszperanymi z katalogów. Spodobały mi się:

d156b277836b 567e8ef7edfe

- to dlatego, że podobne do samuraja, a wygrażałam się niedawno, że jeszcze do niego wrócę.

79744_NMB0KRL_az_122_828lo 66829_2108_68460_mm_122_426lo

- bo są piękne, ten z prawej to możnaby chyba uzyskać krzyżując Aglay'owy żakiet z Dropsa i rękawy Brahdeltowej Grenlandii ?

Na koniec takie cudo:

929a5b4863c6f46324

Drutami wyobraźni wiedziałabym nawet z której strony zacząć, gdzie odłożyć oczka, gdzie później je dołożyć, ale w praktyce pewnie by się to w ogóle nie układało (i pewnie nie dałoby się tego nosić ;))

Wyszperałam też coś takiego:

ab966a3e923b f2d5824b2d49

Troszkę bardziej podoba mi się wersja z prawej, ale jak znam życie będzie odstawać na plecach a ja będę kląć wniebogłosy ;)

Pierwsza wersja pojawiła się w którymś z Voque Knitting w postaci obszernego płaszcza. Myślę, ze gdyby wziąć dużo mniejsze druty nie powinno być z wdziankiem problemu :) Miałam już opis w rękach i szłam po bordową Chainette (grzeje ławę od czasów projektu "z archiwum X" ) ale trafiłam na takie dwa motki Ultra Kasmir: 

P1220045

Coś mnie tknęło i postanowiłam sprawdzić jak te dwie włóczki wyglądałyby razem:

P1220058  P1220050

Mówcie co chcecie - mnie ten efekt zachwycił, Postanowiłam od razu zrobić sweterek z Phildara- o taki:

102385843

Na drutach 8 mm (najgrubsze jakie mam) wydłubałam na okrędkę ze 20 centymetrów... i zmieniłam zdanie :)

Sprułam całość (przelicznik był prosty 10 oczek na 10 centymetrów, zatem 42 oczka na 42 centymetry, czyli wszystko wyszło dużo za szerokie :)) i postanowiłam przymierzyć się do Twiggy Tunic. Link prowadzi do najładniejszego moim zdaniem (i Kroowki) sweterka na Ravelry wykonanego wg tego wzoru.

Wzoru nie posiadam zatem na podstawie zdjęć i po konsultacjach z Kroowką (która ten sweterek napoczęła wcześniej ode mnie) wydziergałam dzisiaj tyle:

P1220063

Zdjęcie robione mocno wieczorową porą, więc wygląda to dosyć ponuro.

Byłoby więcej, ale trzy razy prułam i trzy razy zmieniałam zdanie (a bąbelki i tak nie wychodzą tak jak trzeba. Jak widać "oka" są duże, przy bąblach i na skraju warkoczy szczególnie :/ Sweter robię obcisły na tyle, że chyba zrezygnuję z odejmowania oczek na talię (trzeba gdzieś mieścić obiad). Założyłam, że ma być tak wąski, żeby napinał się na ciele tak mocno jak w wykonaniu Natsuko.

Pszczółka śpi, za chwilę zaczynają się filmy - podciągnę jeszcze dzisiaj conieco.

Poza tym nawiązałam dwa nowe kontakty - pierwszy z pasmanterią (Brahdelt - właśnie tą bez adresu). Domyślam się, że to kiedyś była pasmanteria, teraz już tylko internetowa. Pani poinformowała mnie, że mają szerszy asortyment od prezentowanego i jeżeli sprecyzuję, jakiego typu włóczki mnie interesują istnieje możliwośc przesłania próbek. Zobaczymy jak się korespondencja rozwinie.

Kontakt drugi (przemiły) - z Panią Dorotą od celtyckich szali i swetrów (w galerii Inter-Fox). Pani Dorota oprócz swetrów udostępnia w sprzedaży (na Etsy) wzory.

Bardzo spodobał mi się jeden z szali prezentowanych w galerii dlatego napisałam do Pani Doroty maila z listą pytań. Otrzymałam bardzo miłego, obszernego maila z wyczerpującą odpowiedzią. Pani Dorota była bardzo pomocna, zaoferowała pomoc w razie problemów, a do zakupionego wzoru dołączyła schemat całego szala :) Pozostaje zdecydować się w końcu na kolor i zamówić włóczkę w Inter-Fox'ie!

Na koniec - podjęłam w końcu decyzję, co dalej z moim urlopem wychowawczym. Co prawda zaklepałam sobie od razu trzy lata ale plan był taki, że wracam do pracy we wrześniu. Od tego czasu ciągle miotam się między chęcią pozostania z Pszczółką, a obawą, że im dłużej pozostanę na wychowawczym, tym większe zagrożenie, że nie będę miała do czego wracać. Nikt oczywiście nie grozi mi zwolnieniem, ale wiadomo, jak wszystko szybko się zmienia. Założyłam sobie, że w piątek dam ostateczną odpowiedź. No i chyba już wiem (chyba że przez noc się rozmyślę?) - zostaję jeszcze na rok. Czuję się trochę jak desperatka rzucająca się na oślep w taką decyzję, pocieszam się jednak myślą, że chyba mam zdrową hierarchię wartości?

Tylko komu ja się przez kolejny rok pokażę w tych wszystkich swetrach ;)

Rozpisałam się oczywiście, a trzeba zmykać - od siedzenia na sieci rządków nie przybywa...

Ps. ... w końcu zrobię fotkę swojego stanowiska pracy - _bardzo_ nieergonomiczne. Właściwie zaczynałam od robienia na drutach w pozycji leżącej (z powodu pleców). Koleżanki się dziwiły że tak się da. Da się ale nie za długo, bo strasznie się później w głowie kręci :) Fotel komputerowy mam z oparciem - więc ciągle zahaczałabym łokciami. Fotel bujany mam (stoi teraz u rodziców co prawda ale jest mój ;)) i nie wydaje mi się, żeby był wygodny na dłuższą metę :) Marzył mi się taki fotel z Ikei (ale i gdzie indziej można go kupić) - taki stojący stabilnie, ale można się na nim lekko huśtać - wiecie o co mi chodzi? :)

wtorek, 28 października 2008

Krajobraz po bitwie

Oprócz kupowania włóczki najprzyjemniejszą częścią robótkowania jest zbieranie pochwał :) Bardzo Wam dziękuję za wszystkie komplementy, do teraz mruczę niczym kot lub pies :)

Pisząc o odważaniu się trochę się wdzięczyłam - prawda jest taka, że od założenia poprawionego samuraja byłam w nim zakochana, uwielbiam ten sweter i chociaż nie był najbardziej ciekawym w robótkowaniu został moim numerem jeden.

Bitwa wygrana, nie znaczy to jednak, że nie zostały odniesione rany - po piątkowym i sobotnim maratonie samurajowym plecy odmówiły mi posłuszeństwa (tak to jest jak się dzierga i zapomina przez parę godzin zmienić pozycję). Z każdym ruchem kręgosłup daje mi do zrozumienia, że nie poczynałam sobie z nim rozsądnie. Mówiąc wprost dwa dni kustykałam niczym paralityk i jęczałam przy każdej zmianie pozycji.

W końcu pomogła gorąca kąpiel (nie wiem czemu - ważne że zadziałało) - poczułam się cudownie. Niestety rodzina nakryła mnie w wannie z kłębkiem i szydełkiem :)

Dzisiaj dalej ciśnienie robi sobie jakieś żarty, więc chodzę senna i nie mam siły na Posz-e i PMO. Wzięłam się jednak za Rambling Rose.

Kupiona w Inter-Fox Austral od początku (czyli od momentu, kiedy jej dotknęłam) nie pasowała do tego projektu  - wydawała mi się za cienka. O dziwo próbka była właściwa - wzorem gładkim prawym na drutach 4mm 10 cm uzyskuje się 20 oczek.

Dzisiaj w trakcie majodrzemki napoczęłam rękaw:

P1220008 

To nie jest to, czego oczekiwałam. Na tej włóczce wzór listków nie będzie tak wyrazisty, jak w sweterku, który mnie do tego projektu zachęcił. Wydaje mi się, że pasowałby tu kordonek Star (robiłam z niej ten sweterek) - ale to czysta bawełna, szorstka w noszeniu. Nieźle wyszedłby z włóczki o splocie takim jak Merino - ale z Merino jest za gruba.

Będę musiała poszperać za czymś bardziej pasującym do Rambling Rose, włóczka Cathay nie jest znowu tak koszmarnie droga, ale nie ma zbyt zachęcających kolorów (kolor nr 7 w zasadzie mi się podoba ale nigdy takiego nie nosiłam).

Zbroję się do listopadowej akcji zwalczania schematów - nabyłam rykliwie (jak na mnie) czerwony płaszczyk. Teraz studiuję zalecane zestawienia kolorystyczne - za pomocą płaszcza oraz kolekcji skarpetek (uwielbiam zestawy skarpetkowe w H&M - okazało się, że są we wszystkich kolorach, których potrzebuję do testów).

Gdybym, prócz skarpetek dysponowała garderobą i dodatkami w zalecanych kolorach - rodzina spokojnie lokalizowałaby mnie w dowolnym tłumie.

Poza tym grzebię po zbiorach "Do zrobienia" i znowu nie rzuca mnie nic na kolana (Wisteria niestety musi jeszcze poczekać na swoją drugą szansę). Na razie obstawiam szary golf z poprzedniego wpisu (pasuje mi do Austral).

Podczas przeszpiegów na Ravelry trafiłam na coś robionego podobnie jak samuraj.

Prosty wzór, a kołnierz bardzo efektowny - o dziwo, bo ja właściwie takich nie lubię :)

Trafiłam też na pasmanterię, której wcześniej nie znałam - wyjątkowo poetyckie opisy niektórych włóczek :)

To też niedawno wyszperana pasmanteria, ale trochę dziwna - nie mogę się doszukać lokalizacji, a ze zdjęć włóczek wnioskuję, że to jakiś sklepik i to chyba w mojej okolicy?

Jagienko - długość moich rękawów w samuraju to była wypadkowa mierzenia na oko i zwężania swetra (obcięcie tułowia skróciło nieco rękawy). Miałam na sobie sweter przez chwilę i wtedy wydawało mi się, że dłuższe rękawy byłyby kłopotliwe w użytkowaniu - ale musiałabym ponosić go dłużej, żeby coś konkretnego powiedzieć.

niedziela, 26 października 2008

Wykończyłam samuraja :)

Wczoraj, w bardzo późnych godzinach nocnych (zastanawiam się czy nie zahaczyłam o dziś) skończyłam samuraja. Z dużą pomocą telewizji, bo strasznie dłużył mi się ostatni rękaw.

 P1210834 P1210843  P1210875 P1210859

 

Bardzo, bardzo mi się podoba:)  Jeśli tylko odważę się wyjść w nim między ludzi - będę go nosić z przyjemnością, przeglądając się w lustrach i wystawach ile się da i pomrukując z zadowoleniem.

Na sweterek wyszło mi ok 9,5  motka pochmurno-śliwkowej Elian Klasik (pochmurno śliwkowy kolor bardzo pasuje mi do tego projektu - rzekłabym, ze kolor jest do niego stworzony)

Nie należy się mocno sugerować tą ilością, albowiem moja wersja w kilku miejscach odbiegła od oryginału. Wydaje mi się jednak, że na najmniejszy rozmiar 10 motków powinno wystarczyć.

Wspominałam już wcześniej, że dzierganie samuraja należało do dziergań wyjątkowo lekkomyślnych i nieuporządkowanych. Nie polecam, wręcz odradzam. Nie obiecuję, że to się nie powtórzy :)

Lista tego, co zmieniłam umyślnie lub nie:

1. Dłuższe rękawy - bez przeliczeń, po prostu mierzyłam do ciała i wydłużałam na oko. W rezultacie wyszły dłuższe, ale nie typowej długości - podobają mi się takie jakie są.

2. Półgolf - nie wiem gdzie ja miałam głowę, kiedy miałam dodać 24 oczka na golf. Dopiero przy drugiej części swetra zorientowałam się, że zrobiłam golf na 14 oczek. Nie chciało mi się pruć (przypominam, że samuraj robiony jest od rękawa do rękawa) i efekt końcowy też bardzo mi się podoba.

3. Talia (mam tu na myśli wszystko co nie jest rękawami ani golfem). Ponieważ nie robiłam notatek, a liczenie oczek z powodu warkoczy dawało mi różne wyniki - nie łudzę się, że szerokość w talii była taka jak w opisie - u mnie w wersji przed pruciem wychodziły 94 oczka. Jak wiecie z poprzedniego wpisu, męczyło mnie to, że na plecach sweter był zbyt luźny. Ponieważ nie chciało mi się pruć swetra aż do początku golfa, skróciłam golf (a co za tym idzie szerokość "ciała) o 8 oczek (tyle, żeby się dało przeciagnąć golf przez głowę). Efekt jest taki, że golf nie odstaje od szyi i nie opada w przód, dodatkowo wybrzuszenie na plecach zniknęło :)

4. Warkocze z tyłu są co 14 rzędów a z przodu tak jak trzeba - czyli co 12 (też nie wiem o czym wtedy myślałam :)

5. Obszydełkowałam brzegi rękawów, żeby nie przyszło im do głowy poszerzać się jeszcze bardziej.

Ku przestrodze - czyli to co zepsułam, albo co mogłam zrobić lepiej (ale nie zrobię bo wpadłam na to zbyt późno:))

1. Tył i przód robiłam tak samo (zamiast lustrzanego odbicia) - co mocno utrudniało wcześniejsze przymiarki (bo z przodu zaczynałam od lewego rękawa a z tyłu od prawego i nie dawało się tego wcześniej zszyć.

2. Jakby dobrze zakombinować rękawy można było robić na okrągło i rozdzielać robótkę dopiero na etapie tułowia.

3. W przypadku przedłużania rękawów należało  przeliczyć ilość rzędów, żeby drugi rękaw kończył się tak samo jak zaczynał pierwszy (u mnie z przodu wyszło mniej więcej jak trzeba, ale z tyłu warkocze przy brzegach rękawa są w nieco innej odległości.

środa, 22 października 2008

Ciężka walka z samurajem

Długo się nie odzywałam. Nie dlatego, że nic się u mnie nie działo - przeciwnie, działo się tak wiele, że nie bardzo wiedziałam kiedy i jak zabrać się za pisanie. Ucierpiał przez to i blog i samuraj.

Wszystko po równo przez Brahdelt i przez Dagny;) Czyli przez "Październik Miesiącem Oszczędzania" (PMO) oraz akcje POSZ .

Nie ruszałam samuraja bo czyściłam kuchnię (nie było łatwo -  Pszczoła w międzyczasie rozjeżdżała mi stopy chodzikiem, próbowała ugryźć uchwyt piekarnika, wywoziła ściereczki i pchała palce w szuflady). Pozbyłam się rezydującego od wieków kompletu obiadowego na w sceny pasterskie (nie ja go kupowałam) i prawie pozbyłam się robota kuchennego. Z tym robotem to jeszcze nie do końca sukces - Marcin twierdzi, ze go naprawi (odczekam parę dni i fru!).

Nie ruszałam samuraja bo z rozpędu zabrałam się za czyszczenie komód z włóczką (i paru przylegających szafek). Spakowałam włóczki i kordonki letnie, poprzemieszczałam włóczki na sezon jesienno/zimowy do jednej komody, poukładałam w szufladach podług grubości. Włóczki gorszej jakości (wielokrotnie przerabiane, nieudolne sprute z ciucholandowych swetrów) wylądowały w osobnym pudle - pójdą na koszyki i gadżety do Pszczelego pokoju.

Vipy (czyli robótki w trakcie) powędrowały do komódki podręcznej - obok stanowiska/legowiska pracy. Przy okazji porządkowania Vipów wpadłam na pomysł, jak skutecznie pooddzielać od siebie robótki, tak żeby robótki się nie plątały. Do tej pory stosowałam reklamówki, ale one utrudniały szybka orientację w sytuacji szufladowej. Wykorzystałam zatem tekturowe komódki do przechowywania CD, które kiedyś kupiłam w Ikei  (te z linka to jakaś nowsza generacja). Kupiłam dwa rodzaje takich komódek. Jedne na dokumenty - są naprawdę świetne, zwłaszcza, że idealnie dopasowane do ikeowskich szafek. Drugie - dzielone pionowo na CD. Ponieważ CD znalazły schronienie gdzie indziej, komódki pełniły rolę schowków na włóczkę. Powyjmowałam z nich szuflady, obok ułożyłam same komódki otworami do góry - i tym sposobem z każdej komórki pozyskałam miejsce na 4 Vip-y - teraz nic się już nie poplącze :)

Nie ruszałam samuraja bo przy okazji czyszczenia komódek z włóczkami poprułam parę trupów. Pamiętacie pierwszą włóczkę, jaka kupiłam w celu wydrutowania swetra? Chodziło o boucle ("bo nie będzie widać błędów robótce"). Udało mi się spruć przód i tył (prawie gwałtem) i od razu zabrałam się za produkowanie szala. Szal jest produkowany z rozmachem - szerokość jakieś 50 - parę cm, długość - aż skończy się włóczka, albo moja cierpliwość. Włóczka produkcji tureckiej ma piękny czekoladowy kolor i jest niesamowicie miękka w dotyku. Miałam z niej zrobić sweterek, niestety moje niewprawne próby (ze 3 lata temu?) zostawiły na niej swoje piętno i obawiałam się, że będzie to widoczne na sweterku. Na szalu zaś nie podpada. Swoją drogą guglałam za tą włóczką, i nigdzie jej nie znalazłam:).

Nie ruszałam samuraja, bo z powodu akcji POSZ produkowałam sweterek dla Pszczółki. Nieudany raczej. Sweterek miał być z rodzaju zakładanych przez głowę bezstresowo - czyli bez guzików. Po zszyciu 3 warstw robótki w okolicach ramion Pszczółka wygląda jak zawodnik futbolu amerykańskiego, co na podwórku wiejskim nie jest żadną przeszkodą, ale "do miasta", na imprezkę czy na fotkę w blogu zdecydowanie się nie nadaje ;)

Nie ruszałam samuraja, bo idzie zima (przypominam, że mamy już jesień) w związku z czym Marcin stawia pergolę - to taka konstrukcja, po której pnie się pnącze, żeby w upały słońce nie doskwierało. W związku z powyższym wypadło mi popołudniowe weekendowe dzierganie.

 

A jak się w końcu za samuraja wzięłam to dziergam i dziergam, aż psy nieszczęśliwe płaczą bo wieczorne pieszczoty im przepadają.

Zaczęłam drugą połówkę i zaraz na początku zaczęły wychodzić efekty mojej beztroski podczas produkcji pierwszej części. Najpierw zorientowałam się, że gdzieś po 4-tym warkoczu coś mi się uwidziało, i zaczęłam je robić co 14-cie a nie co 12 rzędów. Później, już za golfem (który zrobiłam krótszy, o czym już pisałam), okazało się, że ramiona jakieś niesymetryczne w poprzedniej połówce były, więc trzeba było pruć to co jest i jakoś dopasowywać.

Kiedy już wybrnęłam z tułowia i doszłam do etapu kiedy wystarczy rękawem prosto jak strzała pomknąć do końca tej zakręconej robótki - zaczęły się typowe rozmyślania - hum a jeśli to za szerokie, a jeśli nie będzie pasować?

Zszyłam zatem to co jest i przymierzyłam - no i powtórka z rozrywki. Biodra fajnie, talia fajnie ale wyżej to już mam wątpliwości. Staram się patrzeć w miarę obiektywnie - sweter z tak szerokim rękawem nie ma chyba prawa opinać się na biuście skoro rękaw sięga prawie talii? Subiektywnie dusza mi wyje do obcisłości (jakaś robótkowa anorektyczność ze mnie wyłazi??) Obiektywnie myślę, że sweter jest fantastyczny - rękawy efektowne, z przodu i z tyłu całość pięknie leży, a i pod spodem coś się w miarę potrzeby zmieści (w tych rękawach niejedno dałoby się wynieść). Subiektywnie dusza pragnie by z przodu i z tyłu przylegało bardziej i mocniej i więcej. A może półgolf to nie to, a może trzeba pruć i zrobić to jeszcze raz, dwa a tak żeby mucha nie siadała?

Marcin wije się pod ostrzałem pytań niczym piskorz i udziela mi odpowiedzi niczym polityk ("o tak chyba lepiej", "tak też byłoby fajnie"). Nic z tego nie wynika.

Spróbuję zrobić węższy golf i tym sposobem odjąć kilka cm tułowia. Gdyby to pomogło, wyłgałabym się najmniejszym kosztem - wystarczyłobyb spruć jeden rękaw. Jeżeli nie pomoże, trzeba będzie zostawić z obu części tylko po rękawie i jakoś inaczej rozplanować ramiona i golf. Strasznie zniechęcająca robota ale tego swetra nie odpuszczę - jest naprawdę fantastyczny! Kiedy go mierzyłam miałam ochotę zrobić sobie jeszcze wersję kusorękawową (moje rękawy są długie), oraz wersję bezrękawnikową - tak bardzo mi się podoba.

Gdybym zaczynała go robić jeszcze raz, przerzuciłabym się chyba na druty 3,5 mm. Dół jest dosyć elastyczny i nie podchodzi pod biust, zastanawiam się, czy przy takich ciężkich rękawach sweter się nie rozciągnie. Z drugiej strony na drutach 4 mm sweter jest bardzo przyjemny "w noszeniu".

W każdym razie - gdybym dłużej nie pisała, gdyby ktoś zastanawiał się co się ze mną dzieje - to u mnie PMO albo Posz albo walka z samurajem :)

czwartek, 16 października 2008

Będzie inspiracyjnie

Czyli przegrzebuję się przez sterty rzeczy "koniecznie do zrobienia". Oczywiście przedstawiam wierzchołek góry lodowej - czyli to, co ostatnio dorzucone:

Na pierwszy rzut lecą tuniki - nigdy ich nie nosiłam, mam wielkie wątpliwości co do użyteczności takowych (ja wiem, podobno jak się tułów dogrzeje to i rękom ciepło, ale jakoś to do mnie nie przemawia). No ale te są ładne i dlaczegóż by nie spróbować czegoś nowego? (pamiętając o listopadzie)

88f653477c009b073fed5693 709f2c6a8d4a61aeb8 8392f925df852b5b35

Osinki już się za nie zabrały tutaj. Mnie osobiście najbardziej odpowiada długość ostatniej  - jest jej, w wątku osinkowym, wiele wariantów :)

Z myślą o Inter-Fox'ie (nie przestanę z Inter-Fox'em jeszcze jakiś czas ;)) odgrzebałam taką tunikę:

148eu_1__159

Widzi mi się, że Azteca albo Mexico pasowałyby do niej idealnie. Tyle, że podobają mi się co najmniej 3 kolory -  jak ja się zdecyduję :/

Kolejny sweterek, który mnie kusił/ kusi:

02

Dawno zachomikowany, ale wrócił do łask (z impetem) za sprawą Jenny, która zrobiła do sprytnie, bezszwowo, od góry na dół (czyli kompletnie inaczej, niż rozpisano w Gedifra Highlights 033.

Jest jeszcze płaszczyk z ostatniego Interweave Knits:

New-Pea-Coat-2 

Myślę o nim w związku z moją grubą ciucholandową wełenką (czy ja znowu w bieli nie będę wyglądać komicznie anielsko). Niestety plecionka kompletnie nie wychodzi mi taka jak na obrazku. Sprawdzałam parę razy, wydaje mi się, że robię wszystko jak trzeba a ładne wyrażne ukośne kreski wychodzą mi tylko w jedną stronę, te w przeciwną są raczej anemiczne. Zresztą bardziej podoba mi się taki wzór. Zrobiłam już nim nawet cały rękaw, ale poszedł do prucia, bo wzięłam się optymistycznie za najmniejszy rozmiar, a wzór jest dosyć zwarty.

Intensywnie myślę o szalu pani Doroty w celtyckie wzory (ten szal z różowymi bąbęlkami zamiast frędzli na stronie Inter-Fox). Intensywnie myślę o paru sweterkach dla Pszczółki. Intensywnie przekopuję się przez zbiory i próbuję je uporządkować. Intensywnie wywlekam wszystkie kłębki z szaf, próbuję je posortować i  uporządkować. Rany, czyżbym jednak wzięła się za porządki???

To ja idę umyć lodówkę (ciepła woda plus soda oczyszczona - za radą Perfekcyjnej).

wtorek, 14 października 2008

Warkoczowy samuraj - półmetek

Laura mnie tu szturcha potężnie o kolejny wpis (tylko dwa dni przerwy!) niech więc będzie.

Prawdopodobnie półmetek samuraja, albowiem od połowy robótki nie chciało mi się sięgać do szuflady po opis. Wydłużałam rękawy, nie robiłam notatek, liczenie oczek było utrudnione przez warkocze - innymi słowy - kto wie dokąd dojdę z tą robótką.

P1210738 P1210750  

Przy dodawaniu oczek na golf musiałam oglądać jakiś niezwykle fascynujący film, dopiero przy zamykaniu oczek (tegoż golfa) zorientowałam się, że zamiast 24 oczek nabrałam 14. Motyw ściągacza jest 5 oczkowy, więc wszystko się zgrało. Zastanawiałam się długo, czy pruć (razem z większością przodu) czy zostawić. Zostawiłam - za golfami nie przepadam, a jeśli wierzyć przymiarkom - półgolf powinien wyglądać ładnie.

Zastanawiam się, jak tym swetrem zakryję pępek - dół z powodu sciągacza mocno podchodzi w górę. Myszoptico - jak się u Ciebie zachowuje ten ściągacz?

Połówkę swetra zakończyłam wczoraj, dzisiaj zrobiłam sobie dzień przerwy (taki sweter robiony poprzecznie strasznie się ciągnie). Przeznaczyłam go na szydełkowanie żołędzia i prucie starych trupów (Pszczoła jest tym zachwycona bo zaprzyjaźniła się dzisiaj z korbką wool windera).

W żołędziu nie wychodzi mi czapeczka - chociaż dłubię dokładnie wg opisu. Miało wyjść koło, a wyszło coś falującego, co ma najwyraźniej za dużo oczek.

Poza tym pogłębiam chaos w mojej kolejce "do roboty". Ale o tym następnym razem - chaos wymaga uporządkowania.

Postanowiłam skreślić jesienną Manon z listy "w trakcie realizacji". Jest już skończona, brak jej tylko finalnej fotki (inna sprawa, że nie chce mi się jej robić, bo Manon wygląda podobnie do poprzedniej - trochę inny odcień zieleni i ciut luźniejsza).

Od dwóch dni wyłączają nam prąd w godzinach 8-15-ta. Czyli nie ma wody i ogrzewania (na szczęście to jeszcze nie zima). Nie ma też czynnego komputera i działającej sieci - czyli prawdopodobnie więcej czasu ? ;)

Zaczynam się przyzwyczajać. Nie zdawałam sobie sprawy ile urządzeń elektrycznych  "mruczy"  non-stop w domu. Dopiero jak odciąć zasilanie, robi się kompletna cisza.

Wydaje mi się, że na komentarze odpowiedziałam na bieżąco pod komentarzami, jeśli nie, proszę zainteresowanych o napomnienie :)

sobota, 11 października 2008

Szale Nepale

Zrobiłam w większości wczoraj (swój robiłam dwa razy).  Dzisiaj kończyłam jeszcze Marcinowy i robiłam sesję. Mój róż na zdjęciach jest troszkę przejaskrawiony. W rzeczywistości czasem jest mocno rykliwy, czasem ciemnieje, wpadając w ciemny amarant. Podobnie dzieje się z wszystkimi kolorami, pięknie zmieniają odcienie. Nie przechodzą w siebie gwałtownie - najpierw pojawi się plamka, późniek kropka, później jakiś pośredni kolor i dopiero kolejna barwa. Brąz tonuje intensywność różu, a zieleń to już w ogóle poezja.

P1210709  P1210692 P1210689 P1210702

Kolory Marcinowego szala Nepala są dużo lepiej odwzorowane.

Jeden marcinowy motek był bardziej równomierny kolorystycznie. W drugim większość była burobrązowa. Zaczęłam więc od tego mniej burego motka i to bure wypadło na środek szala. Zresztą można się nim owinąć tak, by dowolny kolor był ma wierzchu - wedle nastroju. Te niebieskości z zieleniami są naprawdę bajeczne:

P1210711 P1210712 P1210713  P1210719

Testowałam różne ściegi na tej włóczce. Wiadomo, że gładki zwija się masakrycznie, ale ani francuski, ani ryż, ani ściągacz ani inne plecionki nie podobały nam się tak jak gładki. W postaci nieomotanej z szalika robi się rurka.

Kiedy pokazywałam szaliki w tych kolorach znalezione na Flickr'u, byłam przekonana, że były robione właśnie gładkim - niedoczytałam, że w tytule jak wół stało - francuski. Trochę sobie pluję w brodę, z drugiej strony jednak te ruloniki w omotanej postaci mają swój urok i bardzo nam się obojgu podobają.

Jak już pisałam w komentarzach do poprzedniego wpisu - szale na 20 oczek mają szerokość 20 cm i długość 2 metry 13 cm. Na zdjęciu są omotane ze 4 razy. Marcin nie chciał frędzli, ja się waham - musiałabym podpruć szalik, żeby ich naciąć - jak myślicie, chyba byłoby szkoda?

Na każdy z szali zeszły mi dwa motki Nepalu na drutach 8mm. Kolorystyka motka, a co za tym idzie, dziergadła to czysta loteria. Poszczególne pasy tego samego koloru mogą mieć różną intensywność, w jednym motku może być więcej burego w innym więcej intensywnych kolorów. Zastanawiam się, czy mogą zdarzyć się motki, gdzie jakiegoś koloru nie ma. Poniżej zdjęcia szali złozonych na pół - z obu stron, żebyście mieli pogląd na losowy rozkład kolorów (kolory nie są tutaj dobrze odwzorowane):

P1210722 P1210732

Prawda, że jako pasy nie wyglądają już tak ciekawie?

I jeszcze zbliżenia niektórych kolorów (ciemnego amarantu i brązu nie dałam rady złapać nawet w zbliżeniu):

P1210725   P1210729

Nadal uważam, że coś większego z tej włóczki to byłaby przesada. Na szalu kolory wyglądają pięknie. Na większej powierzchni mogłyby się zlać w jedną wielką burość lub pstrokatość - oczywiście to rzecz gustu.

Włóczka w dotyku jest miękka (no nie "jak kaczuszka"), ale leciutko podgryza. Na gołej szyi dawałaby o sobie znać. Na brodzie, nosie,  policzkach i uszach nie przeszkadza:)

Na koniec całkowicie subiektywnie - szale są fantastyczne! W sam raz na rozjaśnienie nadchodzących słot. Uwielbiam je oba :) Marcinowi szal też bardzo się podoba co już jest wyjątkowe, bo on na kolory zawsze strasznie kręci nosem :)

Zrobiłabym sobie i czapkę, ale to będzie większa sprawa - nie znalazłam jeszcze fasonu w którym wyglądałabym znośnie :/

czwartek, 9 października 2008

Przyznaję się do winy

Przyszła paczka (na moją głęboką prowincję priorytet w jeden dzień!?). Przyszła paczka już o 15tej, ale listonoszom nigdy nie chce się przychodzić do mnie do domu, tylko zostawiają wszystko u mojej mamy ("znowu włóczkę zamówiłaś?").

Mama dała mi znać dopiero przed chwilą (ja wierzę, żę jej od 15tej nie było, musi mieć jakieś dobre wytłumaczenie) w związku z czym fotki w świetle żarówki. Wybaczcie jakość, ale za chwilę rozdrapię te wszystkie cudne kłębki pazurami, porobię próbki i nie będzie już tak pięknie wyglądało :)

Tadam!:

P1210646

1. Włóczka Merino Austral kolor 88 (przyjrzę się jej jeszcze jutro w świetle dziennym, ale nie jest taka rykliwa jak na zdjęciu w sklepie. Kupiłam ją do dziergania Rambling Rose, ale nie wiem czy się nada.Włóczka na druty 3,5-4mm, (identycznie jak Merino) a jest dużo cieńsza. Na oko powiedziałabym, że jak stara Sonata. Na kłębku mięciutenka jak mieszanka bawełny z akrylem - cudo.

2.Włóczka Nepal w dwóch kolorach 5006 i 5007 - na szaliki dla mnie i Marcina (w poprzednim poście dawałam Brahdelt linki do szalików wykonanych w tych kolorach). W Marcinowej wełnie z wierzchu jest głównie brąz, nie dokopałam się jeszcze turkusu, ale na mojej na szczęście amarant jest na wierzchu :)

3. Włoczka Freedom Spirit w kolorze 502 i 504 - po jednym motku, bo okropnie chciałam coś z tej włóczki zrobić, a strasznie bałam się zrobić coś większego. Sprawdzę jak wychodzi. Jeśli próbka wyjdzie za pstrokata ostatecznie zrobię z niej czapkę albo rękawiczki. Włóczka mięciutka (nie jak Austral, ale w końcu to 100 %wełny). Kolor 504 dobrze odwzorowany w sklepie, 402 jest mniej agresywna (pamiętajcie jednak, że oglądałam ją o zmierzchu).

4. Druty 8mm - plastikowe :/ Drugi raz się zaskoczyłam. Pierwszy raz to było podczas kupowania mercedesów 7mm ( to znaczy Inoxów) - też były plastikowe.

 

Teraz to, co tygryski lubią najbardziej (prócz włóczki oczywiście) - próbki:

P1210647

Zestaw, który prezentowała u siebie Brahdelt. Powiem jedno - kolory mają bajeczne. Takiej gamy nie widziałam w żadnej z lokalnych pasmanterii (wiecie jak to jest - ecru, brąz, bordo, niebieski i zielony). Ze dwa lata temu dostałam małą próbkę Oliwii i nie zachwyciła mnie specjalnie. Po zobaczeniu tej gamy kolorów (to samo dotyczy Alpiny i Scarlett, chociaż dla tej ostatniej osobiście nie znajduję zastosowania) zaczynam się poważnie zastanawiać nad jej kupnem. Zwłaszcza po zobaczeniu różowego i fuksjowego szala pani Doroty (wszystkie jej dzieła są piękne, ale celtyckie swetry jakoś nie idą w parze z podreślaniem talii). Swetry i szale można zobaczyć w galerii prac klientek Inter-fox - niestety linki do szali nie bardzo chcą tu działać. Z tego samego rodzaju przepiękne ponczo i szal wystawiła Dagny w Dzianej Mafii - to coś w czym można zadać szyku jak się już wszyscy na buro naubierają :).

Oliwia to włóczka, która budzi mieszane uczucia, jedni ją chwalą, inni marudzą na jej akrylowość. Kolory jednak ma przepiękne. :)

P1210649

Próbki włóczek Forban (też ją wstawiałam testowo do koszyka :)) oraz Capri. Na Forban czaję się od dawna. Mam dwie próbki, w tym tylko jedną z numerkiem - ten wykaz jest dla mnie zbawieniem. Moje faworytki to kolor 010 (ostatni w pierwszym rzędzie - żadna z fotek nie oddaje tego koloru - w rzeczywistości jest to taka bardziej jesienna czerwień) oraz kolor 005 - fajny, zgaszony niebieski.

Próbkę Capri też miałam wcześniej - miła w dotyku i mięciutka. Jednak na razie trzymam się od boucle z daleka. Wiecie,że kiedy zabierałam się za drutowanie po latach, pani w pasmanterii poleciła mi boucle ('nie widać na niej niedociągnieć"). Rzeczywiście była miękka miła i nie było widać na niej niedociągnięć. Nie dało się też wyszukać zgubionego oczka, ani tym bardziej spruć tego co się z wyciągniętym jęzorem pozaciągało:)

Idźmy dalej jednak:

P1210654-1

Próbki Cosmic, Freedom Spirit, Forban, Allegra, Azteca i Freedom Wool.

Pierwszy raz w łapach mam Cosmic, Allegrę i Freedom Wool. Pierwsza jest zabawna, Allegra ma w sobie alpakę (mam gdzieś zakodowane że to luksus, i że sieje włoskami?) - mnóoostwo włosków dłuższych niż w moherkach. Freedom Wool jest chyba grubości mojej ciucholandowej wełny i ma bardzo ładny kolor.

Jak tu teraz dobrnąć do końca z Yojimbo? Wczoraj wieczorem znalazłam go wykonaniu Myszopticy, wiedziałam więc, ze zagadka ma krótkie nogi :)

Brahdelt - ja mówiłam, żeby nie traktować porównania zbyt dosłownie ;) Kojarzy mi się z tym, co główny bohater robił z takimi rękawami - ciekawa jestem, czy też tak dam radę ;) Za kocyk duży cmok!

Rodzina (w sensie mąż) wiedziała o zakupie i dała błogosławieństwo (szczęśliwa żona = względny święty spokój ?).

Jagienko - ucieszyłaś mnie i zmartwiłaś (nie można kupić, więc zmartwienie z głowy/ chciałam tam kupić włóczki - włóczek też nie wysyłają poza Stany?).

Te z Addi to jednak zupełnie inna cena i nawet o nich nie myślę :) Wyglądają w tym pudełku jak srebra rodowe ;))

Maranto - ja też usuwałam - tak zapamiętale, że zapomniałam zostawić motek Darling'a na czapkę dla Pszczołki :/

środa, 8 października 2008

Yojimbo

Żałuję ogromnie, że nie uda mi się załapać na Kino w Pięciu Smakach :( Klimaty te ogromnie mi odpowiadają a w kinie coś takiego to rzadkość. Za wolnych (czytaj niepszczółkowych i niepsich) czasów chadzaliśmy do kina Amok w Gliwicach, gdzie zdarzały się perełki, których w innych kinach nie uświadczysz. Na seansie siedziało kilka osób, sala niewielka, ale za to właśnie kochałam to kino (nie wiem jak wygląda teraz, podobno zmieniło lokalizację). Tam właśnie obejrzeliśmy z Marcinem Schyłek Lata - jeden z filmów pokazywanych w ramach festiwalu. Jeśli ktoś jeszcze ma szansę go obejrzeć - polecam serdecznie. Niespieszny, wyciszający, piękny kolorystycznie i muzycznie - tak go pamiętam. Długi czas jeszcze w leniwe niedzielne poranki czy popołudnia słuchaliśmy Lou Reed'a . Taki niespieszny poranek - to właśnie to, czego mi brakuje (jeśli ktoś jest w pracy i ma podpięte głośniki to radzę nie klikać w linka :)).

Zainicjowałam wczoraj nowy projekt. Dosyć eksperymentalny - ze względu na swoją formę. Możliwe, że skazany na niepowodzenie:) Chwilowo jestem pełna zapału, bo jest szansa na wykorzystanie Eliana Klasik w kolorze śliwki, która okazała się być śliwką pochmurną (przez co nie pasuje do projektu, do którego ją zamawiałam). Nie wiedziałam, że włóczka jest tak wydajna (na tułów Wisterii zeszło mi niewiele ponad 4 motki) a zamówiłam jej aż 10 motków. Na kawałek zaprezentowany poniżej wyszło mi połtórej motka:

P1210633

Ciekawa jestem czy ktoś domyśli się co to za model :)

Podpowiedzi na dziś:

1. Model pochodzi z Phildara

2. Forma swetra kojarzy mi się z filmem Yojimbo - ale proszę nie traktować tego skojarzenia zbyt dosłownie :)

Odkrycie z ostatniej chwili - czemu ja na to nie wpadłam wcześniej? Jakie to praktyczne rozwiązanie, nie trzeba kupować tego samego rozmiaru dla różnych żyłek, wystarczy tylko przykręcić żyłkę odpowiedniej długości (są też dłuższe od podanych w zestawie). Normalnie gdyby nie rozsądek (ha ha ha) to bym sobie zamówiła.

Jeśli chodzi zaś o rozsądek - normalnie wstyd mi się przyznawać - bo znowu zamowiłam włóczkę. Oczekuję paczki z Inter-Fox'u. Tyle pozamawiałam, że chowam głowę w piasek :(

Przy okazji składania zamówienia w Inter-Fox'ie zrobiłam pewien eksperyment - ciekawa byłam ile kosztowałaby mnie włóczka, na którą w aktualnej chwili mam ochotę. Pozaznaczałam wszystko co mi się podoba i wyszło mi z 500 złotych! Wtedy mnie to przeraziło, w tej chwili podejrzewam, że o czymś musiałam zapomnieć;)

Brahdelt - satynowej sukni nie posiadam (wolę ciuchy w których można coś zjeść i do których można założyć wygodną bieliznę ;) ale nie wpadłam na tę stylizację, co oznacza, że muszę się do Ciebie zapisać na kurs, żeby sprostać wyzwaniom kolejnego miesiąca (wiadomo jakiego).

Na mnie projekty pana od kulek też zrobiły wrażenie. Ściągnęłam nawet sobie wzór do jednej, ale chyba za mało ścisła jestem - na razie nic z tego nie łapię (Zapomniałam ostrzec, że pan od kulek ma prócz robótkowej galerii inne, takie bardziej 'Pod Błękitną Ostrygą').

Cieniowane włóczki sobie właśnie zamówiłam - ale nie na sweter bo po przeszpiegach na Ravelry dochodzę do wniosku, że tylko w szalach i czapkach się fajnie prezentują. Wzór na kocu jest bardzo fajny więc niedługo po niego zastukam :)

Agnes B. - Kobiece i romantyczne - toż to cała ja. Prawdę mówię, tylko znajomi się jakoś z tego śmieją :)

Vampiro - ja też łażę, dziwuję się ludziom co mają 10 sztuk w ulubionych. Nie czyszczę jeszcze, bo zdarza mi się "nawracać" do jakiegoś projektu:)

Ann_Margarett - dokładnie po to te mitenki - ręce mam zawsze jak trup. Żołędzia zrobię - reklamują w opisie, że jest dobry na przechowanie kłębka, którym się aktualnie drutuje. Zawieszę sobie takiego eleganckiego żołędzia na rogu kanapy i nie będzie mi drań(kłębek, nie żołądź) uciekał pod tapczan.

Lauro - Pszczoła niestety nie przewija się i nie karmi sama (ale pracujemy nad tym ;) jednakże zasypia raz w ciągu dnia i raz wieczorem - to wystarcza :)Plastelinką się z nią nie bawię, zjadłaby ją chyba na obecnym etapie. No na szaliku można utknąć, ciągnie się toto i nie chce skończyć:)

Edi - obiecałam, że napiszę jak się te pikotki robi:

Nabierasz oczka metodą Cable Cast-on (wyświetl sobie odpowiedni filmik).

Nabierasz w ten sposób 5 oczek, zamykasz 2 oczka, to , które pozostało Ci na prawym drucie przekładasz na lewy, nabierasz kolejne 5 oczek, zamykasz 2 oczka i tak dalej.

Jeśli chodzi o zamykanie oczek pikotkowe - zamykasz 3 oczka, * przekładasz oczko z prawego druta na lewy, nabierasz metodą Cable Cast-on 2 oczka, zamykasz pięć oczek - powtarzasz od gwiazdki.

niedziela, 5 października 2008

Cudze chwalicie

Doceniam politycznie poprawne komplementy pod adresem mojej mitenki :) Osobiście nie mogę patrzeć na te zdjęcia, tak koszmarnie na nich wygląda.  Dobra fotka to jednak połowa sukcesu - uświadomiłam to sobie w pełni buszując po Ravelry, gdzie zupełnie proste projekty odpowiednio sfotografowane zbierają dziesiątki pochwał (i odwrotnie).

Gdy wysyłałam wczorajszy post światała mi w głowie pewna myśl. Przecież ja mam włóczkę w odpowiednio buduarowej kolorystyce - idealną dla tych mitenek !

Zamiast zatem dorobić towarzystwo dla wrzosowego biedactwa, zabrałam się za nową parę:

P1210621  P1210612P1210617  P1210618P1210605  P1210590

I to jest to! Jestem bardzo zadowolona z efektu, aż mnie trzęsie, żeby z tej włóczki jeszcze coś słodkiego wydziergać. Na dużej powierzchni mogłaby się wydawać mdła - a tutaj jest jej dokładnie tyle ile trzeba :)

Idąc za ciosem spróbowałam się z innymi mitenkami, które od dawna miałam zachomikowane - chodzi o Aran Gauntlets z vogue Knitting Winter 2007/2008 - wzór dostępny jest na stronie Vogue Knitting. Oto pierwsza sztuka:

P1210596 P1210604

Na drutkach 3,5 z Elian Klasik w ulubionym kolorze bordo+zieleń +coś tam jeszcze. Trzy razy podchodziłam do kciuka - w opisie zostawia się dziurkę, kończy mitenkę i na koniec dobiera się oczka z boków dziurki - paskudnie mi to wychodziło. Starałam się zastosować sposób z poprzednich mitenek - dodawać stopniowo oczka na kciuk, by później nabrać tylko dwa oczka dodatkowe na górnym brzegu dziurki. Nie wyszło mi to idealnie ale wygląda znacznie lepiej od pierwszej wersji. Dla tych, którzy będą chcieli sobie takie wydziergać informacja: mam bardzo szczupłe dłonie, a mitenka robiona tym zestawem (Elian klasik + 3,5) wyszła idealnie dopasowana.

Wczorajszy dzień obfitował również we włóczkowe odkrycia (cud, ze mi się to wszystko nie śniło) - wstąpiłam sobie wirtualnie do Inter-Fox'u. A tam nowe kolory włóczki Azteca, w tym szczególnie spodobały mi się wiśniowy, rubinowy i ametyst. Pojawiła się ponadto nowa mieszanka wełny merynosowej i akrylu - Austral. Ciekawa jej jestem ogromnie - jest w kolorze śliwki czy też fuksji (czego nie znalazłam w palecie Merino). Intryguje mnie też cena - jest niewiele droższa od Merino, a to chyba trochę bardziej markowa włóczka?

Cieniowanymi włóczkami w stylu Ethnic czy Nepal też sobie pasłam wczoraj oczy - piękne są, tylko co z nich zrobić? Chyba tylko czapkę czy szal - na swetrze czy kardiganie byłoby dla mnie tej dobroci zbyt wiele. Zaskoczyłam się podglądając na Ravelry prace z Venus - ona też jest cieniowana.

Miałam też wieczór buszowania bo Ravelry. Nie będzie to nic z ubioru, w większości ciekawostki:

1. Poduszka w kolorach za którymi tęsknie we własnym otoczeniu, ale których boję się zastosować

2. Koc - z takich samych powodów jak poduszka (dziewczyna zużyła na niego 56 motków włóczki - trochę się uśmiałam wyczytawszy, że wzór pochodzi z książki Last Minute Knitted Gifts

3. Pudełeczko (ponoć na włóczki) w kształcie żołędzia - tutaj w jesiennej wersji kolorystycznej,

4. Kulka wydziergania magicznym sposobem - jest nawet rozpisany schemat, ale póki co go nie rozumiem. Warto zobaczyć inne prace tego autora.

Wpisałam sobie do ulubionych jeszcze parę drobiazgów: serduszek, zwierzaków.

Ps. Jednak znalazłam też coś z ubrań :) Sukienka z wiosennego wydania Interweave Knits 2007 - baaardzo jesienna :)

Brahdelt - o tak, bardzo proszę o idealogię do Miesiąca Zwalczania Schematów. Jak nie mam wypunktowanego co i jak to z miejsca się gubię i zapominam! Melduję posłusznie, że wyczyściłam pralnię!