środa, 31 grudnia 2008

Na koniec roku :)

Sylwestra planowałam w tym roku spokojnego. Rozkoszowałam się wizją śpiącej Pszczoły, drutków w dłoni, kilku głupich filmów, toastu i wyspania się do oporu. Tak właśnie miało być. Wczoraj plany nieco się zmieniły :) Przyjedzie do nas siostra Marcina, co samo w sobie rewolucją w kwestii obchodów sylwestra nie jest. Siostra Marcina jednak posiada psa, który boi się petard. Nie może zatem zostać w domu więc przyjedzie do nas. Ja sama posiadam dwa psy panicznie bojące się petard. Dodatkowo psy kompletnie nie są przyzwyczajone do gości a jeszcze bardziej nerwowo reagują na inne psy w okolicy (a co dopiero na ich terenie). Normalnie psy sprzedałabym mojej mamie na tę jedną noc ale…

Ale moja mama ma dwa psy panicznie bojące się petard ….. ;)

Mam już przedsmak burzliwej nocy – ktoś przedwcześnie sobie wystrzelił i Kropka nie może się zdecydować czy bardziej potrzebuje schronienia pod choinką, czy bardziej boi się choinki (w tej chwili leży mi pod biurkiem i na wszelki przypadek tuli się do stopy). Zeszłego roku jeszcze dwa dni po sylwestrze psy nie chciały wychodzić na dwór.

Jeśli mi się uda, zakończę dzisiaj dzierganie Aislin (byłoby wczoraj, ale rozumiecie – goście będą trzeba odgruzować mieszkanie). Jeśli nie będzie większych problemów (od pach w górę improwizuję w zasadzie) to na weekend powinnam mieć ją zszytą. Przy tych temperaturach fotek pod chmurką robić sobie nie zamierzam (chociaż kolorystyka jak najbardziej odpowiednia).

Zapowiadałam trochę inspiracji ostatnio :) Otwieram zatem katalog- śmietnik  pt 
“Moje obrazy” i prezentuję dwa modele, co to Osinki już dawno je rozpracowały, wydziergały i noszą z powodzeniem (ja osobiście mam wielką ochotę zacząć od tego zielonego cuda chociaż  chętnie zobaczyłabym wcześniej, jak te rękawy deformują sylwetkę z boku):

54512_BG-13JU_mz_122_442lo64571_by_Odel_122_979lo

 cb7a9e71bcbe  24928_78219825_10_122_158lo-4

I jeszcze dwa zachomikowane kiedyś, do których żadnych opracowań nie znalazłam, ale nie powinny być trudne do rozpracowania (wystarczyłaby tylko odrobina spokoju ;))

044bf1ae3974 f4b934b8823d

Biała tunika niestety w kiepskim ujęciu, ale jak wyszperam w zasobach korzystniejsze na pewno je tutaj wystawię.

Ostatecznie postawiłam na to bolerko (dla kuzynki):

917f33c7e18a52b397Model został zaakceptowany. Będzie czarny, a złotą to sobie może różę do tego dać i wszyscy będą szczęśliwi :)

Jakoś wypada napomknąć o Nowym Roku – zatem życzę Wam udanego sylwestra (wiem jak o to trudno). Spędźcie go tak, jak lubicie najbardziej, nie dajcie się zwariować (czego i sobie życzę) obudźcie się jutro w dobrej kondycji z nowymi siłami do wielu robótkowych wyzwań! Niech wasze psy przeżyją ten wieczór spokojnie !(o koty chyba nie trzeba się martwić?).

Do przeczytania w Nowym Roku :)

wtorek, 30 grudnia 2008

Żadnej więcej włóczki w tym roku II

No ale przecież włóczka od Secret Pala się nie liczy? Zobaczcie co wczoraj przyniósł listonosz :)

P1230532

Przyniósł wszystko w pięknie zapakowanej paczce, ale sami rozumiecie jak paczka wyszła w konfrontacji z moimi emocjami :) W środku słodkości, intrygująca herbatka (dziś wieczorem sobie ją zaparzymy i zdegustujemy), piękne podkładki i …

… włóczka :) 6 motków mięciutkiej Lisy Red Heart w boskim odcieniu czerwieni, którego nie umiem uchwycić wystarczająco wiernie :/ Zakochałam się w tym kolorze od pierwszego wejrzenia i już nie mogę się doczekać kiedy się za nią zabiorę z drutkami. Bardzo dziekuję Ilonko :)

Niestety kolejne osobiste plany robótkowe muszę poczekać. Co prawda zakończyłam tył Aislin i napoczęłam przód, ale mam terminową robótkę – zlecenie rodzinne. Kuzynka wybiera się na studniówkę i potrzebuje bolerka. Cierpię straszliwie bo bolerko ma być czarne albo jeszcze lepiej – czarno złote. Kupiłam nawet taka nitkę –czarno złotą. Strasznie mi się nie podoba, no ale trudno – do sukni dołączony jest złoty pasek i ma być ze złotym. Na takiej włóczce nie będzie widać żadnego wzoru więc  chyba muszę wybrać coś prostego.  Na razie wpadł mi w oko model z Knit 1, ale wydaje mi się za mało elegancki (widziałam sukienke co prawda tylko raz i to na zdjęciu z komórki ale zdaje mi się,że to taka suknia bez ramiączek z rozkloszowaną spódnicą). Będę musiała jeszcze poszperać i pokombinować.

Herbatko – odkąd zobaczyłam tę włóczkę chodziły mi po głowie słowa “błękitny anioł” no ale ta nazwa już jest zarezerwowana :)

Myszoptico – Futura byłaby mięciusieńka jak kaczuszka gdyby miała włoski – a tak jest “tylko” mięciusieńka ;) Aislin mi się strasznie podoba, ale oczywiście pakuję się znowu w rozmiar xs – z jednej strony boję się, że będzie obcisłe (a tutaj akurat bym chciała żeby było w sam raz) z drugiej nie jestem pewna czy robótka później się nie rozciągnie wiec brnę w to szaleństwo dalej :)

Fanaberio – kusisz kusisz! Ja już się niemal zdecydowałam na tweed z Fiddlesticka (pod ten żakiecik z Interweave Knits, który niedawno pokazywałam), i już już prawie zmieniałam zdanie, kiedy Marcin powiedział, że w końcu mogę sobie tego kidsilka zażyczyć z okazji rocznicy ;) Jeśli jako załącznik sprezentuje mi nową komodę…

Sprężyno – ja też widziałam że jest skandalicznie pusto na drutkach, tak nie mogło pozostać – im więcej pasków i kolorków tym lepiej ;) Nie tak bezkarnie u mnie jest – przestają mi się swetry mieścić w szufladach a ja ciagle nie mam co na siebie włożyć :/

Fiubzdziu – ano właśnie, widziałam Aislin w czerni, ale taka sobie. Tego błękitu na sobie nadal sobie nie wyobrażam – chyba z jakąś jasną szarością…

Lisko – ja jak sobie czytam a przede wszystkim oglądam to co Ty pieczesz to bym chciała tak chcieć i potrafić – bardzo, bardzo!

Nie dam rady dzisiaj więcej naskrobać, ale mam zaległy temat inspiracyjny więc niedługo się odezwę :)

niedziela, 28 grudnia 2008

Żadnej więcej włóczki w tym roku

Tak, rzeczywiście zarzekałam się, że w tym roku więcej włóczki nie kupię. Nie licząc prezentu pod choinkę. Włóczka kupiona za prezent podchoinkowy chyba się do tego zalicza? Zapędziłam wczoraj całą rodzinę do auta i pojechaliśmy zrobić nalot na pasmanterię Dagmary (Dagmaro - mam nadzieję, że nie zależało Ci na wrzosowej Futura?) Takie cudo sobie kupiłam:

P1230499-2 Włóczka nazywa się Kidlana Lana Grossa. Anielski błękit – tak sobie ten kolor nazwę. Planowałam sobie kolejny projekt w nieco innym kolorze, ale trudno być konsekwentnym, skoro fuksji nie było a błękit był (i do tego błękit był całkiem całkiem).  Może się okaże, że to też mój kolor? ;) Do tego motek za 5 złotych a ja przez całe święta wpatrywałam się w kosmiczne ceny Kidsilk Aury. Miałam zamiar kupić 6 motków, pani w pasmanterii patrzyła z niedowierzaniem, więc wzięłam 8 i pewnie mi ich zostanie, bo kończę rękaw a pierwszy motek jakoś skończyć się nie chce. Słowo Superkid mohair budził zaufanie. Teraz już wiem, że mnie i Superkid mohair potrafi poskrobać w szyję, ale jeśli sweter wyjdzie ładny to jestem w stanie to znieść :)

No właśnie – bo ja wyjątkowo kupiłam włóczkę w konkretnym celu – chodzi o model Aislin z Dark House Collection. Od razu zaczęłam robić rękaw, bo chociaż zaczęłam korpus w Surface to nie mogłam wytrzymać, tak mnie z ciekawości skręcało. Mam gotowy jeden rękaw, a drugi jest na ukończeniu:

P1230508  

W przeciwieństwie do Surface (druty 3,5 mm) Aislin dzierga się szybko i przyjemnie – bo na drutach 5,5 mm.

Kupiłam sobie też Futurę. Nie wiem na co, ale jest mięciutka, ma ładny kolor a  kosztowała tylko 8 złotych za motek – po prostu grzech było nie brać:

P1230498

Kolor moherku wyszedł bardzo fajnie na zdjęciu, natomiast barwa Futury trochę od orginału odbiera – w rzeczywistości jest to nieco cieplejszy odcień wrzosu. Futura jest trochę grubsza od Merino 2000 (zalecane druty 3,4 – 4 mm, a w Merino 2000 3 – 3,5), subiektywnie wydaje mi się, że jeszcze miększa.

Obie włóczki (informacje wyczytane na Ravelry) nie są już produkowane – może stąd taka cena?

Dziękuję za świąteczne życzenia. Melduję, ze Pszczoła chwilowo woli cymbałki (tak szczerze mówiąc najbardziej ukochałam sobie plastikowy młotek załączony do tych cymbałek), a do głośnych zabawek ma spory dystans – nasze bębenki mają się dobrze. Nasze żołądki miewają się nieco gorzej. Generalnie staramy się jakoś zregenerować siły po świętach :)

P1230444

środa, 24 grudnia 2008

Już za chwileczkę, już za momencik…

… a ja jeszcze w lesie z życzeniami. Nigdy nie byłam w tym dobra. Specjalizuję się w oklepanych formułkach bo wygadana jestem wyłącznie wtedy kiedy nie trzeba. Mimo wszystko postaram się jak mogę :)

Życzę Wam spokojnych, pełnych refleksji i ciepła rodzinnego Świąt Bożego Narodzenia. Byście zapomnieli o wszystkim co nie gotowe, co nie zrobione, odprężyli się i mogli w pełni cieszyć się każdą ich chwilą. Życzę Wam zdrowia, wszelkiej pomyślności i pogody ducha. I całkiem juz praktycznie życzę Wam góry włóczek, wypasionych drutków, wspaniałych wzorów i czasu, góry czasu na zrealizowanie chociaż ułamka lodowej góry planów robótkowych :) No i oczywiście śniegu!!!

 P1230464_5

Tak na maginesie dodam tylko co u mnie robótkowo. Otóż sprułam porządny kawałek Wisterii z zamiarem doprowadzenia tematu do końca. Niestety do końca świąt nie spodziewam się warunków do pracy nad tym projektem. Dlatego szukałam sobie czegoś nie wymagającego większego skupienia – ot coś do zajęcia rąk przy wieczornym seansie telewizyjnym (dwa wieczory nie miałam nic do dziergania i czułam się co najmniej dziwnie). Wybór mój padł na Surface z zimowego Knitty. Mam jeszcze sporo wątpliwości do co części pozabąbelkowej – mankiety z bąbelków jednakże podobają mi się tak bardzo, że od nich zaczęłam:

P1230449-2

Dziubię sobie rękawek z Chainette drutami 3, 5 mm i jest bardzo przyjemnie :)

Dziękuję Wam bardzo za wychwalenie Darcy’ego, zamierzam w nim wystąpić podczas świątecznych wizyt. Mogą sobie nie zauważać i tak będę się w nim czuła świetnie :)

Więcej Wam już głowy nie zawracam w tej przedświątecznej krzątaninie  - do przeczytania następnym razem :)

niedziela, 21 grudnia 2008

Darcy

Pogoda dla sesji Darcy’ego idealna :) Pochmurno jakby zaraz miał spaść deszcz – właśnie takiej potrzebowałam :)

P1230330-1 P1230339 P1230344 P1230397P1230375 P1230379 

Tyle zdjęć nie dlatego, że wpadłam w jakiś samozachwyt. Raczej dlatego, że pokochałam Darcy’ego miłością bezgraniczną. Mogłabym go nie zdejmować w ogóle – nosi się komfortowo, rzeczywiście wygląda jak szyty, chociaż ma delikatność dzianiny. Oryginał był wykonywany z grubej bawełny (tak sądzę) musiał być zatem sztywniejszy. Moja wersja jest z Eliana dedykowanego na druty 3 – 3,5 mm – jest zatem miękka. Na trykocie układa się dobrze, gdybym natomiast chciała pod spód założyć bawełnianą bluzkę koszulową z mankietowymi rękawami rękawy (chciałam ustylizować się na Darcy’ego) nie będą się na niej ładnie układały są zbyt podatne i o prostu się na niej naciągają. Ale nie martwię się tym – znajdę coś z kołnierzykiem i miękkimi rękawami :)

Wzór pochodzi z książki Heartfelt - The Dark House Collection, niestety nie można nabyć wzoru osobno (jedyna alternatywa to nabycie wzoru w zestawie z włóczką). Oryginał wykonywany jest drutami 4mm, ja dziergałam drutami 3,5 – akurat takimi wychodziła mi dobra próbka.

Jedyna modyfikacja, jaką wprowadziłam to około 6 rzędów więcej w obróbce dekoltu po to, by stójka miała odpowiednią wysokość (wcześniej dekolt kończył się równo z początkiem szyi.

Nie pamiętałam ile zeszło mi włóczki na ten żakiet (w najmniejszym rozmiarze) – drogą porównań swoich zamówień w Zamotanych z pozostałymi zapasami dedukuję, że około 7 motków. Guzików idealnych (jak wówczas myślałam) nie znalazłam – kupiłam trzy komplety różnych. Te, które przyszyłam są moim zdaniem idealne. Myślałam, że za duże (w oryginale były jakieś malutkie kropki zamiast guzików) ale wyglądają w sam raz. Poza tym są odpowiednio arystokratyczne ;) Mają odciśnięty herb i inicjał (przypadkowo mojego panieńskiego nazwiska ;))

Cieszę się, że żakiet przypadł Wam do gustu, dziękuję za wszystkie pochwały. Tym razem nieskromnie podpiszę się pod zachwytami obiema rękami – wzór jest prosty i rewelacyjny zarazem. Wykonanie żakietu nie jest może porywające, ale czas mija szybko a efekt jest niewspółmierny do włożonego wysiłku :) Jeszcze jedno – wcale nie jest za kusy, jak się tego obawiałam :)

Kocurku – w smoka/ smoki się tylko klika (o ile dobrze zrozumiałam) i to wystarczy :) Po śniegu zostało tylko wspomnienie.

Fanaberio – ja cierpię bo od czasu przeprowadzki z Jastrzębia Zdroju (wieki temu) mam fatalny odbiór czeskich stacji. Cierpię z tego powodu straszliwie. Pomijając świetne własne produkcje mają genialny dubbing – kto nie wierzy niech sobie porówna polski i czeski dubbing Pinokia. Ja wiem, że aktualne produkcje dla dzieci są tak tłumaczone żeby i dorośli mieli z tego radość ale bajka to bajka i nie wszystko w niej uchodzi. W tej kwestii jestem konserwa i już.

piątek, 19 grudnia 2008

Darcy, jeszcze nie na ciele

Zszyłam wczoraj Darcy’ego (chociaż Pszczoła wcale a wcale mi nie pomagała) i przymierzyłam – strasznie mi się spodobał :) Tył zwłaszcza, gdzie peplum jest dłuższe :) Z przodu też wygląda fajnie. Elian Klasik w tym kolorze jest po prostu obłędny, do tego ryż bardzo mu służy – Darcy jest mięciutki i bardzo miły w dotyku (dla porównania Samuraj robiony czwórkami jest dużo sztywniejszy). Zastanawiałam się jakiś czas nad rękawami. Są specyficzne, dosyć szerokie w stosunku do korpusu (mam na myśli ten odcinek od łokcia w górę) co sprawia, że w górnej części rękawa robi się coś w rodzaju lekkiej bufki. Ta bufka z tyłu, przy zszyciu lekko odstaje (widać to trochę na trzecim zdjęciu). Normalnie sprułabym łobuza i zrobiła bardziej dopasowaną główkę, ale tutaj mi ten efekt wydaje klimatyczny – czy aby Darcy nie miał takich lekko bufkowatych rękawów?

Co do wysokości pod szyją jeszcze się zastanowię. Mierzyłam całość bez wykończenia dekoltu. Dekolt kończyłam późną porą, kiedy wszyscy spali. Przymierzyłam na szybko i mam wrażenie, że jest gorzej – bardziej podobało mi się kiedy miałam mniej pod szyją. Powydziwiam jeszcze dzisiaj nad tym i zobaczymy. Przy okazji wykańczania Darcy’ego musiałam na chwilę przerzucić się na Inoxy 3mm. W tamtą stronę (przesiadając się na Knit Picksy) nie czułam takich fajerwerków, teraz wzdycham błogo ilekroć biorę je do rąk. Niby nic, niby chodzi o drobiazgi ale różnicę się czuje.

Prawdę mówiąc nie mam pojęcia jak zrobię fotkę na ciele (za oknem aktualnie sypie) – z parasolem w ręku? ;) Dzisiaj walczyłam ze statywem bo znowu od rana zmierzch. Po prostu serce boli, że nie można uchwycić koloru Eliana (chociaż jak tak patrzę, kolor wyszedł całkiem zbliżony).

P1230272 P1230275 P1230267 P1230277

Powiedziałabym, że na dole krzywo przypięłam poły, ale nie powiem bo będzie że marudzę. Jutro jadę po guziki, poprzyszywam i bedę chodzić w Darcym na okrągło!

Jest juz drugi smok ! Wykluł się jakoś tak nad ranem. Dziękuję wszystkim klikającym :) Będę się musiała zastanowić nad jakimś ładnym imieniem dla niego :)

Brahdelt - jak ja bym takiego trzylatka dorwała grrr. Majce nie pozwalam (chociaż ona zakazów kompletnie nie rozumie) dobierać się do psów (a pociąg ma jak diabli) tyle że ma fazę wywalania wszystkiego z kojca z hukiem. Psy są nerwowe bo boją się dźwięków. o ile sunia ma instynkt samozachowawczy i schodzi jej z oczu to kropa łazi za nią krok w krok a później się boi. Cymbałki nam niestraszne - Pszczoła dostała "od rodziny" szczeniaczka- uczniaczka, śpiewającego żółwia i strasznego Mikołaja co jeździ i ryczy kolędę. Stoperów używam od dawna :)


Myszoptico – znam, znam ten garnuszek :) Majka ma po rodzinie żółwia-sorter z klockami więc ten model odpadał. Ciekawe co gra, zauważyłam, że większość zabawek ma ten sam repertuar śpiewaczy.


Art-glass - śnieg wzięłam stąd.


YarnFerred - sypie się jak łupież prawda?;) Podoba mi się to, że się tak dyskretnie sypie - inaczej bym oczopląsu dostała.


Fanaberio - Twoje "nebo" mnie rozczuliło. Mam słabość do czeskiego nie od dziś :) Od kiedy czytam Twojego bloga widzę ile muszę się jeszcze nauczyć (ale to już nie w temacie czeskiego). Od dziś bedę się do Ciebie zwracać per Mistrzu :)


Agnieszko - kiedy wsadzam Majkę do kojca pole rażenia samo oczyszcza się z psów. Sunia idzie się  zaszyć na swoje legowisko, kropka w ogóle wynosi się z pokoju. Kiedy Majka biega po "spacerniaku" czyli dookoła domu - Kropa melinuje się w jadalni za stołem.

Pantarejko - ha, miałam się skonsultować przed zrobieniem zamówienia - fajny ten warsztat :) Liczę na to, ze Pszczoła rozwinie talent muzyczny a przy tym wyczerpie się fizycznie i będzie dobrze spała ;) Drutki sobie kup, jeśli masz ochotę - a jak! 


Fiubzdziu - hardcore to jest małe dziecko z chochelką + kaloryfer i tym podobne zestawienia. Majka uwielbia puszczać melodyjkę na swoim żółwiu i sprawdzać czy wszyscy w pokoju "tańczą" machając rękami tak jak ona pokazała. Bo machamy tylko jak patrzy ;)

Rany ja taka rozpuszczona jestem, że chcę, żeby się jeszcze domyślili (hahaha tak, dokładnie jestem z tych kobiet co między innymi chcą, żeby się domyślono o co im chodzi :)) Z wyborem włóczki nie będę się spieszyć, musi mnie coś tradycyjnie "chwycić za gardło (ostatnio wpatruję się w Cascade Venezia).

Karino – Majka też nieraz przydzwoniła mi jakimś twardym przedmiotem, trzeba się trenować w unikach, nie ma wyjścia.

Antosiu – no właściwie to przecież też tak, jakbym sama sobie zamówiła. Niespodzianki nie ma, muszę sobie wyszukać, wybrać no i środki idą z włąsnego konta :)

Lauro – żeby choinka była odpowiednio mało kolorowa musiałam odklikać każdy inny kolor bombki, a później kazdy inny kolor lampki a na koniec każdy inny kolor girlandy :)

Z ostatniej chwili – cymbałki dotarły i mają subtelny dźwięk w porównaniu z samochodzikiem, który Majce sprezentuje babcia. Samochodzik gra na wszelkie sposoby, po dotknięciu gdzie bądź i nie wiadomo czy da się go wyciszyć. Oj, to będzie wesoła Wigilia…

środa, 17 grudnia 2008

Ni z tego ni z owego

W tym roku nie będę miała prezentu pod choinką. Z własnej winy zresztą, bo nie mogę się zdecydować. Chciałam jakąś “wypaśną” włóczkę ale tego tyle, że oglądam, głowa mnie coraz bardziej boli a nawet gdybym się zdecydowała to poczta już się nie wyrobi. Szkoda ogromna, bo dobrze mieć jakieś niespodziankowe zawiniątko pod choinką :(

Zrekompensuję sobie opóźnienie obserwowaniem pierwszej świadomej reakcji Pszczoły na prezent, jaki jej sprawiliśmy (oby nas od tego głowa nie bolała). Pszczoła czytać nie umie (a jeśli umie to guzik włączający komputer za wysoko dla niej) więc mogę powiedzieć publicznie, że dostanie cymbałki. Cymbałki są specjalnie dla dzieci w jej wieku – nic się tutaj nie da oderwać, połknąć czy też wchłonąć. Zamiast pałeczki spory plastikowy młotek, który jej się pewnie najbardziej spodoba. Cymbałki nie mają przycisku wyłączającego dźwięk (dla rodziców taki przycisk to rzecz bezcenna) ale Pszczoła jeszcze pamiętliwa nie jest – w razie nadmiaru decybeli zabierze się, da jakiś cichy zamiennik i krzyku nie będzie.

Skoro przy Pszczole jesteśmy – Brahdelt ja myślałam o dziewczynkach większych od mojej Pszczoły:) Ona w takim wieku, że sama by lalę wyciamkała a w psy co najwyżej by nią rzuciła (a nikt nie rozumie, dlaczego to nie Majka psów, a psy Majki się boją). Chociaż cena pewnie niejedną mamę by przystopowała – w końcu podobno dzieci szybciej się nudzą nabytkami od nas ;)

Niespodziewanie dla samej siebie niemal zakończyłam Darcy’ego. Tak mi się jakoś nieuciążliwie dziergało, tak mimochodem, że nawet nie zdążyłam się nim znudzić. A to sobie leciał w tle szala celtyckiego, a to był odskocznią od Ramblinga. Gdzieś tam sobie leżakował w oczekiwaniu na swoje pięć minut, no i zaskoczył mnie – po prostu się skończył :) Teraz bierze kąpiel, później będę go wyduszać i przyszpilać. Po wyschnięciu zabiorę się za zszywanie i wykończeniówkę. Na mnie i tak nie zobaczycie go przed sobotą (no chyba, że na manekinie i bez guzików).  I chciałabym go już mieć zszytego i się boję – jak znam życie wyjdą jakieś niespodzianki;) To taki dziwaczny żakiet z kusym przodem „ledwo zakrywającym pępek” – pojęcia nie mam jak to będzie na mnie leżeć (_nie_ marudzę tylko sobie wydziwiam).

Jednak zblokowałam Darcy’ego. Wygląda tragicznie na tym żółtym tle :)

P1230263-1Peplum blokuję w ciemno, nigdy czegoś takiego nie robiłam, nie mam wiec pojęcia czy wyjdzie ogoniaste czy nie. Nie wiem jak Wy, ale ja nienawidzę pierwszej przymiarki – tyle się może wtedy okazać :)

Święta tuż tuż - pozwalam sobie zatem przesadzić z gadżetami – dorzuciłam już śnieg (gdzieś w końcu musi padać), poważnie zastanawiam się nad choinką (duża jest, jeszcze się z nią oswajam).

Violu – ile razy tylko będziesz miala ochotę to wpadaj i choruj ile dusza zapragnie :)

Fanaberio – intuicyjnie łapię o co chodzi ale w razie kłopotów zwrócę się do Ciebie o pomoc bo tego jeszszcze nigdy  nie robiłam. (próbowałam dzisiaj komentować Twojego posta, ale cos się wysypywało przy zapisie – nic straconego, komentarz sobie zapisałam  i wrzucę kiedy tylko się da). Jak napisałaś o tej tyrolskiej kamizelce też zaczęło mi się kojarzyć :)

Herbatko – do Dziergoholików zapiszemy Cię dopiero wtedy, kiedy nie będziesz miała czasu na dzierganie a dziergać będziesz i tak ;)

Ciągle zapominam o tym napisać – wiecie, że na imprezie rodzinnej NIKT nie zauważył szala? Następnym razem nie biorę Pszczoły ;)

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Trochę tego i owego :)

Dziękuję pięknie za każde dobre słowo na temat mojego Ramblinga, nie będę już na niego marudzić (chociaż coś tam na końcu języka jeszcze mam ;)) Już mi się podoba, zamierzam nawet go nosić :) Dziękuję za rady dotyczące dziurek. Spróbuję je delikatnie podszyć – nie zaszkodzi im to na pewno, bo w ogóle nie są obrobione więc każda nitka obok lata sobie jak chce. Guziki też mi się podobają – jeżeli znajdę coś idealnego do Ramblinga na pewno wykorzystam je gdzie indziej, jeśli nie –pozostaną na nim bo są bardzo sympatyczne. Kolejne Ramblingi zamierzam wykonać w mniej zgaszonych kolorach, chociaż w tej chwili nie mam jeszcze pomysłu, jakie to kolory będą :)

Jeszcze małe sprostowanie odnośnie mojego rzekomego perfekcjonizmu – nic bardziej błednego! W moich robótkach jest wiele niepoukrywanych nitek, są błędy, których nie chce mi się poprawiać (wmawiam sobie, że to nieodłączny element ręcznie robionej robótki – w końcu za taką unikalność się dopłaca prawda? ;)). Wszystko co odbieracie jako samokrytykę, jest próbą rzetelnego opisania za i przeciw. Głownie po to, żeby kolejna dziergająca osoba nie miała podobnych problemów. Jeśli zaś nie potrafię dobrze wyrazić “za” no to muszę posypać głowę popiołem :) Już więcej się nie tłumaczę ;)

Dawno wyszedł ostatni numer Interweave Knits? Ja zarejestrowałam jego istnienie dopiero dzisiaj – świeża dostawa modeli w poniedziałek rano bezcenna. Oto moje typy:

Manchester-Jacket-2 Washington-Square-Vest-2 Victoria-Yoke-Pullover-2 Blooming-Cardigan-2

Koniecznie muszę mieć pierwszy, być może drugi. Trzeci i czwarty podobają mi się, ale nie są już tak odkrywcze (gdzieś mam zachomikowany mgiełkowy sweterek w stylu modelu trzeciego, ale z długim rękawem). Co do pierwszego modelu – od razu wiedziałam jaka włóczka do niego pasuje. Niestety jest za gruba. A szkoda bo spójrzcie – niemal idealna:

1_07cd131c5ce6

W świeżym (w moich łapkach numerze) ВВХ 01 2009 przykuło moją uwagę ponczo na okładce:

00

W środku nic nie chwyciło mnie za gardło. Niewiele serwowanych nam ostatnio modeli chwyta mnie za gardło, wczoraj kolejny raz rozczarowałam się w empiku – pewnie to wina mody na obszerne swetrzyska.

Przy okazji wrzucę jeszcze dwie pozycje z Kartopu 2008 – mam je na oku już jakiś czas, ale “jakoś się nie złożyło”:

Lekka wariacja na temat Rambling Rose, oraz pewnego modelu z Runaway Knits (po prawej dla porównania model z Runaway Knits):

Cartopu 2008 000runway_68 

I słodziutka kamizelka, która mi się podoba – a jeżeli jej nie zrobię to tylko dlatego, że powątpiewam, czy to mój styl:

Cartopu 2008 034Modele Kartopu mają dosyć skąpe opisy ( i do tego po turecku?), ale z pomocą Rambling Rose na pewno dałoby się coś wykombinować. Jeśli chodzi o kamizelkę, obiło mi się gdzieś o oczy rosyjskie tłumaczenie (kolejny raz dziękuję oświacie za lata języka rosyjskiego :)

Od dwóch postów obiecuję zdradzić rewelacyjną metodę prostowania włóczki Mao – mało pisania, bo jej innowacja jest prosta, ale genialna. Mao nie przewija włóczek w precle tylko wrzuca nad parę kłębek. Pozostawia go tam chwil w spokoju  parę aby przesiąkł parą, a następnie przewija włóczkę na drugi kłębek (cały czas pozostawiając pomięty kłębek nad parą. Czyli niemal to samo, ale jednak różnica istotna w nakładzie pracy – włóczka  dodatkowo zostaje naciągnięta na nowym kłębku. Na mojej, maszynowo pofalowanej, włóczce sprawdziło sie rewelacyjnie. Nie testowałam na puchatych włóczkach. Zastanawiam się, czy nie stracą one swojej puchatości – Mao twierdzi, że nie miała z tym problemu, jeśli stracą, to odzyskują ją później na robótce (jeśli przekręciłam proszę o sprostowanie). Przewijanie włóczki z garnka na kłębek ma duże znaczenie społeczne – z własnych obserwacji widzę, że sprzyja koncentrowaniu sie życia rodzinnego w kuchni (psy leżakują pod nogami, ciotki przy herbatce nadają wieści “ze świata”, Pszczoła chodzi w te i we wte pod nitką z gara, Marcin trzyma szelki) – bardzo przyjemna sprawa :).

Uparta włóczka po rozprostowaniu wygląda tak (na niższym zdjęciu górna nitka to ta uparta włóczka, dolna to bawełna, którą rozprostowałam przy okazji):

P1230216 P1230202 

Teraz o pokusach. Wchodzę sobie w sobotę do pasmanterii w poszukiwaniu guzików i od progu wołam, ze absolutnie nie mogę kupić włóczki w tym roku – tylko guziki. Sprzedawczyni na to uśmiechnęła się chytrze i dalej wodzić mnie na pokuszenie. Uderzyła celnie i skutecznie – przytargała mi “Swetry” ze śliwkowym cudeńkiem Zdzid a do tego śliwkową Oliwię, której brakło mi w Inter-Foxie. Opierałam się, ale czyż można się opierać jak dwie osoby namawiają? Zawsze słucham Marcina, kiedy radzi kupić włóczkę.

Po południu przyszła siostra i już w drzwiach zapowiada, że niesie prezent. Byłam pewna, że listonosz znowu do nich zabłądził  - a nóż przyniósł mojego Secret Pala? ;)

Jednak nie – siostra przytargała mi śliwkową Liwię, z której rok temu robiła zakładany sweterek (wyszedł o wiele za duży bo sweterek miał być z _O_liwii). Długo chomikowała tę włóczkę, w końcu stwierdziła że i tak z niej nic nie zrobi.  Oto obie włóczki:

P1230220

Po lewej Liwia, po prawej Oliwia. Z Liwii robiłam już kiedyś Ruffled Edge Cardigan, oraz czekoladowe wdzianko. Nie dam głowy za to, czy się nie zmechaci przy intensywniejszym noszeniu, ale czy ja noszę intensywnie swoje swetry? Nie gryzie i jest miła w dotyku, Zdecydowane mniej “akrylowa” od Oliwii. No a Oliwia ma boski kolor – wiadomo :)

Po raz kolejny zostałam zaszczycona wytypowaniem do Uber Amazing Blog oraz zdradzenia 7 nieznanych faktów. Wspominam o tym by wyrazić radość z faktu, że o mnie pamiętacie oraz że moja pisanina nadaje się do czytania. Każda taka nominacja to ogromna przyjemność – nie gniewajcie się jednak proszę, że nie będę się już powtarzać – bardzo, bardzo dziękuje :)

Co jeszcze? A tak- Darcy. Marcin z moją siostrą, Martą uśmiali się ze mnie setnie kiedy dwa dni pod rząd rzucałam nagle w połowie rozmowy na kompletnie inny temat “Już jeden dzień nie dziergałam”,  ”Już dwa dni nie dziergałam”. Podobno byłby to niezły tekst na spotkania Anonimowych Dziergoholików “Mam na imię Kasia i nie dziergałam już cały weekend”. Byłby, ale wyłamałam się wieczorem i niemal, niemal skończyłam tył. Brakuje mi dosłownie 4 – 5 rzędów ale muszę się poważnie zastanowić nad tym co wyczytałam i czego nie rozumiem :) Jak tylko przebrnę przez te problematyczne 4 rzędy, dokończę jeden przód i zostanie mi już tylko drugi przód plus oczywiście wykończeniówka, odpowiednia porcja desperacji, szukanie guzików, pomstowanie czyli wszystkie elementy, których nie może zabraknąć przed porządnym finałem :) Jeśli dobrze pójdzie – prezentacja na ciele może odbyć się już za tydzień, albowiem w pobliżu pasmanterii będę w sobotę.

sobota, 13 grudnia 2008

Rambling Rose

Nie miałam szczęścia z guzikami, oj nie. “Na mieście” są dwie pasmanterie – w obu tłok. W obu nic nie chwyciło mnie za serce. Szukałam czegoś delikatnego w kolorze starego srebra (nie całkiem starego ale i nie nowego, żeby nie błyszczało zbyt mocno). Najlepiej ażurowego. Prawda, że za dużo warunków? Skazałam się od razu na niepowodzenie. Dwa typy odpadły, bo nie mieli 7-miu sztuk. W końcu wzięłam “skobelki” w kolorze starej miedzi. Pasują, chociaż za bardzo zlewają się z całością – tymczasem jednak mogą być. Przyszyłam i okazało się, ze guziki ciągle się odpinają :/ Może obszydełkowanie dziurek coś da, ale zacznę kombinować jeśli nie trafię w najbliższym czasie na coś idealnego.

Pogoda też nie najciekawsza – od rana zmierzch. Kiedy irytowałam się z powodu guzików wyskakujących z dziurek niespodziewanie zaświeciło słońce. Polecieliśmy szybko robić sesję (o tej porze roku człowiek nie wie jaka pogoda będzie za chwilę).

Pomarudzę dobrze? Fryzurę mam nie tę, zestaw około sweterkowy tradycyjnie-zwyczajny, ale nie było czasu kombinować. Zresztą nadal nie znalazłam dobrego “żywego” zestawienia do tego koloru. Ubolewam nad tym ale nie mam psychiki, żeby czekać z prezentacją do lepszych czasów (Herbatko zawsze Cię za to podziwiałam).

P1230099-1 P1230105 P1230077 P1230096

Szwu pod pachami jeszcze nie poprawiłam, a kto sie dobrze przyjrzy zobaczy guzik  wyskakujący z dziurki ;)

Na Ramblinga zużyłam 6 i trochę 7-mego motka Merino 2000. 6,5 motka wyszło mi na pełną wersję pod samą szyję. Sweterek z tej włóczki jest bardzo delikatny. Wełna 100% a nie czuję tego zupełnie. Jest bardzo elastyczny, pięknie się dopasowuje.

I wiecie co? Jak tylko trafię na dobre guziki to bedę z tego sweterka bardzo zadowolona :) Na pewno zrobię sobie co najmniej jeszcze jedną wersję – tak jak się wygrażałam wcześniej – letnią z bawełny w zywszym kolorze oraz sweterkową. W obu zrobię taki sam dekolt bo ten wyższy zdecydowanie mi nie podchodzi.

Dzisiaj tylko tyle. Ekspresowo bo w weekendy w domu zamieszanie i trudno zebrać myśli. Kolejnym razem napiszę w końcu o rewelacyjnej metodzie Mao na prostowanie opornej włóczki. Oraz o niespodziewanych prezentach włóczkowych od rodziny. Jak również o pokusach i mojej na nie nieodporności.

Ps. Kończę plecy Darcy’ego :)

piątek, 12 grudnia 2008

Podwójne urodziny

Wczoraj w godzinach wieczornych (chyba) wykluł się w końcu smoczek :) Mimo moich obaw (że wyniósł się cichaczem wcześniej) jest cały i zdrowy. Pierwszą, która go dostrzegła była ciocia Qrka :) Qrko gdyby nie Ty nie wiedziałabym do dziś :) Duży cmok dla Ciebie! Dziękuję wszystkim, którzy kliknęli – niby gadżet ale strasznie byłam ciekawa co z tego wyjdzie :)

Nie do końca rozumiem co oni tam piszą o tych smokach, ale (tu uwaga głownie o Laury) nie należy rzucać mu owiec tylko zdaje się klikać dalej, żeby wyrósł na dorosłego smoka. Jeśli się nie mylę może później nawet mieć własne potomstwo (tylko skąd ja mam wiedzieć czy to chłopiec czy dziewczynka?).

Chyba udało mi się w końcu zakończyć sprawę z Ramblingiem. Napisałam “chyba” bo nie jest to dokładnie to o co mi chodziło. Ponieważ jednak nie wiem do teraz o co mi naprawdę chodziło a jestem zmęczona wieloma poprawkami – dam sobie spokój bo sweterek wygląda dobrze. Zapowiadał sie cudownie a wygląda dobrze :/

Nie marudzę, tylko piszę dokładnie to co myślę :) Zaczęło sie od tego, że po zrobieniu wszystkiego zgodnie z opisem z tyłu (przy karku) robił się lekki garb  - albo sweter wyszedł za długi w tym miejscu, albo nie dla mnie ten fason. Wspominałam niedawno, że taki wysoko zabudowany przypomina mi kombinezon płetwonurka (a może raczej lotnika? oni chyba mają takie rurki z tyłu). Akurat dziewczyna, której sweterek najbardziej mi się podobał, nie pokazała tyłu, więc nie wiadomo jak to rozwiązała. Ja postanowiłam wczoraj spruć część, żeby powiększyć dekolt – ubyło około 20 rzędów.

Później nabiedziłam się z wymyślaniem jakiejś lekkiej plisy do obróbki swetra. Nie znalazłam niczego co by mi pasowało. W końcu zrobiłam taką plisę jaka była w opisie – nadal nie to. Przypomniała mi się Maranta i jej Manon – gdzie nie możesz drutkiem zabierz się szydełkiem! Znowu na pomoc przyszły mi oczka rakowe – po obrębieniu nimi całej plisy sweter w końcu wygląda na wykończony. Jeszcze mi świta, że mogłyby nieźle wyglądać same oczka rakowe bez ściągacza przy dekolcie ale naprawdę nie mam już siły pruć tego wszystkiego kolejny raz.

Rambling wyglądał na prosty w wykonaniu. Robiło się go piorunem z wyjątkową przyjemnością. Wzór łatwy do zapamiętania, różnorodny. “Lekko, łatwo i przyjemnie” zakończyło się jednak na etapie pach. Później wzór postawił przede mną wiele nowych wyzwań, z których nie do końca dobrze się wywiązałam.

Po pierwsze rzędy skrócone – robiłam je na oczkach prawych, robiłam je na ryżu – wyglądało to dobrze. Na oczkach lewych za diabła nie umiem tego zrobić w sposób niewidoczny. W aktualnej wersji sweterka jest tych rzędów niewiele więc tego za bardzo nie widać.

Po drugie szwy – opanowałam przy tym sweterku ścieg materacowy na oczkach lewych. Niestety nie opanowałam ściegu materacowego na oczkach lewych – robionego ani pionowo ani poziomu tylko po łuku – czyli pod pachami. Zarówno na tułowiu jak i rękawach robi się wcięcia, które pozostają do zszycia (takie dziury pod pachami) mimo że od pach sweter przerabia się bezszwowo. Próbowałam do tej pory zszyć je dwa razy – i nie wygląda to tak jak powinno.

Po trzecie wykończenie – do teraz uważam, że sweter nie ma tej lekkości, na jaką zapowiadał się, kiedy pokazywałam go poprzednio na manekinie. Trudno by mi ją było zachować przy kardiganie – gdyby plisy były zbyt miękkie sweter rozchodziłby się na boki między guzikami. Przy wersji sweterkowej napewno daruję sobie ściągacz, żeby było tak lekko jak się da.

Jutro wybieram się “do miasta” w poszukiwaniu pasujących guzików dlatego dzisiaj pokażę tylko fotkę “artystyczną” czyli nie pokazującą zbyt wiele ;)

 P1230062 P1230058P1230064P1230060

Jak tak patrzę na tę fotkę, zdaje mi się, że srebrne guziczki były by ładne. Niestety kolor na zdjęciu jest kompletnie z sufitu wzięty – w rzeczywistości jest bardziej zgaszony (dokładnie taki jak na zdjęciu kłębka, które robiłam zaraz po kupieniu włóczki).

Darcy idzie do przodu. Zatrzymałam się z lewym przodem w okolicach biustu i zaczęłam tył (powinnam była zacząć od tyłu stąd ta zmiana). W tej chwili przedarłam się przez okolice peplum i wypłynęłam na spokojne aczkolwiek nieco nudne wody pleców. Znowu to miłe uczucie, że to będzie “coś”, że tym razem wyjdzie coś obłędnego. Nawet nie chcę myśleć do jakich uczuć dojdę na etapie, na jakim znajduję się aktualnie z Ramblingiem ;)

środa, 10 grudnia 2008

Gadżeciara ze mnie

Jak tak dalej pójdzie będę musiała sobie poszukać 4 kolumnowego template’a ;) Jakieś jajka (zauważyliście, że pęka? chyba będzie mały smok!), jakieś playery – co kolorowe to muszę mieć, jak ta sroczka. Myślę, że to chwilowe. W końcu blog przestanie się sensownie ładować albo zacznie wyglądać jak bożonarodzeniowa choinka (niewiele mu brakuje) wtedy wytnę wszystko co kolorowe i skręci mnie w stronę minimalizmu ;) Tymczasem jednak folguję sobie ile wlezie ;)

Nic nowego nie pokażę (znowu) bo brak mi motywacji. Niby wydłubałam wczoraj połowę tuniki z rubinowej Azteki ale proporcje mi się jakoś nie podobają. Poza tym ogromnie podoba mi się przenikanie kolorów po stronie lewej, więc chciałabym znaleźć coś robionego lewymi oczkami. Kusi mnie też Shalom Cardigan. Tak, wiem że nie jest robiony lewymi oczkami, nigdy nie mówiłam, że jestem konsekwentna. Na razie staram się przeczekać, bo nie jestem pewna czy skusił mnie tą realizacją, czy prostym faktem, że próbka wychodzi taka jak trzeba. Skręca mnie niemożliwie, żeby coś z tej włóczki zrobić bo cudna jest i wspaniale się ją przerabia.

Rambling sobie leżakuje. Nie mam motywacji bo zdjęcia i tak będę mogła robić dopiero w sobotę. Zostały mi do pochowania nitki i ponowne zblokowanie . Chyba, że spruję wszystko do pach. Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia co do wykończenia Ramblinga. Z jednej strony podoba mi się dekolt, jaki powstaje po rozpięciu górnych guzików wysoko zabudowanego sweterka. Z drugiej strony żal mi delikatności i lekkości, którą miał na zdjęciu, które wystawiałam w ostatnim poście. Tak wysoko zabudowany kardigan bardziej przypomina z tyłu kombinezon do nurkowania niż romantyczny różany sweterek. Plan jest taki, że zblokuję to, co jeszcze nie zblokowane i przymierzę. Jeśli będzie ładnie – zostawię jak jest i zrobię jeszcze jedną wersję – delikatniejszą. Jeśli nie będzie – cóż, będę eksperymentować :)

Muszę przyznać, że poległam na rzędach skróconych. Zrobiłam je, ale nie wygląda to ładnie. Co gorsza nie mam pomysłu jak to poprawić – naoglądałam się filmów na youtube ale jestem mądrzejsza tylko o ładne wykonanie rzędów skróconych na oczkach prawych. Z lewymi wychodzi mi paskudnie i żadnej rady na to nie znalazłam. Szukając pociechy na Ravelry znalazłam tylko taką, że w innych sweterkach też nie wygląda to zachęcająco (myślę, że tam gdzie tego nie widać wynika to ze sprytnie zrobionego zdjęcia ;)). Tak czy inaczej męczy mnie to. Spryskam wodą, wysuszę, a nóż się jakoś wyrówna?

Przy okazji Ramblinga nauczyłam się w końcu zszywać lewe oczka – wyszperałam na youtube film, który mnie w końcu oświecił. Film nie jest zbyt ostry, ale włóczka i igła są grube i widać to co trzeba. W moim wykonaniu zatem szew wyszedł tak: P1230016 W tematyce DIY (zrób to sam) jeszcze jedna odkryta Ameryka (chyba powinnam przemianować bloga). Mao “sprzedała” mi niezawodny sposób na prostowanie włóczki. Uległa mu nawet moja maszynowo pofalowana jeżynowa włóczka. Zdam relację z całego zajścia, jak tylko zrobię jej fotosesję :)

Dzisiaj w końcu mój Secret Pal zostaje wyekspediowany na pocztę.

paczka Miałam obsuwę czasową – znalezienie czasu na porządne spakowanie paczki nie było jednak takie proste. W końcu należy przewidzieć wszystko – łącznie z potopem po drodze. Mam nadzieję, nie będą jej moczyć w wodzie, zgniatać czy też skakać po niej! Mam nadzieję, ze paczka dotrze na czas w jednym kawałku. No i najcichszą nadzieję mam na to, że coś z niej przypadnie do gustu adresatowi ech…

Jeszcze mam zaległości z łańcuszkami. Czy gdzieś w zasadach jest opisane, czy za drugim razem też trzeba typować? Bo chyba już raz to robiłam i jak tak dalej pójdzie to się zapętlimy :)

1. Czy to pierwszy blog

Tak

2. Jak długo go prowadzisz

Jeszcze trochę i będzie rok?

3. Dlaczego zaczęłaś

Pamiętam, że snułam takie utopijne myśli, że popiszę sobie trochę i nikt tego nie musi czytać (dzisiaj nazwę to chyba asekuracją;) Chyba w to wierzyłam, bo nie pamiętam, żebym wpadała w depresję, kiedy miesiąc czy dwa mało kto się odezwał. Teraz sama się sobie dziwię zerkając z ciekawością na statystyki ;)

Samo pokazywanie efektów finalnych na Marancie pozostawiało pewien niedosyt. Chciałam sobie pogdybać, pomarudzić w trakcie robótki, poopowiadać co tam po drodze było.

4. Co ci blog daje i czym dla ciebie jest

Ostatnio miejscem, na które lubię sobie popatrzeć, obwiesić nowymi gadżetami;) Miejscem, dzięki któremu poznałam więcej osób niż się spodziewałam, poszerzyłam horyzonty. Dzięki któremu łapię łączność ze światem, dzielę zainteresowanie z tymi, którzy mnie rozumieją. Jest odskocznią od szarości dnia codziennego. Nie chcę tutaj żalić się, dołować, marudzić i wpadać w depresję (no chyba że z powodów robótkowych ;)). Istotna sprawa – dzięki niemu nie zapomniałam jeszcze języka polskiego w buzi siedząc 90 % czasu z  Pszczołą gadającą płynnie chyba po japońsku;)

Są jeszcze takie dwa wyróżnienia, za które serdecznie Wam (Brahdelt i 2 Owieczki) dziękuję.

Ilove uberamazinbloglw0

Jak pisałam wyżej, nie wiem, czy dalej lecieć z typowaniami, skoro już raz to robiłam? Gaduła ze mnie, a nie wiem co napisać w odpowiedzi na ten prawdziwy deszcz wyróżnień – po prostu ogromnie mi miło, pokazuję je Marcinowi i sobie prywatnie puchnę z dumy :)

sobota, 6 grudnia 2008

Byliście grzeczni?

Był u Was Mikołaj? Bo u mnie tak! Nie spodziewałam się go, ale Marcin znalazł za łóżkiem takie coś:

P1220827

Nie wiemy właściwie, dla kogo z nas są te słodkości, ale wszyscy uważamy, że byliśmy grzeczni (szczególnie Kropka i Sunia) więc każdemu z nas się należy. Pszczoła zainteresowana jest głównie opakowaniami, jesteśmy zatem podwójnie wygrani ;)

Męczyłam wczoraj trochę Ramblinga. Z oporami męczyłam, bo lecę teraz wg opisu linijka po linijce, a zaczął się weekend więc jest głośno i sporo zamieszania. Poza tym nie chce mi się. Zawsze tak jest, kiedy brakuje mi już tylko ciut ciut do zakończenia projektu. Zaczynam zwlekać, odkładać, rozglądam się za czymś nowym, okna chyba bym musiała umyć, a ta Azteca taka fajna, że aż żal nie napocząć…

Zmusić się jednak trzeba, bo Rambling nadal zapowiada się ciekawie:

P1220819 P1220816

Skandalicznie mało schodzi mi włóczki – napoczęłam 6 motek, w szufladzie zostały mi jeszcze dwa.

Prosiłyście o informacje na temat rzędów skróconych. Ja się na tych rzędach kompletnie nie znam. Po prostu robię to, co łopatologicznie podają w opisie. Nie mam na tyle doświadczenia, żeby sama z tym kombinować. Spotkałam się z nimi raz przy okazji robienia kołnierza w swetrze z Berroco, dwa – przy ogoniastej baskince Darcy’ego no i teraz aktualnie przerabiam je przy okazji Ramblinga. No i nie wychodzi mi to tak równo jak powinno. Podglądałam przez lupę projekty innych dziewczyn na Ravelry i stwierdzam z ulgą, że one też mają tam lekkie rozjazdy między oczkami (uf!). Mam nadzieję, że nie będzie tego mocno widać.

Jak tylko trafię na jakiś ogólniejszy opis rzędów skróconych zamieszczę tutaj linka.

Mój Rambling będzie dłuższy. Nie wiem jeszcze dokładnie ile, bo na biodrach powinien mi się mocniej naciągnąć (manekin jest szczuplejszy, a niby to rozmiar 38). Skończyłabym go pewnie w ten weekend, ale jutro wielka impreza rodzinna – 80-te urodziny mojej babci :)

Dziękuję bardzo za wychwalenie szala celtyckiego – zabieram go jutro na imprezę i będę się nim chwalić ile wlezie ;)

W końcu udało mi sie skompletować moją paczuszkę Secret Pal, mam zamiar wyekspediować ją w poniedziałek i mam nadzieję że to nie za późno! (Fiubzdziu – myślałam, ze dostanę zawału, jak napisałaś, ze już dostałaś. Ja tu sobie myślałam, że mam jeszcze sporo czasu, a tutaj się taki ekspres zdarzył).

Ps. Jednak umyłam połowę okien (naprawdę mam ich miliony), jeszcze przy ostatnim z tej połówki “czułam moc” na całą resztę okien – starczyło mi tej mocy na dokończenie. I padłam.